To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Przypomniałem sobie opowiadanie zasłyszane w młodości o pewnym człowieku, którego zbudziło w nocy zgrzytanie zębami stojącego nad nim doga. Zdążył jesj^ze, zupełnie wolno posuwając rękę, sięgnąć do nocnego stolika po rewolwer i zastrzelić psa. W sierpniu 1954 r. doberman rzucił się na swoją opiekunkę, gdy 'ta potknęła siię i upadła. Ciężko ranną zabrano do szpitala. Przed kilkoma laty dwa boksery uśmierciły w okolicy Monachium kobietę, która na prośbę nieobecnej właścicielki podawała im do budy jedzenie. Inne dwa boksery, pies i suka, rozszarpały hodowcę, który chciał je uderzyć. Profesor Gunther opowiadał, że przed 70 laty pewien mężczyzna został na plaży w Rydze uśmiercony przez swoje dwa dogi, w chwali gdy wchodząc nago do morza skaleczył się i zaczął krwawić. Można zapewne przytoczyć niejeden jeszcze taki przykład. W wypadku małego teriera Seppla, który zaatakował dziecko w wózku, wpadłem na niezwykłe rozwiązanie. Dzienniki przyjmowały najczęściej, że mały, łagodny zazwyczaj piesek stał się 110 111 po prostu zazdrosny. Do urodzenia się dziecka — anuto przypuszczenia — był on ośrodkiem zainteresowania całego domu, a potem został usunięty w cień. Jak się okazało, rodzice kupili jeszcze przed urodzeniem się dziecka wózek i pozwalali w nim psu spać. Uważał go więc za swoją własność. Przy pierwszej sposobności, gdy nie był przez nikogo pilnowany, chciał odebrać swoje legowisko. Wskoczył do wózka i znalazł tam obce ciało, właśnie dziecko, i próbował je stamtąd pazurami wygrzebać. Tak samo postąpiłby z kamieniem czy jakimkolwiek innym przedmiotem. Dziecko nosiło w rzeczywistości tylko ślady podrapania i nie miało ani jednego ukąszenia. Murzyni, którzy zabili zjadacza jaj, tak samo nie byli w stanie pojąć postępowania podróżnika jak właściciele psa zachowania swojego teriera. Mój przyjaciel, znany weterynarz berliński, napisał pracę doktorską, która przez pewien czas wprawiała w zdumienie bezpośrednio zainteresowanych tą sprawą. Przewodnicy psów policyjnych musieli rozbierać się do naga i siedzieć na ziemi z opuszczoną głową. Większość psów nie umiała odnaleźć swoich panów wśród obnażonych, znały bowiem tylko zapach ich odzieży, a nie ciała. Nie dają się zbić z tropu jedynie te psy, które od dawna mieszkały ze swoim panem i często z nim się kąpały. Gdy właściciele psów zmieniają odzież, to psy najczęściej idą raczej za obcym w odzieży ich pana aniżeli za panem w obcej odzieży. Psy nie widzą dobrze. Większość z nich nie poznaje swego pana z twarzy z odległości większej niż 30 m. Są to zwierzęta węcho-1 we i nasze suknie, nasiąkłe zapachami naszego potu, tytoniu i jedzenia, kurzem i dymem, pachną dla wyczulonego nosa psiego zupełnie inaczej niż nasze ciało. Pies Axel, który rzadko widział albo raczej wąchał starszą panią na spacerze, próbował podnieść półprzytomną, ciągnąc ją za suknie. Gdy je z niej zerwał, przestał ją w stanie obnażonym poznawać. Tak też miała się sprawa z dogami, które napadły na plaży swego nagiego pana. Przez kilka miesięcy starałem się sprawdzić, jak dalece konie posługują się wyłącznie prawą czy lewą nogą. O tym opowiem później. Prowadząc swoje obserwacje, między innymi wstawiłem klacz do ciasnego boksu i podsunąłem miskę owsa tak blisko jej pyska, że prawie mogła ją dosięgnąć — prawie, ale niezupełnie. Taki koń traci cierpliwość i złości się, tak zresztą jak i my Czy można pozwolić dzieciom na zabawę z psami? 