To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

- Ci mężczyźni nie mieli nic wspólnego ze zbrodnią. Musiał być jeszcze jeden list. Wójt przerwał jego słowa. - Skąd wiecie, że to byli mężczyźni? Alexander nieznacznie się zawahał. - Nie ma tu kobiecego charakteru pisma. - Wy, gospodarzu, musieliście tu widywać różnych mężczyzn - wtrąciła Cecylia. - Jeśli zaczniemy od podpisów, to być może przypomnicie sobie, kim oni są, i można będzie ich wyłączyć ze sprawy? - A jeśli na liście nic będzie podpisu? - Musi być. Inaczej nie byłaby powodu do szantażu. - Zaczynajmy, więc - zdecydował wójt. - Ale jeśli to się nie powiedzie, przeczytam listy. Bez pardonu. Alexander w myślach odmówił cichą modlitwę. Do odczytywania podpisów wybrano Cecylię. Otworzyła pierwszy list. Napisane tam było: Twój na wieki Arne. - Arne - powiedziała tylko. Oberżysta zastanowił się. - Tego znam. Był tu w poniedziałek. - Następny - nakazał wójt. - H.C. - Aha, to Clingen. Nie widziałem go już od jakiegoś czasu. I tak dalej. Raz było to pełne nazwisko, innym razem tylko drobna wskazówka. Oberżysta zdołał zidentyfikować wszystkich z wyjątkiem jednego, ale i tak to nie miało znaczenia, gdyż na pewno nie był mordercą. - I co teraz? - zwrócił się Alexander do oberżysty. - Przypominacie sobie jeszcze kogoś, z kim Barth się tutaj spotykał, a kto nie został wymieniony w żadnym z tych listów? - Hmm... To chyba większość. No i jeszcze oczywiście pan Tancred. - Ten list mam tutaj - Alexander poklepał się po kieszeni. - Czy możemy go obejrzeć? - poprosił wójt. - Na razie tylko z zewnątrz. Alexander wyjął papier i pokazał napis na wierzchu. - Wygląda na stary. I jest na nim nazwisko Hansa Bartha. Dziękuję, to na razie wystarczy. - O jednym zapomniałem - nagle odezwał się gospodarz. - Jest jeszcze ktoś... A1e nie wiem, czy był tu dziś wieczorem. Chyba nie. Ale poczekajcie, zapytam innych. Wyszedł do kuchni i zaraz był z powrotem. - Moja żona mówi, że był tu dzisiaj tuż po odjeździe młodego pana Tancreda. - Jego nazwisko? Gospodarz szepnął imię do ucha wójtowi, który słysząc je otworzył szeroko oczy. Wstał. - O, wcale mnie to nie dziwi. Ten człowiek to gwałtownik, jakich mało. Dziękuję, możecie jechać do domu, margrabio. - A listy? - Spalimy je tutaj. Nie jestem bez serca. - Dziękujemy, panie wójcie - powiedziała Cecylia. - Ale jeśli zaufalibyście mojej dyskrecji, lepiej byłoby odesłać je autorom, a przynajmniej powiadomić ich, że nie muszą się już niczego obawiać. Gdyby gospodarz podał mi ich adresy... - Może tak będzie najlepiej - przyznał wójt, choć ukradkiem rzucał tęskne spojrzenia w kierunku tajemniczych listów. Miał wielką ochotę je przeczytać, ale nie chciał wyjść na człowieka małego formatu wobec ludzi tak wysoko postawionych jak Paladinowie. - Niech mnie diabli porwą, jeśli nie uda nam się pojmać winnego - powiedział surowo, jakby chcąc ukryć swą ciekawość. - Nie pierwszy raz podejrzewany jest o zabójstwo. Teraz się nam nie wymknie. - Dzięki za waszą zdolność podejmowania słusznych decyzji, panie wójcie - wielkodusznie powiedziała Cecylia. - Jeśli tylko będziecie mieć ochotę, zajrzyjcie kiedyś do Gabrielshus. - Z