To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Klęska Arnolfa i jego programu wychowawczego dla kobiet, postulującego poddaństwo jako zasadę, a terror, gwałt i pobożne ogłupienie ??jako metodę, klęska Arnolfa wobec siły miłości jako natury działającej zgodnie z postulatami rozumu, krytyka małżeństwa jako targu, rehabilitacja młodości i spontanicznych uczuć, satyra na fałsz religijnej ideologii traktowanej jako narzędzie i parawan ??wszystko to było nader oburzające. Molier broni się Krytyką Szkoły żon, korzysta z głośno wyrażanych przychylności sobie opinii Boileau, który podnosi zgodność komedii z rygorami estetyki klasycyzmu, zasłania się sympatią króla. Ale gdy w dwa lata po Szkole żon pierwsza wersja Tartuffe'a podnosi nową burzę, król zakazuje wystawiania tej komedii. Czytają ją w salonach, grają w prywatnym teatrze księcia Orleańskiego, nową wersję wystawia u siebie księżniczka palatyńska, potem Kondeusz. Ale arcybiskup Hardouin de Péréfixe pod karą ekskomuniki zabrania wiernym nie tylko przedstawiania i oglądania, lecz i czytania utworu. Podania wysyłane do króla przez zespół nie skutkują. Tymczasem w toku batalii o Świętoszka powstaje Don Juan, ukazujący człowieka głoszącego bunt intelektualny i obyczajowy, samotnie przeciwstawiającego się całemu światu głupców i hipokrytów, demaskującego w imię natury, która jest dobrem i prawdą, powszechny rozbrat między tym, co się głosi, a tym, jak się postępuje, powszechną dwulicowość i hipokryzję, i ulegającego w końcu jej ponurej sile. Powstaje Mizantrop, arcydzieło goryczy i głębi, ukazujące sprzeczność człowieka naturalnego i człowieka społecznego, niemożność pogodzenia wymagań naturalnej uczciwości z konwencjami rządzącymi życiem zbiorowym, nieuchronną, gorzką śmieszność człowieka, który tego nie rozumie, i jego klęskę, skoro nie umie iść na kompromisy. Powstaje potem Lekarz mimo woli, Amfitrion, George Dandin, Skąpiec, komediobalety dla dworu. I tak mija pięć lat. W roku 1669 Świętoszek uwolniony od zakazów ukazuje się wreszcie na publicznej scenie w swej wer- 81 sji ostatecznej. Był to triumf Moliera, triumf jego sztuki, triumf jego postawy umysłowej i moralnej, bliskiej filozofii Gassendiego i La Mothe Le Vayera, triumf owego zdumiewającego zespolenia klasycyzmu i libertynizmu, którego arcydzieło Moliera jest tak świetnym przykładem. W Don Juanie to, co zdarzeniom komediowym nadaje bojowy, aktualny dla współczesnych autora, sens polityczny, to, co stanowi ich ostrze filozoficzne czy ideowe, mające i dziś przeciw komu się zwracać, znajduje się poza tak zwaną akcją dramatyczną, tkwi w monologach don Juana i w kilku jego znakomitych dialogach ze Sganarelem; w owych monologach i dialogach, w których ??jak w utworze muzycznym ??najpierw się zapowiada, a potem rozwija, przetwarza, podejmuje na nowo temat główny: bunt wolnej myśli, bunt krytycznego rozumu w imię przekonania, że naturalne skłonności ludzkie ??miłość, która nie trwa długo, radość z pięknego ciała i dobrego wina, poczucie siły z powodu odnoszonych zwycięstw i sukcesów ??to są sprawy dobre, godne pochwały, pełne wartości; że skłonności naturalne istnieją rzeczywiście, każdy im ulega, zna je z własnego doświadczenia, które jest doświadczeniem powszechnym, jest więc rzeczą słuszną dawać im wyraz, otwarcie się do nich przyznawać; że