To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Doktor miał nadzieję, że nieobznajmienie Madhu i Ganes-ha z nożem i widelcem ujdzie nie zauważone, pan Sethna zaś zachodził w głowę, czyje to też mogą być dzieci. Stary steward zauważył, że mały kaleka zrzucił swój jedyny sandał; zrogowaciała skóra na zdrowej stopie zdradzała żebraka. Stopę zmiażdżoną przez słonia ukrywała wciąż skarpetka, która już przybrała barwę brunatnoszarą, ale ten kamuflaż nie mógł zwieść pana Sethny; steward zorientował się od razu, że stopa jest zdeformowana. Skarpetka pozostała prawie biała przy palcach, co wskazywało na to, że chodząc, chłopiec opiera się na pięcie. W zachowaniu dziewczynki wyczuwał pan Sethna jakąś dziwną lubieżność, poza tym doszedł do wniosku, że mała nigdy dotąd nie była w restauracji, bo zbyt ostentacyjnie przygląda się kelnerom. Wnuki doktora Daruwalli zachowywałyby się lepiej, a choć Inspektor Dhar oświadczył kiedyś prasie, że będzie płodził tylko induskie 547 dzieci, w tych nie dostrzegał pan Sethna śladu podobieństwa do słynnego aktora. Sam aktor natomiast wyglądał jego zdaniem okropnie. Może jest bez makijażu, pomyślał steward. Inspektor Dhar był blady i niewyspany; miał na sobie krzykliwą, koszmarną koszulę, plamy krwi na spodniach, a fizycznie zmienił się przez jedną noc niemal nie do poznania. Pewnie męczy go jakaś uporczywa biegunka, doszedł do wniosku stary steward. Jakże inaczej straciłby z dnia na dzień na wadze piętnaście, dwadzieścia funtów? A co z jego włosami ostrzygły go jakieś łobuzy czy łysieje? Po namyśle pan Sethna doszedł do wniosku, że aktor musiał zapaść na jakąś tajemniczą, przenoszoną drogą płciową chorobę. W tym chorym świecie, w którym aktorów czci się jak półbogów, można się spodziewać takiego uwieńczenia stylu życia. To sprowadzi sukinsyna na ziemię, pomyślał pan Sethna. A może Inspektor Dhar ma AIDS! Starego stewarda strasznie korciło, żeby zadzwonić anonimowo do „Star-dust" albo ,,Cine Blitz"; każde węszące za sensacją pismo tego typu z pewnością zainteresowałaby taka wiadomość! -- Nie wyjdę za niego, nawet gdyby był właścicielem Naszyjnika Królowej i dawał mi połowę! - wołała niezamężna siostra pani Kohinoor. - Nie wyjdę, nawet gdyby mi dawał cały Londyn! Nawet gdybyś była teraz w Londynie, usłyszałbym twoje wrzaski, pomyślał doktor Daruwalla; dziobiąc bez przekonania w swoim pomfrecie - ryby w klubie Duckworth były niezmiennie rozgotowane •- zastanawiał się, dlaczego zamówił akurat to, a nie co innego. Zazdrościł Martinowi, widząc, z jakim zapałem tamten atakuje swój mięsny kebab. Kawałki mięsa spadały misjonarzowi z żytniego placka; Martin powyjmował szpikulce i próbował przyrządzić sobie sandwicza, toteż miał wszystkie palce oklejone posiekaną cebulą. Między górnymi siekaczami utkwił mu ciemnozielony listek mięty. Chcąc skłonić go delikatnie, żeby przejrzał się w lustrze, Farrokh rzekł: - Możesz tu skorzystać z toalety, Martin. Jest znacznie lepsza niż toalety na lotnisku. Doktor nie mógł się też powstrzymać od zerkania na zegarek, mimo że Vinod telefonował co jakiś czas do informacji Air India i przewidywał, że samolot odleci najwcześniej późnym popołu- 548 dniem, nie było więc pośpiechu. Farrokh zadzwonił do szpitala, tylko po to, by