To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Jan Bez Trwogi wyzyskał tę siłę społeczną do zneutralizowania niepokojów ludowych. Propaganda burgundzka zręcznie przerzucała na armaniaków winę za chaos, zdzierstwa administracji, drożyznę; w końcu jednak paryżanie zaczynają mieć dosyć wojny domowej: lud źle znosi wzrost cen, patrycjat - demagogiczne rządy w mieście przywódcy rzeźników, Caboche'a. Książę burgundzki zdecydował się więc spełnić obietnice reformy ustrojowej; w 1413 r. zwołał do Paryża Stany Generalne prowincji północnych, które uchwaliły tzw. ordonans kaboszjeński (od nazwiska Caboche'a): zapowiedział on raczej skromną reformę administracji i zmniejszenie podatków. Ale jeszcze w tym samym roku armaniacy opanowali Paryż: Jan Bez Trwogi musiał uciekać ze stolicy, jego poplecznicy ulegli srogim represjom, przez na- stępne pięć lat (1413-1418) Paryż poddany był armaniackiej dyktaturze. U steru rządów znalazł się Bernard d'Armagnac, mianowany konetablem Francji; policyjny terror utrzymywał w ryzach mieszczaństwo paryskie, sympatyzujące z burgundczykami. Teraz znów oddziały partii burgundz kiej krążyły wokół Paryża, utrudniając komunikację stolicy z krajem. Wojna domowa była tym groźniejsza, że po dłuższym okresie spokoju wojna z Anglikami wybuchnąć mogła lada chwila. Filip Śmiały, a po nim Jan Bez Trwogi byli skłonni szukać z Anglikami ugody; Ludwik Orleański i później armaniacy byli mocno antyangielscy. Jednakże teraz obie partie książęce, nie widząc szans na pokonanie rywalizującej koterii, zaczęły 163 szukać poparcia, a co najmniej neutralności Anglików. Jan Bez Trwogi poczynił im lekkomyślne obietnice terytorialne; ale także armaniacy go- towi byli sprzedać Anglikom wielką część Francji. Francuska wojna do- mowa zachęciła Anglików do nowej inwazji. Rozdarta walką partii Francja była łatwym łupem. WZNOWIENIE WOJNY STULETNIEJ Dopóki Anglią rządził Ryszard II, na froncie angielskim panował spokój. W ostatnich latach królowania Ryszard ożenił się z 5-letnią córką Karola VI, Izabelą, oddał Francji port w Cherbourgu i zrezygnował z ty- tułu króla Francji. Jednakże w społeczeństwie angielskim trwała nostalgia za francuskimi łupami i okupami. Toteż gdy w r. 1399 rządy Ryszarda zostały obalone i na tron wstąpił jego brat stryjeczny Henryk IV Lan- kaster, nowy władca znów przyjął tytuł króla Francji. Pierwsze konflikty na tym tle były raczej niegroźne. Ale w r. 1413 tron Anglii objął król Henryk V, "pierwszy nowoczesny generał", jak go nazwano w historiografii, a jednocześnie świetny polityk. Anglicy żądali powrotu do zasad traktatu z Bretigny; za rokowaniami z przedstawicie- lami obu francuskich partii książęcych kryły się solidne przygotowania wojenne, w których ochoczo uczestniczyły różne warstwy społeczeństwa angielskiego. Latem 1415 r. Henryk V wylądował w Normandii. Armie obu państw nie były zbyt liczne, gdy starły się pod Azincourt (25 X I415 r.), zapewne liczyły po około 6-8 tys. ludzi (zbyt trudno było jeszcze wyżywić większe masy ludzkie w czasie kampanii). Bitwa skończyła się masakrą francuskiej jazdy. W rozmiękłej od deszczu ziemi ugrzęzły konie; spieszona jazda francuska pozbawiona była swobody manewru, przygnieciona ciężarem "udoskonalonego" pancerza. Łuk, strzelający gęsto, i kusza, dająca strzały rzadsze, ale skuteczniejsze, wykazały znów przewagę nad nieudolną feudalną konnicą: kilka tysięcy Francuzów z konetablem Karolem d'Albret zginęło, półtora tysiąca dostało się do niewoli (część jeńców wybito z łuków). Wpadł w ręce Anglików ks. Karol Orleański: spędził w Londynie 25 lat, tak wielkiego bowiem żądano za niego okupu. Znów wiele rodów opłaciło ruiną konieczność wykupienia z augielskiej niewoli jeńców, którymi spekulowano jak każdą wartością wymienną. W 1415 r. w PaI-yżu u steru była partia armaniaków: na nich spadło odium poI-ażki. Nominalny szef tej partii, Karol Orleański, był w niewoli. Król Karol VI wegetował w oblędzie, dwaj następcy tronu umarli kolejno: ks. Ludwik w 1415, lcs. Jan w 1417 r. Trzeei z kolei clelfin, Karol, podejrze- 164 wany był o nieślubne pochodzenie. Mimo energii Bernarda d'Armagnac partia rządząca traciła autorytet