To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Elita polityczna Rosji tak bardzo już przywykła do roli mediów jako instrumentu poddanego woli możnych i bogatych, że w ogóle nie bierze na serio możliwości, iż owe krytyczne relacje mogą wynikać z poglądów samych dziennikarzy, z ich sposobu rozumienia wykonywanego zawodu, co nie pozwala im na wyciszanie krytycznych uwag. Jak bardzo opacznie pojmowana jest w Moskwie krytyka z zagranicy, świadczą wypowiedzi bliskiego Kremlowi politologa Siergieja Markowa: Stanowisko zajmowane przez Europę Zachodnią wobec Czeczenii jest „niemoralne", gdyż jest równoznaczne z popieraniem „zgrai bandytów". Europa popełnia wobec Czeczenii taki sam błąd, jaki popełnił Chamberlain wobec Hitlera, i „wzywa do kapitulacji przed terrorystami" - uważa dyrektor Instytutu Studiów Politologicznych w Moskwie. To prawda, że w korespondencjach zachodnich dziennikarzy często przykłada się zbyt małą wagę do okrutnych czynów popełnianych przez Czeczeńców, a oburzenie z powodu czeczeńskiego terroryzmu bywa niekiedy zbyt wątłe. Niektóre relacje sprawiają wrażenie, jakby to jakiś miłujący pokój naród spokojnych górali został znienacka i bez żadnego powodu napadnięty przez żądnych krwi rosyjskich żołnierzy. Wielu moskiewskim politykom z trudem przychodzi godzić się z faktem, że społeczeństwa zachodnie potępiają wprawdzie czeczeński terror, ale jednocześnie jeszcze bardziej oburzają się, gdy państwo rosyjskie reaguje z równie brutalną siłą. Czynią tak dlatego, że wobec państwa mają inne oczekiwania niż wobec terrorystów. Rosjanie uważają natomiast, że z narażeniem własnego życia chronią Europę przed wojującym ekstremi-zmem: czy w tej sytuacji nie można wybaczyć wojskowym, gdy niekiedy przekroczą miarę? Czy wręcz nie mają do tego prawa? Gdy dyktafony zostaną wyłączone, wielu wysoko postawionych Rosjan potrafi usprawiedliwiać brutalne metody stosowane przez wojska rosyjskie w Czeczenii, tłumacząc, że terroryści postąpiliby równie brutalnie. Wydaje się, że wielu decydentów w Moskwie nie rozumie, iż zastrzeżenia zachodnich Europejczyków wobec naruszania praw człowieka mogą być szczere. Dziwią się, że politycy nie ignorują oburzenia zachodniej opinii publicznej, choć niekiedy chętnie by to uczynili, jak pokazuje przykład Schródera. Brak im wiary, że gdyby na Zachodzie ktoś miał naprawdę na- 122 OFIARY CZY SPRAWCY? ruszyć prawa człowieka, to dziennikarze z własnej woli podjęliby śledztwo i opublikowali jego wyniki. Wielu Rosjan uważa, że zachodnie zastrzeżenia mają wyłącznie taktyczny charakter, a argumenty ktoś usłużnie podsuwa. Znają to z większości politycznych debat w Rosji, gdzie w minionych latach względy moralne odgrywały często tylko taktyczną rolę. Fakt, że ministrowie czy deputowani w krajach Zachodu mogą sobie naprawdę zaprzątać głowę sprawami „hołoty" czy „czarnodupców", wydaje się przekraczać wyobraźnię wielu ludzi w Rosji - od wysokich urzędników Kremla poczynając, na robotnikach drogowych kończąc. Krąży za to masa teorii spiskowych, które kolportują (w zaufaniu) nawet renomowani politycy. Słyszy się na przykład, że Zachodowi chodzi w rzeczywistości o to tylko, by dzięki ewentualnym sankcjom pozbyć się konkurencji gospodarczej ze strony Rosji, trzymać Rosję z dala od UE albo po prostu rozniecić dawną nienawiść do Rosji. „Nasi politycy żyją w kłamstwie i boją się przyznać do tego przed sobą" - uważa Grigorij Jawliński, szef liberalnej partii „Jabłoko". Większość moskiewskich urzędników i polityków nie potrafi sobie wyobrazić, że na przykład niemiecki telewidz nie przyjąłby dobrze pokazywanych przez stacje rosyjskie obrazów wnętrza teatru na Dubrowce tuż po szturmie i stale powtarzanych ujęć z dziesiątkami zabitych mężczyzn, kobiet leżących w pozach daleko odbiegających od tego, co się powszechnie rozumie pod pojęciem powaga i godność śmierci. U wielu Rosjan, którzy znają okrucieństwo czeczeńskich terrorystów nie tylko ze słyszenia, zdjęcia zabitych wrogów mogły wywołać uczucie pewnej satysfakcji. Inaczej jednak .było w Niemczech, gdzie musiał odejść minister spraw wewnętrznych w związku z samym tylko podejrzeniem, że w dniu 26 czerwca 1993 roku na me-klemburskiej stacyjce Bad Kleinem podczas próby zatrzymania uczestniczący w akcji policjant z niskich pobudek zastrzelił terrorystę Wolfganga Gramsa, członka organizacji terrorystycznej RAF, a władze próbowały sprawę zatuszować. Również rzekomy pomysł władz rosyjskich, by przed pogrzebem, dla odstraszenia ewentualnych naśladowców, zawinąć zwłoki terrorystów w świńskie skóry (według zasad islamu uniemożliwiłoby to przyjęcie ich dusz do raju), nie mógł wywołać zrozumienia w Niemczech; również i to zinterpretowano jako wyraz sympatii dla terrorystów