To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Aparatura wydała ciąg melodyjnych dźwięków i zamilkła. Connie, w trakcie oczekiwania, skórzaną podeszwą wybijała takt na 128 drewnianej podłodze. — Sygnał zostaje przekazany przez satelitę i wędruje do naziemnej stacji w Phnom Penh, a stamtąd zostaje przekazany do sieci telefonii komórkowej... — wyjaśniła Vanowi. Minęło pół minuty. Wreszcie usłyszała głos w słuchawce i zaczęła z ożywieniem mówić: — Dzwonię z Chek... Tak, to ja... Jestem w Chek... Nie, nie założyli mi linii telefonicznej. Po prostu porzuciłam gołębie pocztowe na rzecz satelity. Czy jest dla mnie wiadomość? W miarę jak słuchała, z jej twarzy znikała dziecięca radość, by ustąpić miejsca czujności zaskoczonego zwierzęcia. W milczeniu słuchała przez kilka minut i wreszcie władczym głosem poleciła: — Masz nie opuszczać biura. Zadzwonię w ciągu godziny. — Odłożyła słuchawkę i wstała, spoglądając w zamyśleniu na Wana. — Dwie informacje. W Saj-gonie cała twoja ekipa została zlikwidowana w domu tropiciela. Tropiciel i jego rodzina cali. — Nic z tego nie rozumiem — odparł Van. — Wydałem ścisłe instrukcje. Mieli dokonać egzekucji dopiero po wyjeździe Creasy'ego do Phnom Penh. — Creasy wyjechał do Phnom Penh. Sok San informuje, że przybył tam wraz z dziewczyną po południu. To musiał być ten Aurellio... albo ktoś inny, kogo Creasy ściągnął. — Rozsadzała ją złość. — Przebiegły sukinsyn. Tropiciel musiał mu powiedzieć o groźbie wiszącej nad głowami jego rodziny. I Creasy przekupił tropiciela, obiecując mu ochronę. Wan i Connie patrzyli na siebie w milczeniu. Wreszcie Wan powiedział: — Facet działa szybko. — O, tak. Ubiegłej nocy włamano się do biur Lucit Trade. Przeszukano wszystko. — Skąd wiesz? Czy możesz być pewna? Przez chwilę wydawało się, że Connie wybuchnie. Jej oczy ciskały błyskawice. Wzięła głęboki oddech i odparła: — Oczywiście, że jestem pewna. Wydałam odpowiednie polecenie Sok Sanowi. Przez minione kilka nocy umieszczał cieniutkie bawełniane nitki na drzwiach, szafkach i szufladach zamkniętych na klucz. Dziś stwierdzono, że nitki są przemieszczone lub leżą na ziemi. Creasy spenetrował biuro i wszystko za sobą pozamykał. — Zabrał coś? — Oczywiście, że nie. Jest na to zbyt sprytny. Możemy jednak założyć, że przejrzał całą dokumentację. — Znów niecierpliwie wybijała takt na podłodze. — Innymi słowy, Creasy zrobił to, czego się spodziewałaś? — Owszem, ale zrobił to za szybko. Liczyłam, że nie pojawi się w Phnom Penh przed upływem dziesięciu dni. Nie jestem jeszcze gotowa na jego wizytę. I czas jest nieodpowiedni. Musimy znaleźć sposób, żeby go przez kilka dni zatrzymać w Phnom Penh. A my za dwie godziny ruszamy do Tuk Luy. Ponownie sięgnęła po słuchawkę. 129 ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SIÓDMY Była to niecodzienna rozkosz. Wyciągnięta na leżaku przy hotelowym basenie, trzymała w dłoni szklankę zimnego soku ze świeżo wyciśniętych pomarańczy i czytała powieść P. D. Jamesa. Pakując się w Waszyngtonie nie zabrała kostiumu kąpielowego, ale w hotelowym butiku znalazła wiele nieprawdopodobnie drogich kostiumów z Paryża. Skrzywiła się płacąc blisko trzysta dolarów za skąpe bikini i to nawet bez metki, i znaku któregoś ze sławnych projektantów mody. Nieco się rozpogodziła, gdy zobaczyła siebie w lustrze, a odzyskała wspaniały humor, gdy zeszła nad basen i ujrzała obracające się w jej kierunku głowy mężczyzn. Creasy i Sowa odsypiali ubiegłą noc, Jens poszedł oddać do wywołania kasetę ze zdjęciami zrobionymi podczas nocnej wyprawy. W trakcie jej trwania Susan i Jens czuwali w hotelu. Jens wyciągnął kieszonkowe wydanie gry trik-trak, ale po sześciu przegranych Susan dyskretnie grę odłożył. Zaczęli rozmawiać. Susan polubiła Jensa. Podobał się jej jego kostyczny humor i nawet nadmierne deprecjonowanie własnej osoby, a wiedziała przecież, że ma błyskotliwy umysł. Opowiedział jej, jak on i Sowa poznali Creasy'ego. W jego ustach brzmiało to jak wspaniała przygoda, choć w rzeczywistości toczyli wówczas krwawą wojnę z okrutnym gangiem handlarzy narkotyków. Jens mówił także o swojej żonie, Birgitte, i córeczce. Mimo iż bawiło go przebywanie w egzotycznym kraju, tęsknił wyraźnie do rodziny. Susan lubiła takich ludzi. * * * Creasy i Sowa powrócili z nocnej wyprawy o trzeciej nad ranem. Wyglądali raczej na bywalców przybyłych prosto z nocnego lokalu, niż włamywaczy. Susan zauważyła jednak, że Creasy nalał sobie drinka, co rzadko czynił w podobnych sytuacjach, a Sowa poszedł w jego ślady. Creasy pokrótce przestawił im przebieg 130 wyprawy, a następnie wręczył kasetę z filmem Jensowi. Susan była niebywale przejęta, ale starała się tego nie okazywać