112 W amerykańskich parkach narodowych niedźwiedzie podchodzą często zupełnie blisko do samochodu w podobnej sytuacji. Chce coś zrobić, aby zbliżyć się do pachnącego owsa, i zaczyna grzebać przednią nogą. Jest to zupełnie bezcelowe, bo owies się przez to nie zbliży, ale koń musi wyładować w jakiś sposób swoje podniecenie, a że nie może zrobić niczego, co by miało sens, więc swoją pobudliwość wyładowuje w zupełnie innym działaniu instynktownym. Zoopsychologowie znają wiele przykładów podobnego „działania zastępczego". Kozioł, który chciałby z wściekłości zaatakować drugiego kozła, ale wstrzymuje go przed nim lęk, zaczyna ni stąd, ni zowąd szczypać i żuć dokoła siebie trawę, ale wcale jej nie łyka. Koguty w takiej chwili dziobią bezmyślnie grudki ziemi, inne ptaki zaczynają czyścić pierze albo (nawet chwilowo przyjmują pozycję do snu. Antropomorfizując można powiedzieć, że kozioł chce pokazać swemu przeciwnikowi, jak mało sobie z niego robi, skoro ma odwagę na placu boju jeść śniadanie. I tu wściekłość wyładowuje się jednak nie w działaniu napastniczym, jest ono bowiem zahamowane przez lęk, lecz przenosi się na inne tory i przebiega jako działanie instynktowne zupełnie innego rodzaju, które wcale nie pasuje do tej sytuacji. Mała zięba, której udało się w ostatniej chwili skryć w zaroślach przed ścigającym ją drapieżnikiem, zaczyna nagle śpiewać. My drapiemy się zwykle za uchem albo czyścimy nos, gdy zaczyna działać zahamowanie, tzn. nasza aktywność przenosi się nagle w tak samo bezmyślny sposób na działanie instynktowne. W taki sam sposób, gdy wysiłki Axela udzielenia pomocy starszej pani nie dawały rezultatu, pobudliwość jego nagle „przeskoczyła" na działanie napastnicze, które wcale nie pasowało do sytuacji. W żołądku Axela znaleziono strzępy ciała ofiary. Psy są potomkami wilków. Wilki żyją w stadzie, w którym nie ma ani równouprawnienia, ani miłości. W stadzie panują tyrańskie rządy naczelnika i obowiązuje ściśle określony system starszeństwa. System hierarchii został przed czterdziestu laty odkryty u kur. Każda kura wie, której kurze musi pozwolić się dziobnąć i którą może sama dziobać. Można by wprost sporządzić wykaz rang obowiązujących w kurniku, tak samo zresztą jak u koni i u wszystkich ininych zwierząt żyjących w stadzie. Młody lew pragnie posunąć się wyżej w hierarchii swego stada i zostać w końcu jego królem. W miarę tego jak rośnie i nabiera siły, 8 — 20 zwierząt i 1 człowiek 113 szuka coraz częściej zwady ze swoim „przełożonym", czeka chwili, gdy ów zachoruje, zostanie ranny albo zdegradowany. Ludzie, podobnie jak inne ssaki, mają wrodzony instynkt tworzenia systemu rang, gdy tylko przez dłuższy czas przebywają w gromadzie. Każda klacz wie już po kilku tygodniach współżycia, kt|o jej przewodzi, kto jest pod względem siły drugi, trzeci itd. Dla psów żyjących w ludzkiej rodzinie ludzie są jego stadem. Pies traktuje nas po psiemu, tak samo jak my często antropo-morfizujemy jego postępowanie. Jeżeli będzie to mały piesek, z samej już istoty rzeczy pies o niskiej randze, to będzie on się zawsze uważał za stojącego na najniższym szczeblu w tym mieszanym stadzie, nigdy nie będzie wspinał się po tej hierarchicznej drabinie w górę. U psów z charakterem, świadomych swego znaczenia i jeszcze do tego szczególnie fizycznie silnych — sprawa ma się inaczej. Dążą do zajmowania coraz wyższych szczebli w stadzie — najchętniej do objęcia naczelnego stanowiska