To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Wydawało się nie do wiary, by tosc mogła przeżyć dziesięć lat żywiąc się wspomnieniami dwóch miesięcy, e widocznie są kobiety, które nie zapominają. ~ Zeszłego wieczoru, kiedy dowiedziałam się, że jesteś tutaj, powie- am temu panu, że nie chcę go więcej widzieć. I zanim zdołał cokolwiek odpowiedzieć, pochyliła się nad nim. Usta ich złączył pocałunek i znów zalała ich fala namiętności, kojąc rany zadane przez słowa i wspomnienia, dając pokój i tę wzajemną bliskość, jaką niesie spełnienie. Leżeli teraz tuż obok siebie, a serca biły im tak mocno, że niezdolni byli powiedzieć ni słowa. Wtem Feliks roześmiał się. - Czemu się śmiejesz? - spytała, sama uśmiechnięta. - Popatrz, jakie z nas głuptasy. Pokłóciliśmy się o brylanty, płakałaś już przeze mnie i powiedziałaś mi, że śmiesznie wyglądałem na welocypedzie. - Nie na welocypedzie - zaprzeczyła. - Tylko wtedy, kiedy spadałeś. - No, dobrze. Tylko wtedy, kiedy spadałem. Ale ja do tej pory wcale nie wiem, w jaki sposób znalazłaś się wczoraj wieczorem w moim pokoju. A przede wszystkim, gdzie mieszkasz. W oczach spoglądających sponad brzegu kołdry błysnął figlarny chochlik, a szczupły paluszek wskazał na sufit. - Tam. Na górze. - Jak to na górze? To znaczy w tym hotelu? Zdawał się oszołomiony tak, że aż parsknęła dźwięcznym śmiechem. - Czy myślisz, że sam mieszkasz w tym hotelu? Dużo ludzi mieszka tu przecież. Kiedy tu przyjechałam, zarządzający powiedział: „Proszę pani, daję pani najlepszy apartament". - A to łotr. To samo powiedział i mnie. Roześmiali się teraz oboje i znów pocałowali. Był to pocałunek wolny od namiętności, odruch tak naturalny, jak kiedy człowiek czując pragnienie wypije łyk wody ze stojącej obok szklanki; pocałowali się, bo dla ludzi w pewnym nastroju pocałunek jest rzeczą najnaturalniejszą w świecie. - Mój apartament jest zupełnie podobny do twojego - ciągnęła. - Takie same meble, te same malowidła w łazience; tylko ściany innego koloru: żółte, nie czerwone. - Zamyśliła się i oświadczyła: - Mój jest chyba ładniejszy. - No dobrze, tośmy już wyświetlili. A teraz, jak wtargnęłaś do mego pokoju? To było już bardziej zawiłe i szczegółowe opowiedzenie całego przedsięwzięcia zajęło Marii, która wdawała się przy tym w dygresje, niemało czasu. Od pokojówki dowiedziała się o przyjeździe Feliksa. ^ nastąpił dokładny opis tejże pokojówki: jej powierzchowności, zwyczajów i innych danych personalnych. - Kiedy wczoraj po południu przyszła zasunąć firanki i pościelić łoz powiedziała, że z Lipska przyjechał pewien bardzo przystojny i znakom y zvk, więc ja spytałam, czy ten znakomity muzyk przyjechał z żoną, a ona ^wiedziała, że nie, przyjechał sam. Plan był gotów w jednej chwili, a okazał się prosty i skuteczny, przekupiła dziewczynę, aby ta dała jej klucz od pokoju Feliksa, a po przedstawieniu wśliznęła się tu i czekała. _ A czekałam bardzo długo - poskarżyła się. - Czemu wracasz do domu tak późno? - Chodziłem po całym mieście; chciałem się zmęczyć, aby móc zasnąć. Przyjęła to wyjaśnienie bez słowa. - Czekając zajrzałam w każdy kącik: do łazienki, do ubieralni, nawet do kieszeni wszystkich twoich garniturów - wyznała z niezmąconą pogodą. Feliks uśmiechnął się czule. - Masz wszelkie dane na doskonałego włamywacza. W ten sposób wszystko zostało w pełni wyświetlone, wszystko opowiedziane i wybaczone, a dziesięć lat rozłąki jak gdyby przestało istnieć. Przepełniało ich teraz błogie bezgraniczne zadowolenie; z twarzą tuż koło twarzy spoglądali na siebie nie mówiąc nic i uśmiechając się bez powodu. Oczywiście istniała jeszcze przyszłość: trzeba będzie postanowić, co zrobią z tym ofiarowanym im przez Madonnę cudownym tygodniem grzesznego szczęścia; ale to nic pilnego. Poza tym oboje umierali z głodu. - Musimy coś zjeść - oświadczył i sięgnął ręką w stronę umieszczonego przy łóżku dzwonka. Szybkim, kocim ruchem Maria schwyciła go za ramię. - Maledetto! Cosafai? Czy on oszalał? Czy postradał zmysły? Co powie jego żona dowiedziawszy się, że nie tylko pierwszej nocy spędzonej w Dreźnie sprowadził sobie do łóżka kobietę, ale że późnym popołudniem jedli razem śniadanie, do tego w łóżku. Próbował spierać się z nią twierdząc, że Lipsk jest daleko i że Cecylia nie może się dowiedzieć o jakiej porze, z kim i gdzie jadł śniadanie. Na próżno - Maria była nieugięta: biedną signorę. trzeba koniecznie utrzymać w nieświadomości. Znużony sporem zgodził się w końcu, dziwiąc się w duchu tym sobliwym zasadom etycznym, które dozwalają spędzić noc z cudzym mCzem, nie godzą się jednak na to, by zjeść z nim razem w łóżku śniadanie. ?ty jednak uspokoić jej skrupuły, przystał na zainscenizowanie dość Witego wybiegu. Maria kuchennymi schodami miała się chyłkiem ^ekraść na górę, a potem zamówić dla siebie i Romoli pożywny posiłek, [ ls sniadanioobiad, i kazać go podać sobie w pokoju. Okazało się bowiem, - Kornola towarzyszy jej w dalszym ciągu i z każdym rokiem robi się coraz 248 Miłość niejedno ma imię bardziej nieznośna. Wówczas zapuka w podłogę, to jest w jego sufit, a on również kuchennymi schodami, wejdzie na górę do niej i zje porcję Romoli' W ten sposób Cecylia nigdy się nie dowie o niewierności męża, kochankowie zostaną nakarmieni, zarządzający hotelem nie będzie nawet podejrzewał, że pod jego dachem rozwija się romans, i w ogóle wszyscy będą zadowoleni. - A co z Romolą? - spytał Feliks. - Czy ma zemrzeć z głodu? O, to nic łatwiejszego. Romola wyjdzie na miasto i da sobie sama radę; odkryła właśnie jakąś małą włoską restaurację, w której dają cudowną pasta asciutta. Nie mogąc wymyślić żadnych dalszych przeszkód Feliks oświadczył, że się zgadza, a Maria pocałowała go jeszcze ostatni raz w pośpiechu i wyskoczyła z łóżka. W wielu wypadkach od nielegalnych miłosnych stosunków odstrasza ludzi przede wszystkim trudność utrzymania ich w tajemnicy, jeśli zaś chodzi o ludzi znanych, to trudność owa staje się niemal nie do przezwyciężenia