To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

- Chcesz powiedzieć, że mój ojciec... i Królowa Śniegu... byli kochankami? Kirard Set uśmiechnął się szerzej, odniosła wrażenie, iż chwali jej domyślność. - O tak, Ariele... to było nieuniknione. Obie były Królowymi - obie zakochały się w tym samym mężczyźnie. Arienrhod kochała go równie mocno, co wasza matka - był jej faworytem przez pięć lat. Dawała mu wszystko, czego zapragnął... nawet wodę życia. - Tata... pił wodę życia? - szepnęła Ariele. - Myślałam... myślałam.. że jest Letniakiem. - Przypomniała sobie, że widok merów zawsze niepokoił jej ojca, zastanowiła się nagle, czy to dlatego. - I że był zaprzysiężony... mej matce, na całe życie. - Tak, ale uważał, że zginęła - Kirard Set wzruszył ramionami. - A obok siebie miał Arienrhod, tak bardzo do niej podobną... i bardzo wprawną w uzyskiwaniu tego, czego zapragnęła, zupełnie jak wasza matka. Dzieci - przeniósł wzrok z jej twarzy na Tammisa - na pewno to zrozumiecie i ze względu na okoliczności mu wybaczycie. Nawet u Letniaków małżeństwo - zaprzysiężenie - rzadko kiedy trwa całe życie. Każdy ma prawo wyboru. Wielu Letniaków w ogóle nie zaprzysięga jednemu partnerowi, wolą różnorodność. Podobnie jest u Zimaków. Arienrhod ogromnie lubiła nowe wrażenia i wasz ojciec zaczął podzielać jej gusta. Jak na Letniaka rozwinął u siebie dość wyrafinowany smak. Musicie zrozumieć, że bardzo trudno było wtedy nie wchodzić w intymną zażyłość - nie tylko z Arienrhod, ale też z innymi jej faworytami, jeśli tylko człowiek stał się jednym z nich. Wszyscy byliśmy sobie bardzo bliscy - zachęcała do tego... Ale oczywiście najbardziej kochał ją, podobnie jak ona jego. Być może w innych okolicznościach byliby nawet dla siebie “jedynymi”. Ariele odetchnęła głęboko, uprzytomniła sobie, że ma szeroko otwarte usta. Zamknęła je, próbując ukryć dziecinną, głupawą minę zdumienia, nim Kirard Set czy nawet Elco Teel zacznie się z niej śmiać. - Co się stało po powrocie mamy? - jej głos był ledwo słyszalny; niemal pragnęła, by nigdy nie zadała tego pierwszego pytania, nigdy o tym nie usłyszała. Niemal. - Kiedy się dowiedziała? Co sobie powiedzieli? - O tym wie tylko ona i wasz ojciec, może jeszcze Arienrhod. - Znowu się napił i podał karafkę dziewczynie. Wzięła ją i pociągnęła duży łyk, trochę się krztusząc. Spływające gardłem piekące, gorące wino bardzo jej smakowało. - Ale wasza matka nie mogła oczywiście zbyt surowo osądzać waszego ojca. Dopiero co się dowiedziała, że Arienrhod jest jej prawdziwą matką... i bliźniaczką. Jak mogła winić Sparksa za zakochanie się w niej, ponownie, gdy sama mu zniknęła... A ponadto, był podobno pewien Kharemoughi, inspektor Policji, który zdradził, by pomóc waszej matce w mieście. Można by się zastanawiać, co zaszło między nimi, jak związała z sobą pozaziemca, że ten zwrócił się przeciwko swoim. Prawda? Ariele kiwnęła głową, choć tego nie chciała. Przygryzła wargę i opuściła wzrok, niezdolna do spojrzenia komukolwiek w oczy. - Ale nie spytaliście mnie, co zaszło między waszą matką a Arienrhod, gdy się wreszcie spotkały. Wtedy było najciekawiej. Ariele znowu na niego spojrzała. - Co zaszło? - zapytała cicho. - W czasie nieobecności Moon Arienrhod ułożyła nowe plany; zdecydowała, że jednak pozostanie przy życiu. Zamierzała wywołać zarazę, która zabiłaby wszystkich Letniaków przybyłych do Krwawnika na ostatnie Święto - wywołać tu chaos zmuszający pozaziemców do odlotu i pozostawienia jej przy władzy. - Ariele skrzywiła się, lecz Kirard Set skwitował to uśmiechem i mówił dalej. - Nie potrzebowała już waszej matki... ale oczywiście chciała ją mieć przy sobie. Jakże mogłoby być inaczej? Poprosiła Moon, by panowały razem, by dzieliły się z sobą wszystkim... nawet Sparksem. - I moja matka odpowiedziała nie - mruknęła Ariele. - Niewątpliwie - przytaknął Kirard Set. - A wtedy Arienrhod kazała ją wrzucić do Otchłani. - Ariele wbrew sobie rozdziawiła usta. - Wtedy to wasza matka dokonała swego pierwszego “cudu”. Zatrzymała wiatry dmące w Sali Wichrów. Byłem tam wtedy, widziałem to na własne oczy... choć do dziś dnia nie wiem, jak tego dokonała. Nie sądzę, by kiedyś wam o tym mówiła..