To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Hiszpania, eksploatująca olbrzymie źródła Nowego Świata i sprowadzająca towary zza granicy staje się krajem typowej gospodarki konsumpcyjnej. I tu leży podstawowe źródło słabości gospodarczej tego państwa, źródło upadku jego znaczenia na arenie międzynarodowej w Xvii w. Okres, o którym mowa, charakteryzował się wciąż jeszcze wielkim napływem metali szlachetnych z Ameryki. Pokłady za oceanem były bardzo bogate - łatwe w eksploatacji, a praca przymusowa Indian pozwalała jeszcze na obniżenie kosztów produkcji. W latach 1503-1560 zanotowano przywóz 16 tys. ton srebra i 185 ton złota. Dwie trzecie wydobycia należało do właścicieli prywatnych, reszta popłynęła do kas państwowych. Olbrzymie ilości tego skarbu amerykańskiego opuszczały jednak Hiszpanię w znacznym stopniu drogą nielegalną. Wywóz gotówki z Półwyspu Iberyjskiego był dozwolony jedynie w tym przypadku, gdy była ona przeznaczona do wypłaty wierzycielom rządu hiszpańskiego za granicą. Osoby prywatne nie mogły w zasadzie przekazywać pieniędzy poza granice królestwa, mimo to chwytały się wszystkich sposobów, i to skutecznych, by przemycić pieniądze do innych krajów. W wyniku tych spekulacji znaczna część kruszców amerykańskich wyciekła z kraju. Hiszpanię już wówczas można uważać za kraj słabo rozwinięty, gdyż eksportowała ona surowce, przede wszystkim wełnę, a importowała produkty rzemiosła. Jest rzeczą charakterystyczną, że na ową niekorzystną strukturę handlu zagranicznego zwróciły też uwagę communeros w czasie powstania w 1520 r. Stwierdzono wówczas, że eksport wełny przyniósł Hiszpanii więcej strat niż korzyści. Postulowano, by rozwinąć własne manufaktury tekstylne przy pomocy sprowadzonych z zagranicy specjalistów, co dałoby jeszcze tę dodatkową korzyść, że można by zatrudnić wielu bezrobotnych ludzi. Był to więc niewątpliwie projekt typu merkantylistycznego. Wraz z upadkiem powstania upadł i ów projekt, lecz pojawił się ponownie w memoriale ekonomisty hiszpańskiego Luiza Ortiz w ponad trzydzieści lat później. Ortiz oburzał się, że Hiszpania eksportuje wełnę, jedwab, żelazo, a następnie odkupuje te surowce po dużo wyższej cenie pod postacią produktów rękodzieła. Jako skuteczny środek przeciwdziałania proponował Oritz redukcję importu i rozpoczęcie pracy w Hiszpanii. "Za późno. Przyzwyczajenia wzięły górę, okoliczności sprawiły to, że Hiszpania żyła ponad stan, bez wystarczającej produkcji własnej. Pozornie bogata we wszystkie skarby amerykańskie, ubożała bezustannie, a kiedy zdała sobie z tego sprawę, nie miała już ani środków, ani ochoty, by się podnieść" (Perez). Konsumpcyjny charakter gospodarki występuje bardzo wyraźnie w rolnictwie. Tradycyjna, wywodząca się jeszcze sprzed okresu habsburskiego, polityka faworyzowania hodowli owiec kosztem uprawy roli doprowadziła - przede wszystkim w Kastylii - do poważnego spadku produkcji rolnej, co pociągnęło za sobą duży deficyt zbóż w momencie, gdy liczba ludności poczęła gwałtownie wzrastać. Kastylia, a z nią cała Hiszpania, podobnie zresztą jak i inne kraje europejskie zachodniej części Morza Śródziemnego, staje się całkowicie zależna od dostaw zboża z północnej i wschodniej Europy, m.in. z Polski. Zarysowują się więc pod koniec panowania Filipa Ii wyraźne już objawy kryzysu agrarnego. W jego wyniku następuje wyludnienie wsi, część chłopów w poszukiwaniu chleba udaje się do miast, zaczyna się szerzyć żebractwo i bandytyzm. Władze wydają liczne zarządzenia, m.in. zabraniające żebraniny (1584Ď). Wewnętrzna sytuacja polityczna Hiszpanii nosiła również liczne znamiona negatywnego przesilenia. Przemożny wpływ wywierała tu osobowość Filipa Ii. Zupełnie pod wieloma względami przeciwieństwo swojej rywalki Elżbiety samotnik i dziwak, nie mający żadnych kontaktów z poddanymi, bardzo ostrożny i kunktatorski w działaniu, miał jedną wspólną z nią cechę - poświęcał się bez reszty rzemiosłu królewskiemu. Nie kontentował się samym panowaniem, lecz rządził. Zamknięty w ciszy swych gabinetów najpierw w Madrycie, dokąd przeniósł w 1561 r. stolicę kraju z Valladolid, potem zaś w pałacu Escorial pod Madrytem, stworzył Filip rządy oparte na systemie gabinetowo-biurokratycznym. Powołał do życia, obok dawniej istniejących, nowe rady przyboczne, o kompetencjach bądź terytorialnych, bądź rzeczowych (np. rada kastylijska, aragońska, flandryjska lub rada finansowa, wojskowa i in.), które rozpatrywały i opiniowały wszystkie sprawy przedstawione jej przez króla. Nie podejmował prawie nigdy decyzji bez uprzedniej opinii swych rad. Rada decydująca w najważniejszych sprawach państwowych, zwana była Radą Państwa (Consejo de Estado). Przy tak zbiurokratyzowanym systemie rządów z opinią poddanych władca niewiele się liczył, a udział ich w rządzeniu był praktycznie żaden. Rola przedstawicielstwa stanowego, tj. Kortezów, ograniczała się tylko do składania zażaleń i uchwalania podatków. Doradcom swoim król nie ufał. Szedł wyraźnie za wskazówkami ojca, który udzielił mu przed laty rady: "Nie wiąż się ani nie uzależniaj od jednego człowieka, gdyż jakkolwiek oszczędza to czasu, nie daje to dobrych wyników". Wybitniejszą pozycję wśród nich zdobyli Gomez de la Silva, ks. Eboli, kardynał Diego de Espinoza, a początkowo przede wszystkim jego sekretarz Gonzalo Perez. który potem popadł w ostry konflikt z monarchą. Filip Ii był fanatykiem w sprawach wiary, nienawidził reformacji, a walkę z nią uważał za jeden z głównych celów swego życia. Religię łączył ściśle z polityką, dając zresztą częstokroć pierwszeństwo tej drugiej (m.in. zbrojny konflikt w 1556 r. z papieżem Pawłem Iv). Próby szerzenia się reformacji na Półwyspie Iberyjskim, zrazu dość ożywione, wytępił Filip bezwzględnie przy pomocy inkwizycji. Egzekucje skazanych przez inkwizycję tzw. autos-da fe (akty wiary) miały charakter publiczny, a w słynnej auto-da-fe w Valladolid w maju 1559 r., podczas której spalono żywcem 12 ludzi, uczestniczył król i następca tronu Don Carlos