To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Bez zbędnej zwło- 132 ki zaatakowano stadion baseballowy — obecnie świątynię Słonecznego Bohatera, na terenie której stała Terra wznosząc swój smukły dziób ku gwiazdom, z których powróciła. Wartownicy próbowali walki, która szybko zmieniła się w rzeź. Automatyczne karabiny skosiły trzydziestu łuczników, następnych czterdziestu ciężko raniąc. Napastnicy, wśród których nikt nie był nawet ranny, wysadzili bramę. Terrę zaprojektowano tak, by mógł ją prowadzić jeden człowiek. Churchill usiadł w fotelu pilota, mając za plecami Kirstiego i dwóch jego ludzi, czekających z nożami w rękach. — Teraz zobaczycie, do czego zdolny jest ten statek — powiedział Churchill. — Może zgnieść Waszyngton samym swym ciężarem. Wasza flota bez kłopotu zdobędzie miasto, a później możemy polecieć do Camden, Baltimore i Nowego Jorku, i zrobić tam to samo. Gdybyśmy z niego nie wyszli, nigdy by nas nie ujęto, ale DeCeańczycy zagadali nas i daliśmy się oszukać, kiedy zrobili Stagga swym królem. Sprawdził wskaźniki, dotknął dźwigni — wszystko działało prawidłowo. Zamknął główny luk i stwierdził głośno: — No, czas przejść do akcji — co było uzgodnionym wcześniej sygnałem. Kosmonauci wstrzymali oddech. Churchill wcisnął jeden z przełączników i w minutę później Karelianie leżeli już bez ruchu na podłodze. Porucznik wcisnął inny przycisk i powietrze wydmuchało ze statku usypiający gaz. Tym sposobem w analogicznej sytuacji pozbyli się na Vixie awiantropów. — Wsadzimy ich do zamrażarek? — zapytał Steinborg. — Na razie tak — odparł Churchill. — Później gdzieś ich wyrzucimy. Na Vedze II mogliby nas pozabijać. Chwycił ster, ściągnął dźwignię i antygrawitacja bez kłopotów uniosła w powietrze pięćdziesiąt tysięcy ton masy statku. — Z powodu oporu powietrza do Aino dolecimy dopiero za kwadrans — powiedział. — Zabierzemy stamtąd nasze żony i... hajda na Poughkeepsie! Mówił o Robin i kareliańskich żonach Yastzhembskiego i Al-Masyuni. — Tego się z pewnością nie spodziewają. Co im powiemy, kiedy znajdą się już na pokładzie? — Uśpimy gazem i wsadzimy do zamrażarek — odparł Churchill. — Wiem, że to nie fair, ale nie mamy czasu na kłótnie. — Wolę nie myśleć o tym, co usłyszymy, kiedy się ockną na Vedze! — Nie będą miały wyboru — Churchill wzruszył ramionami, starannie ukrywając własny lęk przed ostrym językiem Robin. Na razie jednak wszystko układało się zgodnie z planem. Robin i dwie Karelianki bez przeszkód weszły na pokład i Terra wystartowała. Karelianie odkryli podstęp po- 133 niewczasie i pozostali na ziemi, miotając bezsilne obelgi, których kosmonauci nie byli w stanie usłyszeć. Znów użyto gazu i kobiety znalazły się w hibernatorach. W czasie lotu do Poughkeepsie Churchill powiedział Calthorpowi: — Zgodnie z informacjami szpiegów, kilka dni temu widziano Stagga w wiosce na wschodnim brzegu Hudsonu. A więc zwiał Pantelfianom. Nie wiemy, gdzie jest teraz. — Musi iść do Caseylandu — stwierdził Calthorp. — Z deszczu pod rynnę! Nie rozumiem tylko, skąd wziął tyle sił, by nie wrócić do Procesji. Opanowało go przecież coś, czemu nie oprze się żaden mężczyzna! — Wylądujemy między Pougkeepsie i Vassar. Mają tam duży dom dziecka dla sierot, których jeszcze nie adoptowano, rządzony przez kapłanki. Zabierzemy dzieciaki i złożymy je w hibernatorach. — Kapłankę poddany hipnozie i może dowiemy się czegoś o Staggu. Tej nocy nadlecieli nad sierociniec. Statek ustawił się lekko pod dość silny wiatr i wypuścił gaz usypiający. Umieszczenie w hibernatorach sześćdziesięciu dzieciaków zabrało im godzinę. Przesłuchali zarządzającą domem, około pięćdziesięcioletnią kapłankę, nawet nie próbując jej o niczym przekonać. Użyli narkotyku i w ciągu kilku minut dowiedzieli się o Albie, która zeszłej nocy wyruszyła z Poughkeepsie po tropie Stagga. Już po wszystkim złożyli kapłankę w jej własnym łóżku. — Od rana — powiedział Churchill — będziemy krążyć nad okolicą i szukać. Być może moglibyśmy użyć czarnego światła, ale trudno odnaleźć w ten sposób ludzi kryjących się pod drzewami. Wczesnym rankiem Terra wystartowała z małej dolinki, w której schroniła się na noc i poleciała ku wschodowi na wysokości trzydziestu metrów. Po osiągnięciu rzeki Hausatonic skierowała się prosto na zachód. Churchill wyliczył, że Stagg nie mógł jej jeszcze przekroczyć i kryje się gdzieś na pustkowiu