To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Nie bali się tak zwanego “ponadnaturalnego"; według nich było ono całkiem normalne. W ten sposób wyrażali się o takich odwiedzinach: “O! Właśnie moja babcia przeszła tam koło drzewa figowego... Może wezmą państwo jeszcze trochę poi?". W świecie zachodnim spirytualiści i badacze zjawisk parapsychicznych udowodnili, że istnieje dalsze życie po śmierci. Dowody te utrzymują się nawet wtedy, gdy z wielkiej liczby eksperymentów odejmie się te zawierające oszustwa. Kulminacyjnym punktem życia i nauki Jezusa był Jego powrót na ziemię, zanim jako istota duchowa postąpił dalej w Wielkie Życie. W Jezusie widzimy człowieka, który nauczył się lekcji życia i osiągnął doskonałe zjednoczenie ze swoim Wyższym Ja-Ojcem. Jest On Jednym z tych, którzy po śmierci wstąpili na wyższy stopień w drabinie ewolucji. Jeśli przyjmiemy w tym względzie zapatrywania Huny, możemy wierzyć, iż Jezus, kiedy wstąpił do nieba, przekroczył przejściowy stopień i Jego średnie Ja wstąpiło na poziom Wyższego Ja. Jego niższe Ja znało już drogi, które musi przejść człowiek. Wiedziało, jak ważne jest, by nie reagować na sposób zwierzęcia. Wyrosło ponad swój poziom i stało się średnim Ja, aby narodzić się ponownie w nowym fizycznym ciele z Jakimś nowym niższym Ja jako swoim podopiecznym i towarzyszem. “Ojciec", którego Jezus tak kochał, należał do Wielkiego Świetlistego Stowarzyszenia Aumakua. Według nauki Huny wstąpił On do Akua-Aumakua, które stoją jeszcze o stopień wyżej w obfitości życia, płynącej z nieskończoności Najwyższego i powoli wędrują do źródła, z którego wszystko wytryska. Kiedy Jezus ukazał się swoim uczniom pod postacią ducha, wygłosił Jedną ze swoich ostatnich wypowiedzi: “A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata". Ta obietnica, miłość, ciepło i oddanie pozbawione egoizmu uczyniły nam Jezusa po wsze czasy kochanym i drogim. Kiedy spojrzałem bliżej na życie i nauki Jezusa w świetle wiedzy Huny, a przy tym (na podstawie tego, co napisali o Nim wtajemniczeni w Hunę) utwierdziłem w sobie sąd oparty na zdrowym ludzkim rozsądku. Iż Jezus był największym człowiekiem, jaki chodził po ziemi, nie chciałem ani przez chwilę zniszczyć tego pełnego miłości poczucia łączącej mnie z Nim więzi. Dla mnie, wyrosłego w jednym z fundamentalistyczno-ortodoksyjnych Kościołów, którego nauki Już dawno odrzuciłem, studium to przywróciło mi Jezusa jako człowieka, którego trzeba kochać i szanować, a przede wszystkim naśladować. “A oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata". Tak, jest zawsze z nami, tak blisko, jak nasze Wyższe Ja. Jest On przecież jednym z Wielkiego Stowarzyszenia Wyższych Ja. Możemy modlić się w Jego imieniu, gdyż wtedy równocześnie modlimy się w imieniu naszego własnego Wyższego Ja-Ojca. A ponieważ najważniejszym celem w życiu Jezusa było służyć, uczyć, pomagać i prowadzić zbłąkane owieczki tego świata, możemy być pewni, że najmniejsza pomoc i przewodnictwo oraz najmniejsze pocieszenie, którego udzielimy “temu z najmniejszych" w Jego imieniu, przybliży nas do Jezusa i do świetlistego stowarzyszenia, z którym On teraz współpracuje i pełni służbę na wyższym i więcej obejmującym poziomie. Żyjemy w przełomowym okresie życia świata. Oznacza to radykalne zmiany i postęp. Wielu z nas wydaje się. Iż świat został przybity do krzyża... a przecież nie ma żadnej podstawy do strachu czy rozpaczy; istnieje bowiem również wiele oznak, iż wychodzimy naprzeciw nowym, złotym czasom. Wydaje się, iż nadchodzi już dawno przepowiedziany czas, w którym człowiek zacznie rozumieć samego siebie i sam będzie mógł osiągnąć zbawienie swojej duszy. Nieważne, na jakim stoimy szczeblu drabiny ewolucji: każdy może cieszyć się zdrowiem, szczęściem i sukcesami odpowiednio do swoich potrzeb i zdolności. Obietnica zbawienia obowiązuje również dzisiaj, jest tak samo pewna, świetlista i przejrzysta jak przed dwudziestoma wiekami, a nawet i dwudziestoma pięcioma, kiedy to Izajasz – w zawoalowanych słowach starej tajemnej wiedzy – radośnie objawił swoją wizję: “Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie