To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Robił to ostrożnie stąpając po kręgu. - Na początku podróży będziemy płynąć na chrapach z prędkością ośmiu węzłów, przez jakieś dwie godziny. Głębiej zanurzymy się na wysokości wyspy Moszcznej, która należy już do Rosjan - tłumaczył. - Od tego punktu rozmowy mogą być prowadzone tylko szeptem. Rosjanie mają tam ruchomy hydrolokator pasywny, tak jak wzdłuż wybrzeży. Nigdy nie wiadomo, kiedy słuchają, a kiedy nie, te sonary nie wysyłają sygnałów. Możemy się tamtędy prześlizgnąć, a ograniczenie hałasu bardzo nam w tym pomoże. - Skąd będziemy wiedzieć, że nas nakryli? - Trudno nie zwrócić uwagi na granaty, które będą zrzucać za burtę z patrolowca - spokojnie odparł Nykkanen. - Gdyby doszło do czegoś takiego, zanurzam się i wracamy. - Czy często zdarzały się wpadki? - zapytała, wściekła na siebie, że tego naprawdę nie wiedziała. Agenci powinni znać swój sprzęt i cel na długo przed atakiem - lepiej niż własny dom i samochód. DI 6 znalazło się jednak nagle w samym środku zdarzeń i nie zdążyli zebrać dla niej wszystkich papierów, które mogły okazać się pomocne. Poza tym dla DI 6 ten sposób przerzutu był także eksperymentem. Jej agenci zwykle udawali turystów. - Jak dotąd trzy razy na dziesięć rejsów, ale nigdy nie zapuszczałem się tak daleko - odparł Nykkanen. - Tym razem może być inaczej, ale nie będziemy całkiem zdani na siebie. Major Aho wysłał śmigłowiec, żeby oznaczył nam drogę bojami akustycznymi. Ich sygnały będą odbierane w Helsinkach i przesyłane do nas. Każda wykryta jednostka ZOP pojawi się na ekranie systemu nawigacyjnego. - Tuula wskazał na okrągły monitor wielkości spodka, umieszczony z prawej strony, obok drążka sterowego. Skończywszy sprawdzać peryskop, Nykkanen rozłożył składane siedzenie w kiosku i usiadł na nim. Pochylił się ku rurze chrap, która posłużyła mu teraz jako rura głosowa. - Panie Tuula, ruszamy. Sternik uruchomił silnik, który pracował bardzo cicho i niemal bez wibracji. Gdy tylko silnik zaskoczył, Tuula wyłączył światło i teraz mrok wnętrza okrętu rozświetlały tylko dwie słabe lampki przy jego stanowisku. Peggy obróciła się i wyjrzała przez maleńki bulaj umiejscowiony po jej stronie. Na zewnątrz widać było tylko parę baniek powietrza, gdyż okręt zanurzył się, ruszając do wyjścia z hangaru. Ciemność na zewnątrz nasunęła jej znowu czarne myśli i sprawiła, że oczy jej zwilgotniały. Weź się w garść, nakazała sobie sama. Musisz zapanować nad gniewem, frustracją, niezadowoleniem. Gdybyż tu tylko chodziło o Keitha! No cóż, opłakałaby go i żyła dalej, z raną w sercu, ale z jakimś celem. Nagle uświadomiła sobie, że właściwie nie ma żadnego celu w życiu. Była trzydziestosześcioletnią kobietą, która właściwie nie miała prywatnego życia, bo takie sobie wybrała zajęcie. Wtedy, kiedy zaczynała, to miało sens, ale teraz była świadkiem tego, jak jej kraj stacza się, odkąd zabrakło Margareth Thatcher. Po co ona to wszystko robiła? Dla czego poświęciła całe życie, straciła ukochanego? Przez ostatnie lata szła właściwie rozpędem, tylko Keith podtrzymywał ją w tym, co robiła. Co będzie teraz, gdy Anglia została zepchnięta do roli satelity Unii Europejskiej? W dodatku takiego, z którym nikt się nie liczy, cienia Niemiec i Francji, bez polotu, bez ambicji, z gospodarką w permanentnym kryzysie, z rządami upadającymi co miesiąc, zupełnie jak we Włoszech. Czemu do cholery poświęciłam swoje życie? I dla czego mam żyć dalej? - Pani James? - wyrwał ją z rozmyślań szept Amerykanina. Wróciła do rzeczywistości. - Tak? - Mamy teraz dziesięć godzin, a jest za ciemno, żeby studiować mapy. Może uda mi się panią zmusić, byśmy rozpoczęli ten błyskawiczny kurs rosyjskiego, o którym mówił major? Popatrzyła na jaśniejącą w słabym świetle młodą twarz George'a. Skąd się bierze entuzjazm tego młokosa? Po raz pierwszy odkąd się poznali, uśmiechnęła się do niego. - Nie musisz mnie zmuszać. Zacznijmy od podstaw. - To znaczy od czego? - Kak, szto i pacziemu - powoli wymówiła Peggy. - A co to znaczy? - Jak, co, i chyba najważniejsze, dlaczego? - wyjaśniła. * * * 37 ( Wtorek, 2,20 - granica rosyjsko-ukraińska Operacja "Barbarossa" była największą ofensywną w historii wojen