To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Antropologowie odkryli, że infibulacja działa podobnie jak umowa małżeńska, gwarantując kobiecie miejsce w społeczeństwie (Paige, Paige 1981). Ingerencja z zewnątrz i delegalizacja obyczaju (załóżmy, że to możliwe) bez uwzględnienia systemu powiązań rodzin- nych i uwarunkowań ekonomicznych, które tę praktykę ochraniają, mogłaby skazać wiele kobiet na jeszcze gorszy los. Wiedzą o tym afrykańskie kobiety, które działają na rzecz zaniechania infibulacji (Dawit, Mekuria 1993). Wiedzą, że nie można po prostu zakazać obyczaju bez wprowadzenia innych zmian, które przyczyniałyby się do wzmocnienia pozycji kobiety oraz zwiększenia jej bezpieczeństwa. Podejście społeczno-kulturowe nie wymaga od nas zrezygnowania z rozważań na temat praw człowieka, ostrzega jednak przed niebezpieczeństwem dosiadania etnocentrycznego konika i galopowania w obszar pewności, że nasze własne za- chowania są zawsze prawidłowe i normalne, błędne są natomiast zachowania in- nych. Zauważmy, że większość krajów zniosła karę śmierci. Tylko Stany Zjedno- czone, jedyne spośród krajów rozwiniętych, nadal starają się uzasadnić tę praktykę. Dla innych krajów jest ona barbarzyństwem, pogwałceniem praw człowieka. Rząd USA lekceważy ich argumenty, odpowiadając, że w zasadzie jest to obyczaj naszej kultury, do którego nikt nie ma prawa się wtrącać (Stephens 1993). Podejście społeczno-kulturowe uczy nas poszukiwania silniejszych argumentów niż emocjonalny sprzeciw („Nienawidzę tego zwyczaju") w celu rozstrzygnięcia, kiedy pozostawić inne kultury samym sobie, kiedy i jak starać się na nie oddzia- ływać, a nawet — wyobraźcie sobie —- kiedy powinniśmy być na tyle rozsądni, żeby pozwolić im wywierać wpływ na nas. . ... . 4. Zdecydowany etnocentryzm. Ironia losu spowodowała, że podejście społecz- no-kulturowe, które tak bardzo przyczyniło się do uświadomienia niebezpieczeń- stwa etnocentryzmu, jest czasem wykorzystywane do jego podsycania. Nigdy jed- 405 Rozdział 10 406 nak nie zamierzano sprowadzać go do idei separatyzmu etnicznego, społecznego bądź płciowego, w którym szanowano by jedynie własną grupę, uważając inne kul- tury lub inną płeć za naturalnie niższe (lub tak bardzo odmienne, że nie ma sen- su szukać z nimi porozumienia). Kiedy grupy, które początkowo nie były uwzględ- niane w badaniach i teoriach psychologicznych, uświadomiły sobie niesprawied- liwość tego zaniedbania, zaczęły usilnie dążyć do uzdrowienia sytuacji. Wielu so- cjologów i krytyków społecznych niepokoi jednak niefortunna i niezrozumiała ten- dencja, aby w niektórych sektorach dawne błędy zastępować nowymi (Crawford, Marecek 1989; Gates 1992; Hughes 1993; Yoder, Kahn 1993). Niektóre kobiety próbują na przykład pogląd, że kobiety są „wybrakowaną" płcią, zastąpić poglądem, że są lepszą płcią, która uratuje świat. Riane Eisler (1987) w swej popularnej książce The Chalice and the Blade [Kielich i miecz] twierdzi, że „zasada męska", repre- zentowana przez miecz, jest destrukcyjna i gwałtowna, „zasada kobieca", reprezen- towana przez kielich, jest natomiast przyjazna wobec świata i łagodna. Podobnie, Leonard Jeffries głosił w swoich wykładach w nowojorskim City College, że Afry- kanie to „ludzie słońca" mający „humanistyczny, spirytualistyczny system warto- ści", Europejczycy zaś to „ludzie lodu" — egoistyczni, idywidualistyczni i intere- sowni (Traub 1993). Twierdzenia o wyższości nie są prawdziwsze niż twierdzenia o niższości — zre- sztą, każde twierdzenie musi opierać się na dowodach. Amerykańskie podręczniki historii zawierały zwykle usprawiedliwienie niewolnictwa; czytanka dla piątej klasy z lat pięćdziesiątych opisywała niewolników wręcz jako „szczęśliwych i zadowo- lonych". Korygując te zniekształcenia, niektórzy sugerują, że zniewolenie czarnych Afrykanów było wynalazkiem białych Europejczyków. To nieprawda (Davis 1984; Oliver 1992)