moralność religijna czy oficjalna, która takie stanowisko potępia, a naturalne skłonności ludzkie usiłuje zdusić, ma na widoku tylko płaski interes, sankcje zaś, jakimi się posługuje ??kara niebios, gniew Boży ??to nonsens; że hipokryzja i dwulicowość tu właśnie mają swe źródło. W Mizantropie panuje rytm sporu intelektualnego, rytm dyskusji o ścisłym, bo przez ścisłe terminy wyznaczonym przedmiocie. Tak właśnie powstaje to, co nazywamy strukturą artystyczną. W pierwszym akcie Mizantropa ma on charakter filozoficznej, a zarazem dramatycznej i teatralnej ekspozycji. I ten swój charakter narzuca całej komedii Moliera, jawnie, już od pierwszych zdań utworu ukazując, że idzie tu nie tyle o obyczajowy obraz środowiska, ile o spór o znaną doktrynę, o określony ideał, o pewną skodyfikowaną postawę moralną. Charaktery i obyczajowość potrzebne są jednak po to, aby konflikt idei i zasad mógł się w dalszych aktach komedii przemienić w żywy konflikt między ludźmi. W ogniu owego sporu, który Alcest i Filint toczą w pierwszym akcie, znajduje się ideał honnete?homme, człowieka godnego, ów ideał Montaigne'a łączący kulturę umysłową i moralną z towarzyską ogładą i wyrobieniem, ideał wykształconego, lecz swobodnego twórcy przeciwstawiający się uczonemu i doktrynerskiemu pedantyzmowi, po Montaigne'u budowany przez całą literaturę epistolarną, eseistyczną, aforystyczną, a propagowany i paradoksalnie właśnie w doktrynę zmieniony przez salony literackie, które nadawały ton epoce literackiej i były jej prawodawcą. To one wypracowywały kodeks owej bienseance, czyli obowiązkowej ogłady, wytworności i delikatności w mowie, myślach, uczuciach, gestach i gustach. To one orzekały o tym, co nazywano merite, czyli o wartości osobistych dokonań w praktycznej realizacji ideału. To one wskazywały drogę i terytorium szlachetnej rywalizacji, którym była literatura oraz sztuka rozmowy pojęta jako sztuka aforyzmu, maksymy i portretu literackiego. Taką oto nową postać przyjął stary ideał humanistyczny, stara renesansowa koncepcja człowieka i człowieczeństwa. W tej nowej postaci żyły jednak nadal dawne, świeckie, libertyńskie i wrogie religijnej ortodoksji przesłanki, dawne przekonanie, że sztuka literacka jest najszlachetniejszą dziedziną ludzkiej działalności i najskuteczniejszym narzędziem wychowania, dawna idealizacja kobiety, uznanie arystokratyzmu ducha, a nie urodzenia, twórczości, a nie siły fizycznej, wykształcenia, a nie poddaństwa autorytetom. Miał więc ten ideał również w swej nowej postaci charakter wszechstronny: filozoficzny i artystyczny, pedagogiczny, obyczajowy i moralny. Ale narzędzie uszlachetnienia tworów ludzkich, a także stosunków społecznych i samego człowieka upatrywał w rygorach i regułach, którym przyznawał wartość absolutną. Tym właśnie bronił się przeciw barbarzyństwu, prze- 82 ciw wulgarności nieokrzesaniu, brutalnej spontaniczności, ciemnej i ślepej wierze, i to właśnie czyniło zeń swoisty ideał cywilizacji. Molier przyglądał się praktycznej realizacji tego ideału i najpierw w tej praktycznej realizacji, a potem w ideale samym dostrzegł niekonsekwencje, sprzeczności, antynomie: sztuka rozmowy kryje pustotę nierobów; aforyzm ??nieuctwo i żonglerkę słowami; portret literacki ??wulgarną obmowę; ogłada jest przykrywką bezwzględności; uprzejmość ??maską hipokryty