To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
95 Philip usiadł w jednym z bujanych foteli. Zadrżały mu ramiona. Rozpłakał się myśląc o rym, co być mogło i co być powinno. Co się stanie teraz, kiedy Ash odjedzie? Czy Sallie wyrzuci go z domu? Czy Simon sprzymierzy się z matką? Z całą pewnością chłopiec będzie trwał przy matce. Nie po raz pierwszy Philip porównał obu swoich synów. Simon był tak podobny do niego, że aż go to przerażało. Już w wieku czterech lat dawało się zauważyć jego inteligencję, kiedy chłopiec chciał się uczyć. Sallie błagała go, żeby pomógł w tym Simonowi, a on odmówił twierdząc, że chłopiec potrzebuje prawdziwej szkoły. Sallie dzielnie zniosła ten policzek z j ego strony i zatrudniła dla dziecka innego nauczyciela. Simon wcześnie prześcignął brata i przeskoczył dwie klasy. Był nieśmiały, uwielbiał czytać i pisał wiersze, przy których Philipowi łzy napływały do oczu. A co on zrobił? Ledwie tolerował chłopca, a i to tylko dlatego, że musiał. Ash był zawsze na pierwszym miejscu. Ash musiał być najlepszy, ale nie był. Philip dobrze o tym wiedział, tak samo jak Ash i Sallie. To Simon zdobywał dyplomy z wyróżnieniem, to na niego zawsze można było liczyć, on pomagał Tulee, on zawsze stał po stronie matki. Nie Ash. Ash był przymilny, wygadany, popularny i wysportowany. Był też przystojny, dobrze ubrany, miał fantazję- wszystkie cechy, których Philip nigdy nie posiadał. Ash był także łgarzem, manipulatorem i oszustem. Sallie wymieniła wszystkie te cechy i w bez ogródek powiedziała Philipowi, żeby trzymał się z daleka od Simona: "Proszę bardzo, zmarnuj swojego syna, ale trzymaj się z daleka od mojego". Żałował, że nie może cofnąć czasu i zmienić wielu rzeczy. Philip wstał z bujanego fotela. Posprzątał kuchnię, zerwał uschnięty liść jednego z ziół, powąchał. Mięta. Jego matka też miała miętę w ogrodzie. Wtedy poczuł złość. Wyszedł z domu i zdziwił się, że wciąż jest ciemno. Tam, dokąd szedł, nie miało znaczenia, czy jest ciemno, czy jasno. U Rudej Ruby zasłony były zaciągnięte dzień i noc. Ruby stała się w ciągu ostatnich lat j ego dobrą przyjaciółką. Nie korzystał z jej usług, chociaż za nie płacił. Siedział w jadalni i rozmawiał z nią, czasami nawet przez całą noc. Rano zawsze robiła mu śniadanie, a jeżeli nie wyrzucił jeszcze z siebie wszystkiego, zostawał także na obiad albo kolację. Ruby umiała słuchać, zawsze mówiła właściwe rzeczy we właściwym momencie. A poza tym, wiedział na pewno, że nikomu nie opowiadała o jego wizytach. Ruda Ruby była bezpiecznym schronieniem. Nie miał pojęcia, dlaczego pozwolił synowi myśleć, że uczestniczył w zabawach u Ruby. Przypuszczalnie chciał zrobić na chłopcu wrażenie. Sprawdził kieszenie szukając gotówki. U Ruby płaciło się za jej dziewczęta zaraz po przekroczeniu progu. Był uprzejmy i hojny, dlatego płacił także za rozmowę. W końcu Ruby musiała zarabiać na życie, tak samo jak wszyscy inni. Dzisiejszej nocy będzie miał wiele do opowiedzenia. - Kiedy pani wróci, panienko? - Za kilka tygodni. Wiesz, Chue, czasami będąc w mieście zamykam oczy i czuję się, jakbym była tutaj. To uczucie dodaje mi sił aż do czasu, gdy znów wsiadam do auta i tu przyjeżdżam. Tęsknisz za Su Li? 96 - Czasami. Jedyne co robi, to mówi, mówi i mówi. Mężczyzna potrzebuje ciszy. - Nie żałujesz, że nie poszedłeś na studia? Nigdy nie jest na to za późno. - Niczego nie żałuję. Uwielbiam pracować własnymi rękoma. To robię najlepiej. Nigdy nie będę w stanie wystarczająco się odwdzięczyć za wszystko, co zrobiła pani dla Su Li i wszystkich naszych krewnych. Nowa szklarnia jest piękna. Czasami idę tam i patrzę, jak kiełkują nasiona. Widzę, jak przebijają się przez glebę. To wspaniałe uczucie. Zawstydził się nagle i pochylił głowę. - Wkrótce się ożenię. Panna młoda przyj edzie za dziesięć dni. Chciałem powiedzieć pani wcześniej, ale Su Li zadzwoniła dopiero wczorajszego wieczoru, żeby powiedzieć mi, że wszystkie formalności zostały załatwione. Czy ma pani coś przeciwko? - Oczywiście, żenię! Najwyższy czas, Chue. Przebudujemy twoją chatkę. Zrobimy tam nowoczesną kuchnię i łazienkę z dużą wanną. Damy lubią się kąpać. - To nie j est konieczne, panno Sallie