To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Ich ciała spłoną, zanim na niebie pojawi się. słońce. Nikt nie dowie się, ze Arian Whitewood była córką mężczyzny, który teraz wspinał się na podest. Tristan szedł za Linnetem. Nie wyglądał na zmartwionego. W świetle pochodni jego włosy lśniły niczym czyste złoto. Arian nie bała się, bo miejsce strachu zajął gniew. - Panie posterunkowy, proszę przyprowadzić czarownicę powiedział Linnet. Arian podniosła dumnie głowę, gdy Ingersoll popychał ją w pobliże szubienicy. Linnet uśmiechnął się do niej z góry. - Niech patrzy, jak ginie jej kochanek demon. Jej okrzyk rozpaczy zagłuszyły oklaski zadowolonych widzów. Tristan bezradnie patrzył, jak Arian szamocze się z posterunkowym. Chciał ją powstrzymać, zanim będzie za późno, ale nie miał odwagi. Odwrócił więc twarz i spojrzał na dyndającą obok niego pętlę. Ingersoll ścisnął Arian tak mocno, że przestała się szarpać. Arthur wskazał na Tristana. - Powieśmy tego nieznajomego, zanim wezwie na pomoc legion demonów. Dziś w nocy na własne oczy zobaczymy, jak jego dusza spotka się w piekle ze swoim panem. Tłum pokrzykiwał z aprobatą. Tristan ziewał. Jego nonszalancja sprowokowała zgryźliwą uwagę Arthura: - Czy masz coś na swoją obronę, czarnoksiężniku? Tristan wiedział, ze Arthur chce w ten sposób złamać Arian. Łajdak tylko czekał, aż chcąc uratować życie męża, przyzna się, gdzie ukryli amulet. Żona Tristana Lennoxa była jednak twarda. Przynajmniej taką nadzieję miał Tristan. Nie pozwolił, by to Arthur miał ostatnie słowo. Tristan wyprostował się i zrobił krok do przodu. Mimo że miał związane z tyłu ręce, tłum pokornie odsunął się od niego. - Dobrzy ludzie z Gloucester, posłuchajcie, co mam do powiedzenia. - W jego głosie można było wyczuć ironię. 35 Krąg zacieśnił się. Prowadzono ich do lasu. Nienawistne twarze wykrzywiały się wokół Arian. Odwróciła się, by uniknąć ich gorących oddechów, ale wpadła na posterunkowego Ingersolla. Zacisnął palce na jej nadgarstkach i popchnął ją w stronę Copperfielda. - Witaj, kochanie - mruknął Cop. - Myślałem, że spotkamy się w przyjemniejszych okolicznościach. - Ja także - szepnęła Arian. Wyciągała szyję, próbując wypatrzeć gdzieś Tristana. Zobaczyła go, gdy dochodzili na skraj lasu. Ani razu nie obejrzał się, nie poszukał jej wzrokiem. Pochodnie rzucały długie cienie. Kilka osób z tłumu zasłoniło twarze szerokimi kapeluszami. Inni, jak Goody Hubbins, otwarcie ich oskarżali. Kiedy weszli w głąb lasu, ludzie zaczęli się niecierpliwić. Podniecenie rosło z minuty na minutę. W końcu dotarli na opuszczoną polanę. Gwizdy umilkły, ponurą ciszę mącił jedynie szum liści pod nogami i wyjący wśród gałęzi wiatr. Na środku polany stała czarniejsza od bezksiężycowego nieba szubienica. Sznur powiewał złowieszczo na wietrze. Arian straciła czucie w całym ciele. Już słyszała, jak Linnet. teatralnym głosem, opowiada sędziom pokoju z Bostonu o tym, co za chwilę się tu wydarzy. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by uratować to nieszczęsne dziecko. Tak powie, a potem obandażowaną ręką wytrze z policzka łzę. Pan Corwin z żalem Czekał, aż ucichną gwizdy, kasłanie, aż wszystkie oczy zwrócą się w jego stronę. - Jeśli powiesicie dziś w nocy Arian Whitewood, powiesicie niewinną dziewczynę. Niewinną, bo nie miała wyboru, musiała wykonywać moje rozkazy. Rzuciłem na nią czar. Z tłumu wyrwał się okrzyk przerażenia. Słysząc jego wyznanie, starsza kobieta, stojąca tuz przy szubienicy, zaczęła dziko skowyczeć. Tristan czuł na sobie palące spojrzenie Arian, ale nie odwrócił się w jej stronę. Arthur podniósł rękę, prosząc o ciszę. - Uważajcie, ten łajdak chce tylko uwolnić swoją dziwkę! Zapadła cisza, ale tym razem wszyscy patrzyli na Tristana. Podszedł na skraj platformy i spojrzał Arian głęboko w oczy. Wszyscy wstrzymali oddechy, by dokładnie usłyszeć, co powie. - Od pierwszej chwili, gdy zobaczyłem Arian Whitewood, wiedziałem, że muszę ją mieć. Odważnie i mądrze broniła swej cnoty. Nie miałem innego wyjścia, jak tylko rzucić na nią urok. Kiedy nie przyjęła moich lubieżnych zalotów, odebrałem jej wolną wolę. Moja magia sprawiła, że nie mogła mi się oprzeć. Przysięgam wam, że jest niewinna. Nawet teraz nie pamięta, do czego ją zmuszałem. Arian spuściła głowę, po policzkach spływały jej łzy. Tristan wiedział, że dokładnie pamięta to, co zrobił z jej ciałem. - Powieśmy go, szybko! - zawołał Ingersoll. - Mówię wam, to demon, który chce sprowadzić na świat następne pokolenie czarownic. Powieśmy całą trójkę, zanim połączą przeciwko nam swoje siły. Tristan zaklął, gdy kat wprowadził na platformę Copperfielda. Nie tak to sobie zaplanował. - Nie ! - W stronę Arian przeciskał się mężczyzna w długim płaszczu. Tristan nie wiedział, czy to dobry, czy zły znak, jednak słysząc przekleństwo z ust Arthura i widząc nadzieję w oczach Arian, uznał, ze raczej ten pierwszy. Mężczyzna zdjął z głowy kapelusz. - Jeśli czarnoksiężnik mówi prawdę, moja pasierbica jest niewinna. Nie jest żadną czarownicą, tylko ofiarą jego żądzy. Taka z niej służebnica szatana jak z Charity Burkę czy Goody Hubbins. Jeśli ją powiesicie, powieście też i tamte kobiety