To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Lecz te same słowa, oznaczające "który wyjawia tajemnice", można odczytać jako "sekretny zwój". Wówczas całość miałaby znaczenie: "Wyjawił tajemnicę na tyle, by mógł rozwinąć ten sekretny zwój". A owym "sekretnym zwojem" jest ukryty w Biblii przekaz. Czy jednak to ten sam Bóg, który objawił przyszłość Józefowi i Danielowi, przekazuje nam teraz znaczenie przyszłości poprzez zaszyfrowane w Biblii informacje? Wygląda to na jeszcze jedną sytuację, w której, jak pisze Miles, pojawia się "wróżbiarstwo na skalę światową". Zarówno zamach na Rabina, jak i rok, w którym miał on nastąpić, zostały poznane z wyprzedzeniem. Również z bardzo dużą dokładnością udało się odczytać przyszłą datę wybuchu wojny w Zatoce Perskiej. Nie wiedziałem natomiast, czy równie dokładna i prawdziwa okaże się przepowiednia wspominająca o "wojnie światowej" i "zagładzie atomowej" na "końcu dni". Ciekawiło mnie też bardzo, czemuż "Bóg", zamiast zrobić cokolwiek, by zapobiec zagładzie świata, ograniczył się tylko do ostrzeżenia. "Bóg dający moc Józefowi - pisze Miles - był wystarczająco potężny, by wiedzieć, co się ma wydarzyć, lecz widocznie nie miał dość mocy, by na wydarzenia te wpływać". To samo można odnieść do wszystkich przepowiedni odczytywanych z ukrytego zapisu. Znał przyszłość, lecz nie mógł jej zmienić. Zdołał jedynie ukryć w Biblii ostrzeżenie. Księga Daniela, twierdzi Miles, przedstawia dzieje ludzkości jak "olbrzymią rolkę filmu, którego dalszy ciąg jest znany, jeszcze zanim zostanie wyświetlony". Bóg może więc "umożliwić podgląd" nie eksponowanych jeszcze kadrów. Zastanawiające jest tylko, czy w takim razie będziemy zdolni zmienić dalszy ciąg filmu, dlatego tylko że zawczasu poznaliśmy jego treść. Czy otwarcie "zapieczętowanej księgi" daje nam coś więcej niż wiedzę o nadciągającej tragedii? Czy możemy jej zapobiec? - Nawet w świecie stworzonym przez dobrego i wszechmogącego Boga - mówi Eli Rips - toczy się walka dobra ze złem, a jej wynik nie jest z góry przesądzony. Zaszyfrowane w Biblii treści mogą więc być zbiorem różnych możliwości. Zapieczętowana księga może zawierać wszelkie możliwe warianty przyszłości. Każde z przepowiadanych wydarzeń może być zapisane wraz z co najmniej dwiema prawdopodobnymi jego konsekwencjami. Rips przyznaje, że kod Biblii może mieć dwa nurty, pozytywny i negatywny, stojące do siebie w opozycji, lecz jednocześnie łączące się w całość "jak oskarżyciel i obrońca w sądzie". - Może być tak - mówi Rips - że przeciwstawne rozwiązania zapisane są po to, by zachować naszą wolną wolę, a zaszyfrowany tekst może mieć postać dysputy. Midrasz podaje, że świat był stworzony dwa razy - najpierw został poczęty z perspektywy absolutu i znalazło się w nim miejsce tylko dla rozwiązań oczywistych: było tylko dobro i zło. Bóg jednak zobaczył, że w takim świecie nie ma miejsca na ludzką niedoskonałość i taki świat nie może istnieć. Wówczas dodał miłosierdzie. - Lecz to zupełnie co innego niż mieszanie gorącej wody z zimną, aż powstanie letnia. Przypomina to bardziej mieszanie ognia ze śniegiem w taki sposób, by każdy z żywiołów zachował swą tożsamość. W tekście biblijnego szyfru mogą być więc dwa nurty. Z drugiej strony, Rips nie sądzi, by szyfr mógł mieć dwóch autorów: "Biblia musiała zostać zaszyfrowana za jednym zamachem, przez jeden Umysł - twierdzi - choć mogła być pisana z dwóch odmiennych perspektyw". Otworzył Biblię na Księdze Izajasza (45, 7) i przeczytał na głos: "Ja jestem Pan, i nie ma innego. Ja tworzę światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko". Dla Ripsa, jako matematyka i głęboko wierzącego żyda, pytanie o to, kto był twórcą kodu, nie ma najmniejszego sensu. Odpowiedź jest dlań oczywista. Twórcą, Obrońcą i Oskarżycielem w jednej osobie jest Bóg. Dla mnie jednak kwestia ta nie była tak oczywista. Istnieją dowody na prawdziwość szyfru, lecz nie są one dowodem na istnienie Boga. Gdyby kod Biblii był tworem wszechmocnego Boga, nie byłoby potrzeby odkrywania przed nami przyszłości