To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

W stolicy zawarł z nimi porozumienie, na mocy którego zobowiązali się służyć pod jego rozkazami przez okres trzech miesięcy. W zamian za ich usługi Baldwin zagwarantował im trzecią część wszystkich wziętych w tym okresie łupów, zarówno towarów, jak i pieniędzy, oraz ulicę w dzielnicy handlowej każdego zdobytego miasta. Natychmiast po podpisaniu tego paktu sprzymierzeńcy podjęli działania przeciwko Arsufowi, Baldwin na lądzie, Genueńczycy na morzu. Z miastem uporano się bardzo szybko. Władze Arsufu zaproponowały kapitulację pod warunkiem, ze mieszkańcy z rodzinami i mieniem ruchomym będą mogli bezpiecznie opuścić miasto i udać się na terytorium muzułmańskie. 76 Baldwin zaakceptował te warunki. Pod eskortą oddziału królewskiego odstawiono ich do Askalonu. Po przekazaniu Genueńczykom należnego im udziału Baldwin obsadził miasto swoim garnizonem.5 Z Arsufu sojusznicy udali się do Cezarei, przystępując do oblężenia miasta w dniu 2 maja. Załoga, która pokładała ufność w starych bizantyjskich murach obronnych, odmówiła poddania miasta, jednak w dniu 17 maja wzięto je szturmem. Zwycięskim wojownikom pozwolono plądrować miasto bez żadnych ograniczeń, doszło wszakże do aktów tak przerażających, że oburzyły one nawet ich wodzów. Najstraszliwszej masakry dokonano w Wielkim Meczecie, dawnej synagodze Heroda Agrypy. W świątyni tej schroniło się wielu mieszkańców, którzy błagali o litość. Wycięto ich w pień, zarówno mężczyzn, jak i kobiety, na posadzce utworzyło się jezioro krwi. W całym mieście uratowała się tylko garstka dziewcząt i dzieci, a także główny sędzia oraz dowódca garnizonu, których Baldwin ocalił, licząc na otrzymanie za nich dobrego okupu. Okrucieństwo to było wyrachowane. Baldwin chciał pokazać, że dotrzymuje słowa tym wszystkim, którzy dochodzą z nim do porozumienia. W przeciwnym razie nikt nie może spodziewać się od niego litości.6 Zaledwie Baldwin zdążył podzielić łupy zgodnie z zawartą umową i osadzić garnizon frankijski w mieście, nadeszły wieści o wkroczeniu do Palestyny armii egipskiej. Wezyr fatymidzki Al-Afdal, który pragnął pomścić klęskę poniesioną przed dwoma laty pod Askalonem, przygotował armię pod dowództwem mameluka Sad ad-Dauli al-Kawasiego. W połowie maja armia ta znalazła się w Askalonie, posuwając się stamtąd aż pod Ar-Ramlę, wydaje się bowiem, że dowódca jej zamierzał dostać się do Jerozolimy w czasie, gdy Baldwin był jeszcze zajęty w Cezarei. Ponieważ jednak Baldwin na czele swoich oddziałów szybko znalazł się w Ar-Ramli, Egipcjanie wycofali się do Askalonu, aby poczekać tam na posiłki. Po ufortyfikowaniu Ar-Ramli Baldwin założył kwaterę główną w Jafie, aby nie spuszczać armii egipskiej z oka, a jednocześnie mieć kontakt z flotą morską, która gwarantowała mu łączność ze światem. Z wyjątkiem krótkiego wypadu w lipcu do Jerozolimy w celu załatwienia pewnych spraw administracyjnych Baldwin przez całe lato nie ruszył się z Jafy na krok. Z przejętego pisma dowiedział się, że do Egipcjan dotarł oddział posiłkowy i że już rozpoczęli przygotowania do marszu na Jerozolimę. W dniu 4 września Sad podciągnął powoli swą armię na peryferie Ar-Ramli. Dwa dni później Baldwin zwołał naradę wojenną, na której zdecydował się uprzedzić natarcie Egipcjan i uderzyć na nich nazajutrz o świcie. Miał pod swoimi sztandarami zaledwie dwustu sześćdziesięciu konnych i dziewięciuset piechurów, ale byli to żołnierze dobrze uzbrojeni i zaprawieni w bojach. Olbrzymia armia egipska, której siłę oceniał na jedenaście tysięcy kawalerzystów i dwadzieścia jeden tysięcy piechurów, składała się z wojowników 77 lekkozbrojnych i nie wyszkolonych. Baldwin podzielił swe wojsko na pięć kompanii, z których pierwszą dowodził rycerz imieniem Berwold, drugą Geldemar Carpenel, senior Hajfy, trzecią Hugon z Saint-Omer, który po Tankredzie został księciem Galilei, nad czwartą i piątą Baldwin objął dowództwo osobiście. Pokrzepieni obecnością wśród nich relikwii Prawdziwego Krzyża, płomiennym kazaniem Arnulfa z Rohes i specjalnym rozgrzeszeniem, którego udzielił im kardynał-legat, Frankowie pomaszerowali w kierunku Ar-Ramli i o wschodzie słońca uderzyli na Egipcjan, w pobliżu Ibelinu położonego na południo-zachód od miasta. Pierwszy poszedł do natarcia Berwold. Egipcjanie starli jego oddział na proch, Berwold poległ