To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Będą chcieli widzieć się ze swoimi adwokatami, a podczas takiego spotkania dane dotyczące substancji mogą zostać przekazane dalej. Jeśli złodziej zorientuje się, że wiemy, iż jest graczem, zanim my będziemy wiedzieć, kto to jest, skradziona próbka może zostać ukryta gdziekolwiek na obszarze kilkuset akrów rejonu gry. Właściwie już może być ukryta i możemy nigdy jej nie odnaleźć. Poza tym, musimy wziąć pod uwagę samą grę. Stracimy sporo pieniędzy, jeśli ta substancja wymknie nam się z rąk, ale stracimy również około... - Harmony zajrzał do swego notesu - półtora miliona dolarów już zainwestowanych w grę. Nie wspomnę o dalszych dwudziestu dwu milionach dochodu w ciągu następnych ośmiu lat, jeśli sprzedaż opartych na tej grze programów komputerowych, holotaśm, książek i filmu rozwinie się według oczekiwań. Harmony zniżył głos. - Szczerze mówiąc, jest jeszcze jeden problem, o którym do tej pory nie wspominaliśmy. Obaj zdajecie sobie sprawę z tego, że nasze przywileje podatkowe mają być ponownie rozpatrzone w przyszłym roku. Jeśli uda nam się wykryć przestępcę, zanim do akcji włączy się policja, sprawa zostanie zakończona bez udziału grup śledczych, węszących gdzie się da. - Co proponujesz? - Jeszcze nie wiem. Muszę o tym pomyśleć. Trzeba będzie porozumieć się z IFGS. Gra będzie trwać jeszcze cztery dni, prawda? Mamy więc dosyć czasu na rozwiązanie sprawy, zanim będziemy zmuszeni wezwać pomoc z zewnątrz. Sądzę, że nasz departament prawa zdoła wynegocjować taką zwłokę. Alex, przyjdź do mnie o dziewiątej, czyli za... - Harmony popatrzył na zegarek - za trzy i pół godziny. Może spodoba ci się mój pomysł, a może nie, ale wydaje mi się, że to najlepsze wyjście. Rozdział 11 Plan gry Świat wokół Alexa Griffina zamglił się jak sen, a potem wyostrzył do poziomu rzeczywistości, gdy Bobbick i Millicent poprawili ostrość projektora holograficznego. Griffin znalazł się w jednym z salonów w osiedlu Cowles Modular. Tamtejsze mieszkania były niemal nieskończenie podatne na kształtowanie według gustu lokatora. Przemieszczenie okna, wbudowanych instalacji, podniesienie czy opuszczenie sufitu, a nawet stworzenie dodatkowych pokoi nie stanowiło problemu. Całe grupy pomieszczeń można było przesuwać bez większego trudu. Własne mieszkanie Griffina składało się obecnie z małej sali gimnastycznej, dużej biblioteki-pracowni i słonecznego salonu, z którego okien widać było basen w kształcie gwiazdy. Tego pokoju nie znał. - Co my tu mamy, Millicent? - To mieszkanie Rice’a - odpowiedział Bobbick, gryząc koniec ołówka. Griffin mało co nie parsknął śmiechem. Bobbick zawsze musiał coś żuć: ołówki, paznokcie, gumę, cokolwiek. Alex zastanawiał się czasami, czy ten nałóg miał coś wspólnego z popularnością Bobbicka wśród sekretarek. Pole widzenia przesunęło się do kominka, obejmując resztę pokoju. Gazowy kominek obudowany cegłą wznosił się na stopę nad jasnobrązowy dywan o długim włosie. Nad kominkiem były dwie półki z podpórkami na książki z finezyjnie kutego żelaza i z czymś, co wyglądało na czytnik mikrosześcianów. Na drugiej ścianie znajdowało się duże okno-ekran. Obraz zamglił się i ponownie wyostrzył. Tym razem była to kuchnia... - Kiedy robiono te zdjęcia? - Około miesiąca temu, dla naszych projektantów wnętrz. Griff, zastanawialiśmy się, czy zdemolowanie mieszkania Rice’a było rzeczywiście przypadkiem - Millie zawahała się, a potem mówiła dalej: - Przykro nawet o tym myśleć, ale ponieważ Rice został przeniesiony na nocną służbę dopiero po włamaniu, to wszystko wydawało nam się trochę dziwne. Pomyśleliśmy, że dobrze byłoby przyjrzeć się temu trochę uważniej. - Rice nie zgłosił kradzieży czegokolwiek... - dokąd prowadzi ta poszlaka? Czyżby Rice mógł być wmieszany w aferę z zapachem neutralnym? Ale przecież gdyby tylko chciał zmienić godziny pracy, wystarczyłoby, żeby o to poprosił. Z drugiej strony, to mogłoby wzbudzić podejrzenia, więc jego wspólnik dostarcza mu powodu, podczas gdy on... Nie, to zbyt skomplikowane, zbyt naciągane. I zbyt groteskowe. Lecz nie niemożliwe. - W porządku - powiedział wreszcie Alex - zawiadomicie mnie, jak coś znajdziecie. Muszę trochę pomyśleć. Aha! I dajcie mi znać gdyby Novotney znalazł cokolwiek, dobrze? Millicent i Bobbick pokiwali głowami i wrócili do przeglądania zdjęć. Griffin poszedł do swojego biura i rzucił się na fotel nie fatygując się nawet, by zapalić światło. Wyciągnął się wygodnie i położył nogi na biurku. „Chcą, żebym ja się tym zajął” - myślał. „Ciekaw jestem, co Harmony wykombinował. Nie jestem tylko pewien, czy departament prawa zdobędzie potrzebny nam czas...” W środku gry jeden z uczestników wyszedł i wrócił niepostrzeżenie. Jaki gracz mógł tego dokonać? Po raz pierwszy w życiu Alex żałował, że tak mało zna graczy. Jedno było jasne. Złodziej musiał mieć pewne doświadczenie, by znaleźć wolny czas i odpowiednią okazję. Teoretycznie, powinien wcześniej przynajmniej raz brać udział w grze w Sektorze A, a to powinno być odnotowane. Alex widział Rice’a dwukrotnie w ciągu tych dwóch, czy trzech dni poprzedzających... Włamanie? Wypadek? Morderstwo? Chwilowo nazwijmy to wypadkiem