największą przyjemnością - odparł wójt wyraźnie zadowolony. Cecylia, posiadająca dar zjednywania sobie ludzi dobrym słowem, powiedziała poważnie: - Nie, co dzień spotyka się przedstawiciela władzy z takim poczuciem taktu i dyskrecji. To były dla nas trudne chwile. Żegnajcie! Jessica drżała na całym ciele i kiedy wyszli, nie była w stanie wsiąść na konia. Podsadził ją Alexander, a kiedy już znalazła się na grzbiecie wierzchowca, zaczęła szlochać. - Rozumiemy cię - uspokajał ją Alexander. - Sami w głębi duszy czujemy podobnie. Jutro rano pojadę do Kopenhagi i powiem Tancredowi, że wolny jest od swego ciężaru. Sam chcę wytłumaczyć mu moją znajomość z Hansem Barthem. No i opowiedzieć, co wy, dziewczynki, zrobiłyście dziś wieczorem. - Patrzcie, patrzcie - droczyła się Cecylia. - Co za komplement! Od dawna nie nazwano mnie dziewczynką. Ale to Jessica zasługuje na większość pochwał. Naprawdę trzeźwo dziś myślałaś. Jesteś nieoceniona w potrzebie. - Dla kogoś, kogo kocha się tak bardzo, człowiek jest zdolny uczynić to, co wydaje się nieprawdopodobne. - Tak - westchnęła Cecylia, a w ciemności spotkały się spojrzenia jej i męża. - Właśnie tak. Alexander dodał: - Wójt obiecał udać się do miejsca zamieszkania Hansa Bartha, żeby sprawdzić, co tam jest. Być może Tancred będzie mógł odzyskać część pieniędzy, jakie mu zapłacił, a w każdym razie kosztowności. Szepnął coś do Cecylii, która powiedziała: - Jedźmy, Jessico! Alexander wstrzymał konia, kobiety pojechały dalej. Znajdowały się już daleko od zajazdu, wśród rozległych pustych pól. - Alexander źle się poczuł - wyjaśniła Cecylia. - Ponowne spotkanie z Hansem Barthem i straszne wspomnienia, jakie ono obudziło, to dla niego zbyt wielkie przeżycie. I jakiż to był okropny widok! Alexander niedługo nas dogoni. A więc to jednak była prawda! Jessica zadrżała. Ale nocny wiatr wkrótce rozwiał niedobre myśli. Dziewczyna czuła teraz, że jest szczęśliwa. Pomogła wyratować Tancreda z opresji, odnalazła w sobie siły. Ona, nieśmiała i niezdecydowana, przypominająca raczej ulotny cień niż człowieka z krwi i kości, walczyła jak lwica w obronie ukochanego. Bez lęku! ROZDZIAŁ XIII Kiedy strach i rozpacz opuściły Tancreda, był znów sobą: wesoły, cieszący się życiem, kochający i kochany. Nikt nie dowiedział się nigdy, o czym Alexander rozmawiał z synem, co i ile mu powiedział, ale wzajemne zaufanie między nimi zostało odbudowane. Serce Cecylii rozsadzały radość i szczęście. Tancred bezustannie zanudzał rodziców prośbami o przyspieszenie ślubu. Nie chciał już dłużej czekać, ale nie przyszło mu do głowy tknąć Jessicy, zanim formalnie nie zostali ogłoszeni mężem i żoną. Jessica zrezygnowała, więc z wszelkich prób i cierpliwie czekała na wielki moment. Cecylia pragnęła, by na ślub przybyła cała jej rodzina, organizacja uroczystości zajęła, więc sporo czasu. Tym razem wszystko miało odbyć się z wielką pompą! Ślub Gabrielli i Kaleba był, zgodnie z życzeniem młodych, bardzo skromny. Teraz, dla jedynego dzieeka, jakie jej zostało, Cecylia planowała huczne i wystawne wesele. Na uroczystości zaślubin przybyli oczywiście Gabriella i Kaleb wraz ze swą przybraną córką Eli