się dowiedzieć, że nie ma żadnych istotnych wiadomości. Był tylko jeden telefon i Ranjit sam załatwił sprawę w sposób bardzo kompetentny. Dzwonił mianowicie pan Garg, prosząc o tymczasowy adres Wielkiego Błękitnego Nilu w Dźunaga-dzie - twierdził, że chce napisać do Madhu. Było dziwne, że Garg nie poprosił o adres Yinoda lub Deepy, bo właśnie od niej otrzymał go doktor. Jeszcze dziwniejsze było to, że Garg chce wysyłać do Madhu list czy kartkę, wiedząc, że dziewczynka nie umie czytać. Ale doktor domyślił się, że Garg wpadł w euforię, dowiedziawszy się, że Madhu nie jest seropozytywna; może ten nędznik chciał posłać biednemu dziecku liścik dziękczynny albo po prostu życzenia szczęścia w nowym etapie jej życia. Nie chcąc mówić wprost o listku mięty na zębach misjonarza doktor nie znajdował sposobu, żeby skłonić Martina Millsa do odwiedzenia toalety. Scholastyk poszedł z dziećmi do sali karcianej i tam bez powodzenia usiłował nauczyć je grać w wojnę. Wkrótce wszystkie karty były poplamione, bo wskazujący palec misjonarza ciągle krwawił. Nie chcąc wyciągać na światło dzienne swoich medycznych zasobów - nie było zresztą wśród nich rzeczy tak prozaicznej jak plaster - Farrokh poprosił pana Sethnę o mały zwykły gazik. Stary steward dostarczył opatrunek do sali karcianej z charakterystycznym wyniosłym wyrazem twarzy i w sposób niezwykle ceremonialny - wręczył go mianowicie Martinowi na srebrnej tacy, którą wyciągnął na całą długość ramienia. Doktor Daruwalla wykorzystał okazję: Może zanim opatrzysz skaleczenie, powinieneś najpierw przemyć je w toalecie? Ale Martin Mills umył i zabandażował palec, nie spojrzawszy nawet raz w lustro nad umywalką ani też w duże zwierciadło przy wyjściu, choć w tym ostatnim mignęła mu, ku jego satysfakcji, utracona i cudem odzyskana hawajska koszula. Nie dostrzegł listka przyklejonego do zębów, ale zauważył za to obok uchwytu do spuszczania wody pojemnik na papierowe ręczniki, a co więcej, odnotował, że taki sam pojemnik znajduje się przy każdym pisuarze. Zużytych ręczników nie rzucało się do pisuarów - na końcu ich długiego szeregu stało specjalne srebrne wiaderko, przypominające 549 wiaderko do lodu bez lodu, i właśnie tam należało wrzucić wykorzystany ręcznik. Martinowi, który dopiero teraz uświadomił sobie, że nigdy dotąd nie osuszał penisa papierową chusteczką, cały ten system wydał się bardzo wymyślny i superhigieniczny. Proces oddawania moczu nabierał dzięki momentowi wyczekiwania na osuszenie penisa dodatkowego znaczenia i powagi. A chusteczki, przynajmniej w przekonaniu Martina, mogły służyć tylko do tego. Trapiło go, że przy pisuarach me ma nikogo z klubowiczów, a zatem nie może być całowicie pewny przeznaczenia chusteczek. Już miał zakończyć sikanie w zwykły sposób - to jest bez osuszania - kiedy do toalety wszedł antypatyczny stary steward, który wcześniej przyniósł mu opatrunek. Srebrna taca, którą wetknął pod pachę, opierała się na przedramieniu i sterczała groźnie niczym jakiś oręż. Przy świadku Martin Mills postanowił użyć chusteczki. Starał się zrobić to tak, jakby zawsze kończył odpowiedzialną czynność oddawania moczu w taki właśnie sposób, ale brak wprawy spowodował, że bibułka zawisła na moment na czubku penisa, po czym wpadła do pisuaru