To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Musimy pamiętać, że niczego nie napisali ci, którzy łagrów nie przeżyli. Ale nie tylko. Wspomnień nie pozostawili po sobie również ci, których obóz zdegradował umysłowo lub na trwałe okaleczył psychicznie. Niektórzy przetrwali Gułag, dopuszczając się czynów haniebnych, których dziś się wstydzą- ci albo również niczego nie piszą, albo -jeśli to robią - pomijają część prawdy. Na pal- cach jednej ręki nieledwie można policzyć wspomnienia ludzi, którzy otwarcie mówią, że donosili. Jeszcze rzadziej trafiają się byli więźniowie potrafiący przy- znać, że skrzywdzili innych lub pozbawili ich życia, byle tylko ocaleć samemu Jest to powód, dla którego część byłych więźniów w ogóle stawia pod znakiem zapytania wartość wszelkich wydanych drukiem wspomnień. Zapytany o "filozofię' przetrwania Jurij Zorin - starszy i niezbyt przyjaźnie usposobiony były więzień, z którym rozmawiałam w jego rodzinnym Archangielsku - machnął tylko ręką. Ni- czego takiego nie było - odparł. Rzeczywiście, czytając pamiętniki i wspomnienia, można odnieść wrażenie, że więźniowie "dyskutowali o wszystkim i wszystko sta- rannie analizowali", ale -jak usłyszałam - było zgoła inaczej. "Jedynym celem było przetrwać następny dzień, pozostać przy życiu, nie zachorować, pracować mniej, a jeść więcej. I dlatego nie było na ogół żadnych dysput filozoficznych [...]. Przeżyli- śmy, ponieważ byliśmy młodzi, zdrowi, silni psychicznie i dlatego, że obowiązywa- ło nas Darwinowskie prawo o przetrwaniu najlepiej przystosowanych" . Do całego problemu - kto i dlaczego przeżył - trzeba więc podchodzić z jak najdalej posuniętą ostrożnością. Nie mamy w tej mierze żadnych dokumentów ar- chiwalnych ani innych "niepodważalnych" dowodów i świadectw. Mamy tylko sto- Strategie przetrwania Wpiątym ^ku pobytu. łagne k przez te" czas ^ Rysunek Aleksleja Mienekowa; miejsce i data nieznane u tych, którzy zdecydowali si? opisać swoje przeżycia albo o nich opowiedzieć każdy z nich mógł mieć jaldeś powody, by przemilczeć część własnej bCaffi M,mo wszelkich zastrzeżeń - na podstawie opublikowanych i zgroSzonych . arch.wach setek tomów wspomnień - można odtworzyć pewne wzorce zacho un, "strateg, przetrwania", dobrze w owym czas. znane" pows^nTstoso une-acz w wielu wariantach uwarunkowane cechami osobowości zeTa spe" cyfiką warunków w jakich sie znalazł. Przeżycie sow.eckiej koloni Zy" wzachodmej Rosji w połowie lat trzydziestych czy u schyłku czte dzie Z ? Me dy wI?kszosc wiezn^w pracowała w zakładach przemysłowych, a ta onoth phjuz me obficie, to przynajmniej regularnie - było względnie łatweTnTewf jaga?o od zeka g??bokiego przewarto?ciowania systemu no(tm), olZ wa Lici" toast próba przetrwania jednego z łagrów na Dalekiej Północy Tolmy Workuty Norylska - zwłaszcza w głodnych latach wojny, podągała za foba ko "znosc uruchomienia wszystkich rezerw talentu i siły Li albo nlzwykłej zdolność, czymema zła - cechy, której w normalnych WJ naZZcflu dzie ci najczęściej nigdy by w sobie nie odkryli wolności, lu- N>e ulega żadnej wątpliwości, że wielu z mch ocalało tylko dlatego że potrafi "uspiąc "cna wyższy szczebel hierarchii niż reszta więźniów S ft "s spośród anonimowej masy innych zeków. Rozmiary spustosze7moraT"ychę Życie i praca w obozach spowodowanych upokarzającymi warunkami bytu, znajdują wyraźne odbiu' w dziesiątkach obozowych porzekadeł i maksym, w rodzaju "ty możesz umi/u dziś - ale ja umrę jutro" czy prastarego "człowiek człowiekowi wilkiem'' - l'k brzmi zresztą motto wspomnień Janusza Bardacha. Wielu byłych zeków przyznaje, że walka o przeżycie była "okrutna"; wielu - tak jak Zorin - nazywają "darwinowską". "Łagier był wielką próbą siły charaku ru, zwykłej ludzkiej moralności. