To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

W ka|dym razie |yBa, istniaBa dalej, dbaBa o los swej dzielnej dwójki. Pisklta byBy miBe, bardzo towarzyskie i wkrótce zjednaBy sobie nie tylko mBodzie| naszego stada, ale i serdeczno[ obu matek. 101 Na nocleg GBuszyca SzczupBa oddaliBa si z BiaBego Pagórka wcze[niej, gdy| miaBa dalej do swojej ostoi. Po drodze trzeba byBo jeszcze spo|y jak tak kolacj. Na szcz[cie, las o tej porze peBny byB darów przyrody, które albo dojrzaBy, albo ju| zbli|aBy si do swej najlepszej formy. Wielka GBuszyca, cieszc si w sercu na dookolny spokój, okr|yBa bagno i z drugiej strony wróciBa do uroczyska WBaduka Jamy. Do tej pory nic tutaj nie zakBócaBo ptakom bytowania, a |erowiska peBne byBy po brzegi. Krasnobrewa lubiBa Wielk GBuszyc, z|yBa si z ni i jej dziemi i wcale nie zdradzaBa ochoty do rozstania. Mo|e bdc stworzeniem mniej wyrobionym |yciowo i mniej zindywidualizowanym, z natury rzeczy garnBa si pod bardziej do[wiadczone skrzydBa? Po zbieranej, zBo|onej z ró|nych przysmaków kolacji, gdy sBoDce wsunBo si pod koBdr matowonie-bieskich obBoków, stado usadowiBo si na nieco wy|szych ni| zazwyczaj gaBziach [wierków. Dzisiaj ulokowaBy si tam i obie starki. Las bowiem uczy:  Je[li znalazBe[ ostoj w rejonie gniazda wilka albo lisa, to nie ku[ ich krewko[ci, a wskocz na drzewo. Tym bardziej, je[li natura obdarzyBa ci silnymi skrzydBami". DZIEJ SI NIESAYCHANE RZECZY Bywaj dni pomy[lne, okrgBe, podobne do siebie jak rzd dojrzaBych jabBek. Ka|de z nich jest smaczne i pragniemy je wszystkie podnie[ do ust. GBuszcom zapewne Batwiej byBoby o porównanie z... pysznymi jagodami, które l[ni rzdkiem na spr|ystej gaBzce i kusz do poBknicia. Takich miBych i niczym nie zakBóconych dni minBo gBuszcom siedem. Calutki tydzieD! Ani szponu jastrzbia, ani kuny, ani paszczy lisa, nie mówic ju| o [miertelnych kBach wilka. Pogoda, sBoDce, dwa przelotne, deszcze nikomu nie szkodzce, wrcz przeciwnie  poprawiajce humor i nastrój. Coraz dalsze wycieczki, poznawanie nowych uroków boru, nowych zaktków ojczystej krainy. A| wreszcie przyszBo to, co ka|dego roku o tej samej mniej wicej porze. Pierwszych przykrych objawów doznaBy stare gBuszyce. ByB to jaki[ niepokój i niemo|no[ znalezienia sobie miejsca  poBczone przy tym z czysto fizyczn dolegliwo[ci skóry, z uporczywym swdzeniem. Z pocztku nikBym, pózniej narastajcym. 103 Na nic piaszczyste kpielisko, na nic przeje|d|anie siln Bap wzdBu| piór. Ptaki staBy si niecierpliwe, skore do scysji i dra|liwe. Niebawem to samo napadBo mBode gBuszce. WierciBy si jeszcze bardziej, kBóciBy ze sob i naczupu-rzaBy, przyjmujc grozne, waleczne pozy i mierzc w siebie dziobami