To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Dzieci w sposób natu- ralny naśladują swoich rodziców, przyjmując te same postawy ciała i miny. Jednak skoro takie maskowanie nie pociąga za sobą roz- łamu osobowości, nie narusza też naturalnego wdzięku. Gracja jest ważna w życiu orientalnym, ale nie ma w sobie ładunku ego. Oka- zywanie wdzięku zawsze było drogą natury, czyli Tao. Mam jednak wątpliwości, czy taka postawa przetrwa w obliczu postępującej in- dustrializacji. Różnicę między szczerym uśmiechem a maską w sposób nieu- nikniony demaskują oczy. Szczery uśmiech jest rezultatem fali po- budzenia, która płynie w górę, rozjaśniając twarz i zapalając oczy, tak jak rozświetlają się okna, gdy ktoś jest w domu. Oczy bez wy- razu sprawiają wrażenie, że dom tej osoby jest pusty. Najbardziej puste są oczy zmarłego. Kiedyś spojrzałem w oczy pacjenta i zo- baczyłem puste spojrzenie śmierci. Nie miałem wątpliwości, że ta osoba umarła dawno temu, nie fizycznie, lecz psychicznie. Widzia- łem również puste spojrzenia w oczach schizofreników, których umysł znajduje się gdzie indziej i których oczy nie nawiązują kon- taktu. Gdy będąc studentem medycyny otworzyłem podręcznik okuli- styki, znalazłem zdanie: „Oczy są zwierciadłem duszy". Ucieszyłem się na myśl, że dowiem się więcej na temat tego aspektu oczu, lecz słowa „zwierciadło" i „dusza" juz się więcej nie pojawiły. Medy- cyna jako nauka ścisła interesuje się tylko mechanicznym funkcjo- nowaniem narządów, a nie tkwiącą w nich duchowością. Jeżeli coś nie daje się zmierzyć, nie poddaje się też opisowi naukowemu. Nie mamy obiektywnych sposobów mierzenia uczuciowości, miłości czy nienawiści. Wszyscy jednak doświadczyliśmy spojrzenia oczu ko- chających, oczu nienawidzących czy oczu wypełnionych uczuciem. Twarzą do świata 147 Wiemy ponad wszelką wątpliwość, że te nieuchwytne cechy na- prawdę istnieją. Być może słuszniej byłoby uważać oczy nie za zwierciadła, lecz za okna, przez które nie tylko patrzymy na świat, ale jesteśmy także widziani. Podobnie jak okna domu, nasze oczy są również wypo- sażone w okiennice powiek i firanki rzęs. Gdy zamykamy powieki, wówczas nie tylko zamykamy się przed światem zewnętrznym, ale także możemy przyciemnić swe wewnętrzne światło, co pozwala nam ukryć się przed badawczym spojrzeniem. Stało się to dla mnie jasne podczas pracy z młodym człowiekiem opóźnionym w rozwoju, którego nazwę Dawidem. Dawid miał około dwudziestu trzech lat, gdy matka przyprowadziła go na konsultację. Nigdy przedtem nie zajmowałem się upośledzeniem umysłowym, więc byłem niechętny do podjęcia z nim terapii. Byłem jednak ciekaw stanu Dawida, więc postanowiłem spojrzeć mu w oczy. Gdy leżał na tapczanie, pochy- liłem się nad nim, z twarzą odległą o jakieś 25 cm od jego twarzy. Poprosiłem, by otworzył oczy. Gdy to zrobił, wywarłem lekki ucisk dwoma kciukami po obu stronach jego nosa. Twarz Dawida miała wyraz, który można by określić jako „grymas idioty", lecz mój ucisk na jego mięśnie kontrolujące uśmiech powstrzymał jego uśmiech. Ku memu zdziwieniu spostrzegłem, że w jego oczach błysnęło in- teligentne spojrzenie. Gdy zobaczył, że je dostrzegłem, jego twarz przybrała poprzedni wyraz, jak gdyby chciał powiedzieć: „To nie- prawda. Nie jestem inteligentny". Lecz na jakimś głębokim pozio- mie nawiązaliśmy łączność. Niemniej uważałem, że nie potrafię mu pomóc. Powiedziałem jego matce, że skieruję go do kolegi energo- terapeuty, który jest również uznanym psychiatrą dziecięcym. Da- wid zareagował ostro na tę sugestię. Zwracając się do matki powie- dział: „Mama, mama, chcę pracować z doktorem Lowenem". Tak mnie to wzruszyło, że nie mogłem odmówić takiej prośbie. Spoty- kałem się z Dawidem regularnie co tydzień przez cztery lata. W trakcie terapii Dawid zrobił znaczne postępy. Jednak nigdy więcej nie zobaczyłem na jego twarzy owego inteligentnego spoj- rzenia. Głęboko ukrył ten aspekt swojej osobowości i nie był go- tów wydobyć go na zewnątrz. Pojawił się on podczas naszej wstęp- nej konsultacji tylko dlatego, że podziałałem na Dawida przez za- skoczenie. Zastanawiałem się, czy mózg Dawida był rzeczywiście uszkodzony, jak sądziła jego matka. Powiedziała mi, że pierwsze oznaki niedorozwoju umysłowego pojawiły się u niego, gdy miał około roku