To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Marek wyprostował się, podjął go z ziemi i z dzieckiem na ręku zwrócił się najpierw ku mnie, potem do pozostałych osób. — Gajusz jest imię jego — powiedział powoli, uroczyście. Potem ostrożnie uniósł moje ramię i złożył swego syna przy mo-' im sercu. Obok wzgórka mej piersi widziałam malutką czaszkę z cieniutkimi włosami przypominającymi roślinny meszek, a przy wdechu czułam mdławy zapach niemowlęcia. Nagle uczucie szczęścia zaczęło mnie dławić, łzy nabiegły pod powieki i gorącym strumykiem popłynęły wzdłuż policzków. Marek chciał je otrzeć, lecz Fer be odsunęła go na bok mówiąc, że muszę mieć spokój, wobec czego odszedł. S Febe bez niczyjego upoważnienia objęła komendę, i nawet Agry-pa musiał pytać, czy może zajrzeć do mnie. Febe decydowała, co mam jeść, pić, jak mi wolno leżeć lub siedzieć, jak długo mam odpoczywać. 'Bandażowała mnie, masowała, gimnastykowała, w końcu już tylko jęczałam. Ona jednak nie ustępowała zapewniając, że będę jej wdzięczna, kiedy przejrzę się w zwierciadle. Czuwała nade mną od urodzenia i nadal zamierzała to robić, aż ją położą na stos:* Nie powinnam mieć obwisłych piersi ani szerokich bioder, bo moje zadanie jako kobiety nie kończy się na wydaniu na świat jednego syna. Dziecko nie jest gwarancją wierności męża. Kobiecie, która chce męża utrzymać, nigdy nie wolno się zaniedbywać. Szeptem błagałam o uwolnienie od tyrana, lecz Marek tylko potrząsał głową. Nigdy dotychczas nie dostrzegał tak wyraźnie prawdy z.awartej w słowach Katona, który powiedział: „my rządzimy światem, a nami kobiety". Ufał jedynie, że wojsko nie dowie się o zdegradowaniu generała, co poważnie zaszkodziłoby dyscyplinie. _.. ; Kiedy wstałam, skierowałam się wprost do zwierciadła, do dużego, pięknego, srebrnego zwierciadła ofiarowanego mi przez Marka, a tak masywnego, że nie robiły 'się na nim wypukłości. Obracałam się i wykręcałam naokoło, po czym uznałam dzieło Febe za dobre. Marek przyznawał,.że nigdy nie byłam tak ładna, bo dopiero teraz zyskałam na pewności siebie i dojrzałości, których mi dawniej brakowało. • Kochałam Tyberiuszł 1 9Q — Naprawdę nie wiem, co pocznę, Muza odradza mi zabrania ciebie w drogę, ale uczciwie mówiąc, nie mam chęci zostawić cię samą — oświadczył Marek. .', — Nie ufasz mi? — spytałam. — Jeżeli nawet ufam tobie, to nie mam zaufania do innych — odpowiedział. — Dobry oficer nigdy nie podejmuje zbędnego ryzyka Ja także nie miałam ochoty puszczać Agrypę samego, bo kobiety galijskie znane były z namiętności i chytrości. A skoro on nie wiedział, co ze mną robić, sama postanowiłam jechać z nim I w ten sposób oboje z Gajuszem zaokrętowaliśmy się z Agrypą i wzięliśmy kurs na Massylię, a z nami popłynęła — prócz zwykłego sztabu oficerów, architektów i inżynierów — straż moja i mojego sy-na. Febe była ogromnie skwaszona na myśl o tej podróży. Była Gre-1 czynką, przyjechała z Sycylii, więc Rzym stanowił dla niej najdalej na północ wysunięty bastion cywilizacji. Zgroza ją ogarniała na myśl o Galii, włosy jej się jeżyły na głowie na wspomnienie opowiadań o obyczajach i zwyczajach barbarzyńców. Toteż z radosnym zdumieniem usłyszała na przywitanie w Massylii ojczystą mowę i zobaczyła, że miasto przypomina Neapol zarówno pod' względem położenia, jak i budownictwa. • Zresztą ja również byłam zaskoczona Galią. W dawnych miastach portowych panowała grecka kultura, a w majętnościach położonych w prowincji narbońskiej ludzie żyli mniej więcej tak Wy- j godnie jak w Kampanii. Marek bardzo szybko uwolnił się od nudnej kontroli administra- j .cyjnej, wobec czego zaczęliśmy jeździć na polowania do znajomych Rzymian i Gallów. Większość spotykanych Gallów kształciła się w Rzymie,, mówili oni znakomitą łaciną niczym w literackich salonach Palatynu Bu-J downictwo miało charakter grecki jak w południowej Italii, jednakże rzymska architektura i komfort tu również zaczynały się j rozpowszechniać. Jedzenie było o wiele bardziej urozmaicone niż] w Rzymie