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludzi nie^ trzymywało tej próby - pisze Szałamow4. "Już po trzech tygodniach więks/o* więźniów to ludzie złamani, których nie interesuje nic poza jedzeniem. Zacho\ui|i się jak zwierzęta, nienawidzą i podejrzewają wszystkich, we wczorajszym prz\JJ cielu widzą rywala w walce o przeżycie" - wtóruje mu Edward Buca5. Jekatierina Olicka, wywodząca się ze środowiska o przedrewolucyjnych traih cjach demokratycznych, była wstrząśnięta "amoralnością" reguł życia w obozach o ile w więzieniach panowała solidarność, silniejsi pomagali słabszym, o tyle w so- wieckim łagrze każdy "żył dla siebie", wspinając się po karkach innych na odrobi- nę wyższy szczebel obozowej hierarchii6. Galina Usakowa mówi o zmianach, ja- kie obóz spowodował w jej osobowości: "Byłam grzeczną, dobrze wychowaną dziewczynką z inteligenckiej rodziny.-Ale z takimi cechami obozu nie przezypz- musisz stwardnieć, nauczyć się kłamstwa i hipokryzji"7. Jeszcze dalej posuwa się Herling-Grudziński, opisując, jak nowo przybył) do obozu więzień stopniowo uczył się żyć "bez litości": Będzie z początku dzielił się ostatnią kromką chleba z więźniami bliskimi obłędu gło- dowego, będzie prowadził z pracy pod rękę chorych na "kurzą ślepotę", będzie wz)"al pomocy, gdy jego towarzysz odrąbie sobie na "lesopowale" dwa palce u ręki, będzie ukradkiem zanosił do "trupiarni" zlewki z zupy i główki od śledzi; po paru tygodniach spostrzeże się jednak, że robi to wszystko nie z bezinteresownego odruchu serca, lecz z egoistycznego nakazu rozumu - próbuje ratować przede wszystkim siebie, a dopiero potem innych. Obóz, ze swoimi wewnętrznymi obyczajami, systemem utrzymywania więźniów tuż poniżej dolnej granicy człowieczeństwa, dopomoże mu w tym memato Czy mógł przypuszczać, że można poniżyć człowieka do tego stopnia, aby budzie do niego nie litość, a wstręt nawet wśród współwięźniów? Jakże litować się nad "kurzymi ślepcami", gdy się ich widzi codziennie potrącanych kolbami karabinów i opóźniają- cych powrót do żony, a potem spychanych niecierpliwie z wąskiej ścieżki obozowej przez więźniów spieszących się do kuchni; jak odwiedzać "trupiarnię", pogrążoną w wiecznym mroku i zgniłym fetorze ekskrementów; jak dzielić się chlebem z głod- nym, który już nazajutrz przywita cię w baraku obłąkanym i natarczywym spojrzeniem' [...] Miał więc rację sędzia śledczy, gdy mówił, ze żelazna miotła sprawiedliwości so- wieckiej zmiata do obozów jedynie śmiecie8. Nie była to zresztą cecha właściwa wyłącznie systemowi łagrów sowieckich. "Jeśli ktoś oferuje uprzywilejowaną pozycję kilku zniewolonym jednostkom-pi- sze były więzień Auschwitz, Primo Levi - żądając w zamian zerwania naturalnych więzów solidarności ze współtowarzyszami, to zawsze znajdzie się ktoś, kto przyj- mie tę ofertę"9