To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

I? Ma to jakiœ zwi¹zek z tob¹, zasrañcu? Wbi³ w ni¹ wzrok, a ja spi¹³em siê na krzeœle. Ten segment ogl¹da³em po raz pierwszy i nie wiedzia³em, co zrobi. Co ja bym zrobi³ w jego wieku? Nie, pieprzyæ to. Co chcia³em zrobiæ w jego wieku? Mój umys³ przemkn¹³ przez rozciête dekady przemocy i furii, próbuj¹c przewidzieæ jego ruch. Ale on tylko siê uœmiechn¹³. - Nie, panno Oshima. To nie ma ju¿ nic wspólnego ze mn¹. Jest pani przesy³k¹, któr¹ mam dostarczyæ w dobrym stanie, to wszystko. Ktoœ coœ wymamrota³, ktoœ inny parskn¹³. Moja neurochemia, wci¹¿ podci¹gniêta na maksimum, wy³apa³a gruby ¿art o przesy³kach. Moje m³odsze ja w wyœwietlaczu znieruchomia³o. Jego wzrok przeskoczy³ na mê¿czyznê z rozciêt¹ warg¹. -Ty. ChodŸ tutaj. ¯o³nierz nie mia³ na to najmniejszej ochoty. Œwiadczy³a o tym jego postawa. Ale by³ yakuza, a u nich wszystko sprowadza siê do honoru. Wyprostowa³ siê, spojrza³ Kovacsowi w oczy i z krzywym uœmiechem ruszy³ do przodu. Kovacs odpowiedzia³ na jego wzrok neutralnym spojrzeniem i skin¹³ g³ow¹. - Poka¿ praw¹ rêkê. Yakuza przechyli³ g³owê w bok ze wzrokiem wci¹¿ utkwionym w oczach Kovacsa. Trudno o bardziej bezczeln¹ postawê. Wyci¹gn¹³ d³oñ, wyprostowa³ palce. Znów przechyli³ g³owê, tym razem w drug¹ stronê. Ca³y czas patrzy³ g³êboko w oczka swojego pieprzonego tani. Kovacs poruszy³ siê szybko jak szarpniêty lin¹ na trawlerze. Chwyci³ wysuniêt¹ rêkê przy nadgarstku i wykrêci³ w dó³, blokuj¹c cia³em mo¿liwoœæ reakcji mê¿czyzny. Drug¹ rêk¹ przesun¹³ b³yskawicznym ³ukiem nad z³¹czonymi cia³ami. B³ysnê³a wi¹zka blastera. ¯o³nierz zaskrzecza³, gdy jego d³oñ buchnê³a p³omieniem. Blaster musia³ byæ mocno skrêcony - wiêkszoœæ broni energetycznej czysto odciê³aby koñczynê, odparowuj¹c j¹ na szerokoœæ wi¹zki. Ta wypali³a tylko skórê i cia³o a¿ do koœci i œciêgien. Kovacs trzyma³ mê¿czyznê chwilê d³u¿ej, a potem puœci³, uderzaj¹c ³okciem w bok g³owy. Yakuza zwali³ siê na pod³ogê ze spalon¹ d³oni¹ wciœniêt¹ pod pachê i wyraŸnie zapla-mionymi spodniami. £ka³ g³oœno. Kovacs opanowa³ oddech i rozejrza³ siê po pokoju. Odpowiedzia³y mu kamienne twarze. Sylvie siê odwróci³a. Prawie czu³em smród palonego cia³a. - O ile nie spróbuje uciekaæ, nie dotkniecie jej i nie bêdziecie siê do niej odzywaæ. ¯aden z was. Czy to jasne? W planie œwiata znaczycie mniej ni¿ brud pod moimi paznokciami. Do czasu, a¿ wrócimy do Mil- lsport, ta kobieta bêdzie dla was bogiem. Czy to jasne? Cisza. Kapitan yakuzy warkn¹³ coœ po japoñsku. W odpowiedzi jego ludzie wymamrotali niechêtne potwierdzenie. Kovacs kiwn¹³ g³ow¹ i zwróci³ siê do Sylvie. - Panno Oshima. Zechce pani pójœæ ze mn¹. Patrzy³a na niego przez chwilê, potem wsta³a z krzes³a i wysz³a za nim z domku. Yakuza pod¹¿yli za nimi, zostawiaj¹c kapitana i mê¿czyznê na pod³odze. Dowódca przygl¹da³ siê przez chwilê rannemu, potem kopn¹³ go brutalnie w ¿ebra, splun¹³ na niego i wyszed³. Na zewn¹trz za³adowali trzech zabitych przeze mnie ludzi na sk³adane rusztowanie grawitacyjne. Kapitan yakuzy przydzieli³ jednego cz³owieka do kierowania nim, po czym utworzy³ ochronn¹ falangê wokó³ Kovacsa i Sylvie. Obok i za rusztowaniem Anton i pozosta³ych czterech cz³onków Gangu Czaszki zebrali siê w luŸn¹ stra¿ tyln¹. Zewnêtrzne mikrokamery odkrywki pod¹¿y³y œladem ma³ej procesji wzd³u¿ szlaku wiod¹cego do Tekitomury. Piêædziesi¹t metrów za nimi, przyciskaj¹c do siebie spalon¹ d³oñ, chwiejnie wêdrowa³ zhañbiony ¿o³nierz, który oœmieli³ siê dotkn¹æ Sy-lvie Oshimy. Przygl¹da³em siê, jak odchodzi, próbuj¹c znaleŸæ w tym sens. Usi³uj¹c dopasowaæ do siebie fakty. Wci¹¿ siê z tym zmaga³em, kiedy Odkrywka zapyta³a, czy skoñczy³em i czy chcê zobaczyæ coœ jeszcze. Podziêkowa³em nieobecnym g³osem. W mojej g³owie intuicja Emisariusza pracowa³a na pe³nych obrotach. Podk³ada³a ogieñ pod przyjête przeze mnie za³o¿enia i pali³a je a¿ do ziemi