To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Lepiej tam nie wpaść, pomyślał. Butler skręcił w prawo i zwolnił. Zbliżali się do Cleaver Hall. Minęli bramę wjazdową, Butler zwolnił jeszcze bardziej i zatrzymał się mniej więcej trzydzieści metrów za wysokim murem. Kiwnął głową. Philip wysiadł pierwszy, jego towarzysz ruszył w ślad za nim. Stara chatka, pokryta strzechą, stała jakieś sześć metrów od jezdni. Philip ostrożnie otworzył drewnianą furtkę i powoli ruszył w kierunku domu po porośniętej mchem ścieżce. Ogród był zaniedbany, pełen kolczastych krzewów jeżyn i chwastów. Cardon wyjął z kieszeni małą latarkę. Znaleźli się przy drewnianych drzwiach, pod słomianym dachem osłaniającym ganek. Butler został kilka metrów dalej i rozglądał się, czy ktoś nie nadchodzi. Philip pchnął drzwi, ale nawet nie drgnęły. Wyglądały na stare jak świat. Włączył latarkę i obejrzał je w świetle. - Nic tu nie ma - powiedział Butler, podchodząc do niego. - Od lat nikogo tutaj nie było. - Tak? W takim razie skąd się to wzięło? Butler zajrzał mu przez ramię. Philip skierował strumień światła na dwa zamki pokryte zaschniętym błotem. Kiedy zdrapał brud, wyłoniły się spod niego dwa czyste, nowe zamki - Banham i Chubb. - Jeśli nikogo od lat tu nie było, to po co takie zabezpieczenie? spytał Philip. - To faktycznie zmienia postać rzeczy - przyznał Butler. - Lepiej już wracajmy, bo Tweed będzie się wściekał. Zamknęli za sobą furtkę. Philip podszedł do brzegu strumienia. Nie potrzebował latarki, by zauważyć dużą, krytą motorówkę, schowaną w kępie trzcin. Była zacumowana przy starej pochylni, wiodącej do dużego, długiego zbiornika z wodą pozostałą po odpływie. Gdy wrócił do Butlera, ten siedział już za kierownicą. Wychylił się przez okno i rzekł cicho: - Tu się rozstajemy. Widzę przeciwległy brzeg - konwój zmierza w tę stronę. Newman powiedział mi, że poprowadzę atak na tyły posiadłości. Wiem, czego ode mnie oczekują. Kiedy ty sprawdzałeś drzwi, ja rozejrzałem się wokół chatki. Nie ma nikogo, więc przyprowadzę tu moich ludzi, jak tylko przyjadą. - Jestem pewien, że Bob wspomniał, że kieruję atakiem od frontu -odparł Philip. - Mam odwrócić ich uwagę od tego, co się będzie działo na tyłach. Zaczekam tutaj na moją grupę. - Zostawię samochód nieco niżej, przy drodze, i przyjdę spotkać się ze swoimi ludźmi. - Myślę, że mieszkańcy Cleaver Hall zauważą te pojazdy - odezwał się Philip, wpatrzony w przeciwległy brzeg strumienia, gdzie konwój przejeżdżał właśnie tą samą drogą, którą przebyli. - To nic - zapewnił go Butler. - Nie wychylą nosa z miejsca, w którym są najbezpieczniejsi, ale mogą jakoś zareagować. No to na razie... Paula wróciła na parking i usiadła w samochodzie obok Tweeda. Z tego powodu omal nie doszło do potężnej kłótni. - Wysiadaj. Ale już! - warknął jej szef. - Nie jedziesz z nami. - Właśnie, że jadę, do cholery! - Zapięła pasy i wyciągnęła browninga z torebki. - I przestań się szarogęsić. - Powtarzam: natychmiast wysiadaj! - polecił Tweed. Jego głos był nabrzmiały wściekłością. - A ja i tak nie wysiądę. Myślałam, że wniosłam swój wkład w sukces naszej wyprawy do dżungli Europy. - Odegrałaś niezwykle ważną rolę i jestem ci za to wdzięczny - powiedział Tweed już łagodniej. - No to zostaw ją w spokoju i pozwól jechać z nami! - krzyknął Newman przez ramię. - Jest niezwykle pomocna... - Chodziło mi tylko o jej bezpieczeństwo - odparł Tweed, coraz bardziej mięknąc. - Wiem - Przyznała Paula - ale jeśli mamy Przeżyć, to przeżyjemy, a jak przegramy, to też wszyscy. - No to ruszajmy - postanowił Tweed. - Inni pewnie docierają już na miejsce. Mam nadzieję, że zdążymy. - Zdążymy, zdążymy - stwierdził Newman i włączył silnik. - Robi się ciemno. Walvis nie otworzy dachu przed zmrokiem... Tymczasem na drugim brzegu strumienia kilka samochodów przejechało obok zamkniętych bram. Z okien Cleaver Hall posypały się serie pocisków. Żaden z nich nie trafił celu. Newman zaparkował wóz przed bramą, pod samym murem. Podszedł do nich Philip. Wskazał na dwa land - rovery - jeden z nich stał przed Newmanem, po tej samej stronie bramy, drugi był nieco dalej. - Właśnie sprawdziłem czas. Dam Butlerowi jeszcze parę minut, żeby on i jego ludzie zdążyli rozstawić się na tyłach. Godzina zero zacznie się za pięć minut. Trzymajcie się blisko muru - strzelają z domu we wszystkie strony. Wysiądźcie z samochodu, ale zostańcie tutaj... Paula zdziwiła się, jak dobrze Philip radzi sobie w roli dowódcy -jeszcze nigdy nie widziała, żeby promieniowało z niego takie zdecydowanie. Kiedy wysiadła, poczuła na twarzy powiew mroźnego powietrza. Wiało z południowego zachodu. Przypomniała sobie, że wiatry z tego kierunku wywołują największe fale. - Znowu widzę ten samochód - powiedziała do Tweeda, który stanął obok niej. - Jaki samochód? - Ten ósmy, o którym ci wcześniej mówiłam. Pamiętasz? Ten, który jechał za konwojem. Samochód sunął powoli drogą, którą dotarli do Cleaver Hall. Był jeszcze po drugiej stronie strumienia, miał wyłączone światła