To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Budujemy wiadukty i mosty. Tego, co jest na górze, nie da się zmienić, bo to są prefabrykaty, ale zawsze można zmienić fundamenty, i to jest nasza druga wolność. Zmienialiśmy fundamenty za każdym razem: przy mostkach na Radomce, w Skarżysku przy wiadukcie, w Piotrkowicach. W Skarżysku przyspieszyliśmy dzięki temu całą hecę o rok, co jest bardzo ważne, wytłumaczę pani, dlaczego. Jestem kierownikiem budowy, a taki kierownik to popychle, któremu każdy dyrektor może się zwalić na głowę i mądrzyć, zwłaszcza jak jest opóźnie- 116 nie - gdybyśmy tu, na estakadzie, byli do tyłu choć o parę dni, to jednego dyrektora mielibyśmy na stałe, drugi by codziennie dzwonił, kolego, to nie tak, kolego, tamto inaczej... Więc jedyny sposób, żeby nam się nikt nie wchrzaniał, to robić szybko. Myśmy się wycwanili tak, żeś, od razu idziemy do przodu i wyprzedzamy harmonogram o dwa tygodnie. Tamci są zadowoleni z nas, wpadną, uścisną ręce i jadą dalej, a my mamy spokój od nich, i decydujemy sami, i jesteśmy wolni - przynajmniej tu, na budowie. Kilometr 182 Z prac komisji odbioru. Przedstawiciel inwestora trzyma w ręku zwój papieru zwany tabulogramem, otrzymany z amerykańskiej maszyny wypożyczonej specjalnie z Poznania. Maszyna bada jaikość nawierzchni, nią czujnik reagujący na nierówności oraz komputer wyrzucający taśmę z precyzyjnym wynikiem pomiaru. W miejscu, w którym zaczynamy prace, dwóch pijanych chłopców, operator i pomocnik, wracających z odpustu, wzięło spychacz i wjechało do stawu. Do poszukiwań ściągnięto płetwonurków jednostki desantowej, dwa metry pod wodą znaleziono ciała i spychacz, który przekazano na złom. Nie tylko pomiary nawierzchni są precyzyjne. Dzisiaj wszystko na budowie dróg jest naukowe i nowoczesne, od map do kontroli. Kiedyś drogowiec szedł sobie polem, ewentualnie jeździł bryczką i wyznaczał przyszłą drogę wbijając drewniane paliki, potem układało się na tej drodze kostkę na kolanach i wiadomo było dokładnie, ile człowiek może wykopać ziemi albo ile wytłuc kamienia, albo ile ułożyć. (Wykopać mógł osiem metrów sześciennych przez dzień, a kamieni wytłuc - jeden metr sześcienny). 117 Wiadomo też było, że więcej zrobić nie może, toteż nikt od niego i nie" oczekiwał więcej. Jeszcze w 1953 r. drogę Białystok-Granica Państwa na kolanach się robiło, sześciuset ludzi układało kostkę, a sześciuset wozaków woziło materiały, i było bardzo przyjemnie, bo ludzie byli blisko siebie, mogli pogawędzić, zawrzeć przyjaźnie w mijanych wsiach, zorientować się, że najlepsza gorzałka jest koło Rakowa, bo robiona ze śliw damachów, które mają dużo cukru, kiełbasa jest doskonała w okolicy Hajnówki, najładniejsze dziewczyny są w Opatowie Kieleckim, a najbrzydsze koło Ciechanowa. Od kiedy zaś całe to żelastwo maszyn się zaczęło - ludzi jest coraz mniej, a każdy zamknięty w swojej kabinie, i nie ma już nawet czasu porozmawiać, bo tylko o to idzie, żeby ze wszystkich ludzi i wszystkich maszyn wycisnąć to maksimum. A więc mapy robi się dzisiaj przy pomocy zdjęć lotniczych i komputerów, które dają obraz terenu w postaci cyfrowej, drogę buduje się maszynami, a mierzy elektronowym czujnikiem - ale komisja odbioru oprócz tych zwojów wyrzucanych z komputera ma jeszcze i łatę. Deskę czterometrową, wygładzoną starannie, którą na polecenie przewodniczącego komisji majster kładzie co jakiś czas na drodze, w poprzek i wzdłuż, sprawdza, czy przylega szczelnie, a jeżeli nie, to w szparę wsuwa mały drewniany klinik z podziałką. Szczelina może mieć do dziewięciu milimetrów według normy (polska norma nie uwzględnia jeszcze pomiarów robionych amerykańską maszyną), ale ta nawierzchnia jest pierwszorzędna, więc majster śmiało zaprasza komisję, żeby sama sprawdziła na kliniku: dwa, trzy milimetry, nie więcej. Potem dopiero komisja sprawdza w tabulogramie: aha, tak samo. Kilometr 180 Za tym lasem zaraz, mówią dwaj panowie z rejonu dróg, na kartoflisku, zastrzelił się młody hrabia Denhoff, który kochał się w chłopce z Borowna. Stary hrabia wziął ludzi i podpalił jej dom, a panicz, kiedy zobaczył ogień, zastrzelił się na miejscu. Przy czym jedni mówią, że zastrzelił się od razu, a drudzy, że najpierw wyniósł jej zwęglone ciało, w każdym razie do dziś na kartoflisku stoi pamiątkowy obelisk. (Stary hrabia nie mógł sobie dać przetłumaczyć, zbudował samotnię i już w niej siedział do końca życia, na przyjęcia nie chodził ani nic). Na obelisku były do niedawna płyty marmurowe, a przed samotnią - fontanna. Płyt już nie ma, bo taki marmur jest bardzo dobry do ostrzenia narzędzi i brzytew. I fontanna rozwalona - może o rurkę żelazną od wody chodziło, bo ułamano kawałek. Ludzie tu są nadzwyczaj zapobiegliwi. Koło otaczarki marini trzeba było wartę postawić, tyle w niej jest kuszących rzeczy, a to silniczek nadający się ewentualnie do pralki, a to wąż gumowy - do spryskiwania, a to paski klinowe - do motoru. Wszystko się w dobrej gospodarce może przydać. Kilometr 160 Mgr inż. Andrzej Nowak mówi, że ma dziwne przeczucie do maszyn