To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Podobnie czynili komuniści, w odróżnieniu od swych konkurentów z legalnej lewicy nie przejmujący się perspektywą destabilizacji państwa. W środowiskach prawicowych przyjęło się upatrywać w rewolucyjnych wstrząsach formę patologii społecznej, proces niszczący dorobek pokoleń, niezdolny do tworzenia trwałych wartości. Do czasu jednak. Przesłanki rewizji tego poglądu zaznaczyły się już w latach dwudziestych, wyrażając się w zainteresowaniu dla poczynań faszystów włoskich, w latach trzydziestych natomiast został on bardziej generalnie zakwestionowany. Nawet stateczni konserwatyści nie potrafili się oprzeć tej skłonności. „Jest zasadniczym złudzeniem, że postawa zachowawcza, powiedzmy wyraźniej — reakcyjna, złączona jest ślubem nierozerwalnym z myśleniem ewolucyjnym (mamy już w Europie przykłady, że tak nie jest) (...) — pisał Anatol Listowski (1933). — Ryzykuję więc pytanie, czy 124 Cyt. za: M.M. Drozdowski, Warszawa XX wieku, Warszawa 1976, s. 386. 125 K. Dobrzyński, Żagwie na wichrach, Poznań 1938, s. 53. 126 M. Śliwa, Polska myśl socjalistyczna (1918-1948), Wrocław 1988, s. 174-182. 127 I cóż dalej miody czlowieku..., s. 28. r 234 nie byłoby dobrze przestawić zwrotnicę na inny tor i uaktywnić w sobie rzeczywisty, aktywny kompleks »woli«, kompleks rewolucyjny". Zbieżną opinię wyraził Konstanty Grzybowski wskazując, że polaryzacja opinii, niemożność wypracowania konsensusu co do kardynalnych zasad ustroju politycznego, społecznego i gospodarczego — przekreśla szansę pokojowej, stopniowej ewolucji. „Jeśli konserwatyzm chce się przeciwstawić tej fali wszystko burzącej (...) — stwierdzał w konkluzji — musi (...) nie tylko w doktrynie, ale i w taktyce powiedzieć, że legalność rozwoju — to nie formalna zgodność ciągu dalszego z początkiem, ale to zgodność wieczysta wszystkiego z naczelną zasadą, z prawdą, która sama w sobie jest niezmienna"128. W myśli politycznej obozu narodowego analogicznym wątkiem była idea „rewolucji narodowej" — kierującej się nie tylko przeciw zagrożeniu z lewa, ale także przeciw instytucjom państwa liberalnego. Zakładała ona stworzenie grupy zdolnej do przeciwstawienia się działalności „sił rozkładu", także przemocą, a następnie ujęcie pełni władzy. Uformowana w toku walki grupa rządząca utworzyć miała narodową elitę, która w formie najpełniejszej wyraziłaby narodową odrębność oraz dążenia. Zgodnie z sugestią Jana Rembielińskiego, wyrażoną w opublikowanym w 1936 r. głośnym artykule129, autorstwo tego pomysłu należało do Dmow-skiego, który zaszczepił go młodzieży. Z tego, co dziś wiadomo, można jednak raczej przyjąć, że młodzieży nie trzeba było specjalnie przekonywać dla tego rodzaju idei i to raczej ona pozyskiwała dla nich reprezentantów starszej generacji. Idea rewolucji narodowej rzutowała także na sposób patrzenia na społeczeństwo jako całość. Postrzegane dotąd jako twór pluralistyczny, nabierać zaczęło cech struktury hierarchicznej, skupionej wokół grupy postaci tworzących elitę130, a zorganizowanej w ramach jednej prawdy, „monoidei" — zgodnie z określeniem Adama Doboszyńskiego. Społeczeństwo bowiem, jako twór opierający się na współdziałaniu, jedynie w niewielkiej mierze, w granicach „(...) powierzchniowej fali (...)", dopuszczać może wewnętrzne walki131. Tym samym przypisano cechy patologiczne walkom stronnictw i programów, uważanym dotąd za normalny składnik życia politycznego. * Przemoc niewątpliwie nie jest istotą rewolucji; raczej gwałtowność i skala zmian, przyśpieszonych i pogłębionych dzięki użyciu siły132. A jednak zaakceptowanie perspektywy przemian rewolucyjnych pociągnęło za sobą zwiększone zainteresowanie metodami, będącymi przecież narzędziem, nie zaś celem 128 A. Listowski, K. Grzybowski, Dwa glosy o konserwatyzmie i rewolucji, Kraków 1933, s. 7, 12-13. 129 J. Rembieliński, Potomstwo obozowe, „Podbipięta", nr 4, 1936, s. 1. 130 Warto tu porównać choćby wypowiedzi Dmowskiego z lat trzydziestych — z wcześniejszymi, pochodzącymi na przykład z Wewnętrznej polityki narodowej (Pisma, t 9, Częstochowa 1939, s. 40-47, 49-60; t. 8 [Przewrót}, Częstochowa 1938, s. 363-366, 393-396). 131 A. Doboszyński, Konspiracje, Warszawa 1939, s. 17. 132 Patrz rozważania J. Baszkiewicza, Wolność — Równość — Własność. Rewolucje bur-żuazyjne, Warszawa 1981, s. 5-23, 242-265. 235 działań. „Toczymy wprawdzie — pisał Jan Dobraczyński (1937) — walkę w sferze duchowej, ale nonsensem byłoby twierdzić, że można sferę zagadnień ducha oderwać całkowicie od sfery zagadnień materii (...). Gdy więc zwalczamy niebezpieczną ideę, wyznawaną i propagowaną przez człowieka lub grupy ludzi, uderzamy z konieczności (...) w człowieka materialnego i w jego dobra materialne (,..)"133. Bard „Falangi", Włodzimierz Pietrzak, już nie usprawiedliwiał się ani przekonywał, ale otwarcie głosił chwałę przemocy: „Niech się bronią stateczni, wzywamy ich do walki, aby odeszli z pieśnią wojownika, w szczęku oręża — jeśli potrafią, oni, którzy nie znali w życiu ryzyka odwagi. Muszą odejść — oto jest nasza godzina, stoimy u progu zwycięstw, które zedrzemy dłonią twardą"134. Na lewicy, w obrębie środowisk penetrowanych przez ruch komunistyczny, marzenia o przemocy uzasadniano bądź potrzebą odwetu, bądź prawami historii, domagającej się przyśpieszenia biegu także poprzez wylane „morze krwi ludzkiej". Uzasadniając taką konieczność, Henryk Dembiński (1939) starał się dowieść humanitarności procesu kładącemu „kres straszliwemu, wieki całe trwającemu okrucieństwu" klas posiadających. „Hipo-kratesowskie prawo, że miecz i ogień leczą skutecznie to, czego nie mogą już uleczyć lekarstwa reform". Gwałt usuwał gangrenę, niemożliwą do uleczenia inną drogą. Gdyby — dowodził — chłopi francuscy w 1789 r. nie zbuntowali się, „to by wieś francuska nie różniła się dziś w niczym istotnym od wsi włoskiej, węgierskiej czy rumuńskiej lub przedwojennej rosyjskiej"135. Pisząc o rewolucji francuskiej, Dembiński usprawiedliwiał okrucieństwa innej, tej zza wschodniej miedzy. Tłem jego wypowiedzi był wielki terror. Podobnie pretekstowy charakter miała wcześniejsza nieco wypowiedź Jerzego Borejszy