To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Manewrując srebrnym jajkiem i schodząc do lądowania za dużym domem, zauważył czekającego na niego Marca. Widok ten wywołał u Pierwszego Magnata podświadomy przypływ niechęci, a następnie ulgi. Przynajmniej ten cholerny dzieciak jest poza oskarżeniami. Ludzki Magistrat nie podważył zapewnienia wujka Rogi, że był on całkowicie odpowiedzialny za ucieczkę Teresy i jej ukrycie. Media wykorzystały to zeznanie, kreując staruszka na bohatera, nie wspominając już o chwale, jaka przypadła Teresie. Uważano ich niemal powszechnie za męczenników ludzkiej wolności; wśród społeczeństwa operantów i nonoperantów podniosła się pełna oburzenia wrzawa, kiedy pierwsza próba uniewinnienia uciekinierów zakończyła się niepowodzeniem. Ogłoszenie dzisiejszego werdyktu Dyrektoriatu miało wywołać wśród opinii publicznej jeszcze większe poruszenie. Marc, ubrany jedynie w kąpielówki, pozdrowił ojca chłodno, gdy ten wysiadł jajka. Na nic nie zdało się Paulowi podniesienie zasłony, kiedy ten mały szatan był w pobliżu; zresztą nawet najgłupszy nonoperant byłby w stanie wyczytać z jego twarzy werdykt. - Przykro mi, synu. Członkowie Dyrektoriatu głosowali przeciwko uniewinnieniu, w stosunku cztery do pięciu. Ja powstrzymałem się od głosu. Na nic nie zdałoby się unieważnienie głosowania i przekazanie sprawy do Konsylium. - Tak sądzę. - Szli ogrodową ścieżką w kierunku domu. Cheri posadziła tutaj całe masy jednorocznych, kolorowych kwiatów - nagietków, petunii, cynii i wielu innych. Wydawało się, że tworzą odrębny świat, odwiedzany tylko przez motyle. - Kto głosował przeciw? - zapytał Marc. - Vijaya Mukherjee, Dyrektor Sztuki - i przyznam, że była to przykra niespodzianka. Kwok Zhenyu, ekonomista. Rikky Cisneros, Dyrektor Ogólny. Dyrektor do spraw Kolonialnych, Larry Atlin... i twoja ciotka Anne. - Anne! - Marc stanął jak wryty. - W Związku Intendenckim głosowała za uniewinnieniem i powiedziała, że tak samo będzie głosować, kiedy sprawa trafi przed Dyrektoriat. - Zmieniła zdanie, kiedy przekonała się, że większość głosujących za uniewinnieniem, to osoby... najmniej oddane solidarności z Imperium Galaktycznym. Marc nadstawił uszu. - Och? Ta Rosjanka, która jest Dyrektorem Nauk? Ta, która żądała przeznaczenia większej liczby planet kolonijnych dla nonoperantów? Paul przytaknął. - Anna Gawrys-Sakhvadze. Tak samo głosowało dwójka innych Dyrektorów Ogólnych, którzy są jej kolegami - Hiroshi Kodama i Esi Damatura. Esi zawsze był intrygantem w Intendenturze Afrykańskiej, a Azjaci mają żal, że tak duży procent Ludzkich Magnatów pochodzi z Kaukaskich i Indiańskich grup rasowych. Czwarty głos “za”, należał do Nyssy Holualoa, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę jej polinezyjskie pochodzenie. W głębi serca, Nyssa uważa Teresę za Hawajkę, a nie obywatelkę Imperium Galaktycznego. Minęli boczne schody i skierowali się do frontowej werandy, gdzie siedzieli Cheri, Teresa z dzieckiem, Denis, Lucille i Aurelie Delambert. Jack kołysał się w indiańskim nosidełku. Zakwilił i zawołał: Marc! Weź mnie na spacer po plaży! - Mogę? - zapytał Marc matki. - Dobrze, kochanie. Tylko uważaj, żeby miał główkę zakrytą przed słońcem. - Dobra, bachorku. Idziemy. Chłopiec odczepił brata od wynalazku wujka Rogi i umieścił sobie na plecach, po czym ruszył po plaży z Jackiem kwilącym radośnie w nosidełku. Paul westchnął i napił się lemoniady z lodem. Prawie natychmiast przekazał telepatycznie werdykt Dyrektoriatu wszystkim zebranym, prosto i bez ogródek, w sposób, w jaki operanci zwykle przekazują najgorsze wieści. Lucille powiedziała: - Co za szkoda. Paul usiadł koło niej, w pewnej odległości od Teresy. - Czy powiedziałeś już Rogiemu? - zapytała Aurelie. - Przekazałem mu wiadomość zaraz po głosowaniu. Ale przyjechałem tu, bo czułem, że jestem to winien Teresie. - Dziękuję ci - powiedziała Teresa neutralnym tonem. - Zgadzam się, że pchanie sprawy przed całe Konsylium byłoby nie najlepszym posunięciem - powiedział Denis. - Teraz Davy MacGregor powinien uruchomić swoje prawo ułaskawienia. - Naprawdę tak sądzisz? - zapytała Cheri powątpiewającym tonem