To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
— Oj, dzieci, dzieci — powiedziała ze smutkiem pani Wiśniewska. A mama Pawła znowu się rozgniewała; — Rozerwała! Słyszycie, państwo? — rozerwała! Mnie o mało płuca nie pękły, na pani już całkiem „twarzy nie było", a dla Pawła, dla Bronka to — rozrywka! — Mamusiu — po Pawle widać było, że jest bardzo nieszczęśliwy — mamusiu, przecież ja wcale tego nie chciałem. Skąd ja mogłem wiedzieć? Ja chciałem Bronkowi pomóc, bo mi było przykro, że on pójdzie na całe cztery lata w świat, a... —¦ Zaraz, zaraz — powiedział spokojnie pan Wiśniewski — pleciesz tu, Pawle, trzy po trzy o gazecie, o poprawczaku, o wędrówce Bronka w świat — nic z tego nie rozumiem i matka, widzę, też. — Mnie już się w głowie mąci — powiedziała mama Bronka i przesunęła ręką po czole. 237 liiiP!