To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Inna rzecz, że w chwili, gdy ją podejmowano, nie była jeszcze znana stawka, o którą toczyła się gra. Odbiciem złudzeń, że załamanie się systemu rządów parlamentarnych jest jedynie chwilowe, był przebieg debaty nad poprawkami do konstytucji (czerwiec—sierpień 1926 r.)57. Jeszcze przed majem ugrupowania prawicy i centrum domagały się zwiększenia uprawnień głowy państwa, między innymi o prawo rozwiązywania izb parlamentarnych, rozluźnienia zależności władzy wykonawczej od parlamentu, ograniczenia immunitetu poselskiego, wreszcie zmiany prawa wyborczego w celu ograniczenia proporcjonalności. Lewica programowo odrzucała te projekty. Wyłoniona po maju grupa rządząca w dobrze zrozumianym interesie własnym sięgnęła do nich, budząc konsternację środowisk, które w maju poparły zamach, w zamian zaś uzyskując warunkowe wsparcie ugrupowań odsuniętych od władzy. W odpowiedzi na projekt poprawek do konstytucji, wniesiony przez gabinet Bartla 16 czerwca, swoje kontrpropozycje złożył klub poselski PSL „Piast" (22 czerwca), po nim zaś kluby Związku Ludowo-Narodowego, Chrześcijań-sko-Narodowy oraz chadecki (25 czerwca). Najdalej, jeśli idzie o kompetencje głowy państwa, szedł projekt „Piasta", proponując nadanie prezydentowi uprawnienia do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy oraz prawo veta zawieszającego (przy czym uchylenie prezydenckiego veta wymagać miało większości kwalifikowanej). Projekt chadecki wyróżniał się propozycją okrojenia immunitetu poselskiego, punktem ciężkości propozycji klubu ZLN była kwestia dwuizbowości parlamentu, natomiast klub Chrześcijańsko-Narodowy domagał się ponadto oparcia izby wyższej na „reprezentacji zrzeszeń" (1/3 składu) — co mogło kojarzyć się zarówno z dawnymi koncepcjami „reprezentacji interesów", jak i najnowszej daty wpływami korporacjonizmu włoskiego58. Lewica — przede wszystkim PPS — wychodziła z założenia, że skompromitowany w obecnym składzie Sejm nie powinien podejmować pracy tak ważkiej, jak zmiana ustroju, postulując rozwiązanie obu izb i nowe wybory. Podtrzymywała ona również w trakcie debat swoje wcześniejsze propozycje ustrojowe, sprowadzające się w skrócie do dalszego zdemokratyzowania modelu ustrojowego, przede wszystkim o zagwarantowanie zasady świeckości państwa oraz wprowadzenie elementów demokracji bezpośredniej. Klarowność tego stanowiska osłabiał nacisk ludzi oraz grup piłsudczykowskich, bądź ostentacyjnie popierających 57 Patrz w szczególności: Sejm Rzeczpospolitej Polskiej, okres L Sprawozdania stenograficzne z 290-295 posiedzeń Sejmu, 5-20 VII 1926. 58 A. Ajnenkiel, Spór o model parlamentaryzmu polskiego do roku 1926, Warszawa 1972, s. 334-359. 123 poczynania rządowe, bądź prezentujących własne koncepcje ustrojowe, niekiedy aż ambarasująco antyliberalne i antyparlamentarne. Przykładem mogła tu być choćby cytowana wcześniej broszura zasiadającego we władzach PPS Tadeusza Hołówki59 — postulującego redukcję znaczenia parlamentu do roli fasady — ale podobnych enuncjacji, nieraz o wiele drastyczniejszych, było znacznie więcej. Generalnie jednak rzecz biorąc, nie określały one stanowiska lewej strony izby, wyraźnie zaskoczonej przebiegiem wydarzeń po przewrocie, uważanym za zwycięski. W rezultacie, paradoksalnie, okazywała ona podczas debaty nad zmianami w ustawie zasadniczej niniejsze zaufanie i większe opory wobec poczynań swoich współkombatantów majowych niż jej konkurenci z pokonanych ugrupowań prawicowych i centrowych60. * Najważniejszą cechą propozycji ustrojowych zgłoszonych po zamachu przez ogół stronnictw była ciągłość: z reguły nawiązywały one do koncepcji wysuwanych przed majem, z reguły też odwoływały się do parlamentarnego modelu państwa. Edward Dubanowicz, przewodniczący komisji konstytucyjnej w ostatniej fazie prac nad konstytucją 1921 r., pięć lat później dowodził, że chociaż pożądane byłoby pewne rozszerzenie uprawnień władzy wykonawczej, zło nie mieści się w parlamencie, „ale w jego nadużyciu i zwyrodnieniu"61. Wzmocnienie drugiej izby, a nade wszystko korekta ordynacji wyborczej, tak aby nie sprzyjała atomizacji stronnictw — rozwiązałyby problem ustrojowy. To stanowisko było typowe dla opinii prawej strony izby. Propozycje zmian ustawy zasadniczej, przedstawione przez poszczególne ugrupowania prawicy i centrum, nawiązywały do elitarnej, XIX-wiecznej koncepcji parlamentaryzmu — podobnie jak propozycje zgłoszone przez stronę rządową — od których zresztą, ogólnie rzecz biorąc, szły dalej. Taka sytuacja dziś jeszcze sprzyja nieporozumieniom interpretacyjnym, współcześnie zaś wywoływała większą jeszcze dezorientację. Komentując na bieżąco rządowe propozycje poprawek do konstytucji, związany z Narodową Demokracją historyk prawa, Wacław Komarnicki, sądził, że nie wyzyskują one wszystkich możliwości wzmocnienia władzy wykonawczej w ramach systemu parlamentarnego — dostrzegając jedynie, że w dziedzinie budżetowej rząd uzyskał uprawnienia zbyt dalece uniezależniające go od Sejmu. Przewidując słusznie, że o przyszłym kształcie państwa rozstrzygnie praktyka, nie był w stanie dostrzec w prawnej fasadzie państwa luk, które już wkrótce miały zostać wykorzystane do walki z Sejmem62. Swoisty niedostatek wyobraźni, okazany przez dobrego znawcę prawa konstytucyjnego, ilustruje bezsens porównywania modeli ustrojowych, zawartych w propozycjach partii opozycyjnych oraz w projekcie rządowym. Porównania takie byłyby zasadne wówczas, gdyby T. Hołówko, O zmianę Konstytucji. Uwagi z powodu rządowego projektu wzmocnienia władzy wykonawczej, Warszawa 1926, passim. 60 M. Rataj, Pamiętniki 1918-1927, Warszawa 1963, s. 379. 61 E. Dubanowicz, Rewizja Konstytucji, Poznań 1926, s. 70. 62 W. Komarnicki, O zmianie konstytucji polskiej, Wilno 1927, s. 35, 45, 66-67. 124 założyć, że grupa rządząca kierowała się intencją przywrócenia — zawieszonych na c/as zamachu, wcześniej zaś niesprawnych — mechanizmów prawnych. Przyszłość okazała wszakże, że miała ona inne plany. Zachowanie stronnictw w pierwszych miesiącach po maju poniekąd dokumentowało siłę przywiązania do tradycji demokratycznej. W równym wszakże stopniu wypływało z wzajemnych uprzedzeń