To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Już kampania polska wyczerpała środki finansowe i ludzkie, którymi Szwecja dysponowała, albo które mogła sobie zapewnić. Sam De la Gardie uświadamiał sobie stan szwedzkiej kasy, wiedział też, że system obronny w prowincjach nadbałtyckich w praktyce nie istniał, ponieważ ogołocono je ze wszystkich najlepszych wojsk. Z braku pieniędzy rozpadały się nie naprawiane od lat mury twierdz: szaniec pod Kircholmem zaczął osiadać i w każdej chwili mógł się zawalić; w Kokenhusen - nadgranicznej warowni o dużym znaczeniu militarnym - zawaliły się baszty. Mury miejskie okalające Dorpat stały pochylone po długim okresie, w którym nie dokonywano w nich żadnych albo prawie żadnych napraw. Z kolei zamek Neuhausen, będący ważną twierdzą nadgraniczną, został - jak to wielokrotnie bywało z posiadłościami szwedzkimi położonymi w prowincjach nadbałtyckich - oddany któremuś ze szlachec- 576 GŁOWA W CZERWONYM, AKSAMITNYM PUDEŁKU kich rodów, którego członkowie z typową dla swej klasy beztroską przyglądali się, jak twierdza niszczeje. Przyczyniali się też do jej dalszego upadku, wyciągając na przykład ze ścian żelazne klamry spinające mury twierdzy. Wszystkie garnizony były tak bardzo przerzedzone, że stan liczebny z trudnością wystarczał na czas po koju, nie mówiąc o tak niespokojnych czasach. Jeden z wysokich rangą dowódców szwedzkich, zrezygnowaflyitym, co widział, tak oto podsumował ten stan: Je Wielu mieszkańców wsi ma lepsze bramy wjazdowe do swych ' gospodarstw, niż te, które widziałem w królewskich twierdzach. W Szwecji przedstawiano wielkie plany tylko na papierze, ale nic z tego wszystkiego nie zostało wprowadzone w życie. Żołnierze chodzą na wpół nadzy i bez butów: w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy żołd wypłacono im tylko jeden raz. Przez długi czas w trakcie rozmów prowadzonych; z carem i j ego posłami, szwedzcy dyplomaci posługiwali się dość łagodnym tonem. Nie na wiele się to jednak zdało. Wspaniałe poselstwo, które przybyło do Moskwy, podjęte zo- stało co prawda z wielkimi honorami, ale wkrótce Szwedzi ku swe- mu zdumieniu wylądowali w więzieniu, w którym pozostali przez dwa lata. Wkrótce potem do Magnusa De la Gardie zaczęły docie- rać ze wschodu raporty o przygotowaniach do wojny, zbrojeniach i groźnie wyglądających ruchach wojsk. Od późnej zimy 1656 roku napięcie między obu stronami stale rosło. Chłopi uciekali na wschód, a bardziej zamożni Rosjanie, którzy zamieszkiwali w oko- licach pozostających pod szwedzką władzą, pakowali swe najcen- niejsze rzeczy i wyjeżdżali. Uzbrojone bandy podejrzanej prowe- niencji zapuszczały się w głąb szwedzkich prowincji i rabowały luterańskie kościoły, a jednocześnie coraz więcej agitatorów roz- powszechniało niepokojące wieści wśród zwykłej ludności za- mieszkującej najbardziej na zachód wysunięte regiony. Szwedzkie oddziały, pozostające na zimowych kwaterach, znalazły się w za- grożeniu, stając się obiektem bezpośrednich ataków ze strony wojsk rosyjskich. Można odnieść wrażenie, że strach przed wojną z Rosją sprawił, iż De la Gardie dość wcześnie zaczął przejawiać postawę, 57? NIEZWYCIĘŻONY którą moglibyśmy nazwać pobożnym życzeniem. Mimo iż w po- łowie kwietnia dysponował dowodami na to, że atak ze strony Rosjan jest nieunikniony, zawierzył bardziej swym pobożnym na- dziejom niż zmysłom. Kiedy bowiem w czerwcu doniesiono mu z Narwy, że niewielkie siły rosyjskie przekroczyły granicę z Estonią, odniósł się do tego raportu dość sceptycznie. Jeszcze w następnym miesiącu, kiedy o incydencie poinformowano go ze wszystkimi szczegółami, rozkazał, aby wojska szwedzkie stacjonujące na tamtych terenach zachowały spokój i powściągliwość: może to nie car wydał rozkaz do inwazji, a to, co się wydarzyło, było tylko, hm, nieuzgodnioną z nim akcją? Pia desideria40. Tak jednak nie było. Akcja Rosjan trwała już od kwietnia, a atak na Finlandię przeprowadzono w pierwszej kolejności. Jednak zarówno car, jak i jego dowódcy traktowali to jako rzecz drugorzędną, ponieważ prawie wszystko, czym Rosjanie dysponowali, rzucili na Inflanty. Planowali przeprowadzenie natarcia w dwóch głównych kierunkach, które pokrywały się z dwoma istniejącymi od setek lat szlakami handlowymi prowadzącymi ze wschodu. Główna armia rosyjska miała więc z jednej strony posuwać się wzdłuż Dyny w kierunku wybrzeża, a jej celem była Ryga. W tym samym czasie inny oddział miał pokonać 15 mil w kierunku północnym, przechodząc przez przesmyki, które przyroda ukształtowała między jeziorem Perpus, a gęstymi połaciami lasów, bagien i niewielkich wzgórz rozciągających się od doliny Dyny, na południu, aż po granicę; celem dla tej armii był Dorpat - miasto handlowe i uni- wersyteckie. W tym samym czasie, kiedy oddziały rosyjskie szykowały się do wymarszu, a żołnierze oczekiwali na moment, kiedy wyschną drogi i zazielenia się łąki, w twierdzach położonych w prowincjach nadbałtyckich trwały gorączkowe i często spóźnione prace zwią- zane z przygotowaniem się na odparcie rosyjskiego ataku. Cokol- wiek byśmy powiedzieli o niezdarnym i pozbawionym talentów wojskowych Magnusie De la Gardie i jego skłonnościach do rozu- mowania w kategoriach pobożnych życzeń, to jedno trzeba mu ' Łac. „pobożne życzenie" (przyp. tłum.). 578 GŁOWA W CZERWONYM, AKSAMITNYM PUDEŁKU przyznać: wiosną 1656 roku wziął się porządnie do pracy przy or- ganizowaniu obrony. Szkoda tylko, że właśnie jego reputacja zale- żeć miała od efektu prowadzonych prac naprawczych, tak bardzo zaniedbanych od wielu lat. Magnus miał na to tylko kilka miesięcy. Zadanie było o tyle niewdzięczne i trudne, iż nie należało się spodziewać jakiejkolwiek pomocy ze Sztokholmu, a duża część ludności nie wykazywała żadnego entuzjazmu wobec prowadzo- nych w tak gorączkowym tempie prac