To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

- Nie, chciałbym tylko podkreślić własną odrębność. - Do tego chyba służą inne środki. Język, sposób obrazowania... Zresztą nie wiem, nie znam się na tym. Utkwiłem wzrok w niewidocznym suficie. - Ja też się na tym nie znam. Nie jestem zawodowym pisarzem. Może źle się wyraziłem. Chciałbym po prostu, żeby to, co po mnie zostanie, było jednorodne. - I tak ci zależy na zachowaniu jednorodności, że gotów jesteś niczego więcej nie napisać? - Tak - mruknąłem. - Ale ja wierzę w Nepa. Dźwignęła się; pstryknął kontakt i zapłonął kinkiet przy łóżku. Zmrużyłem powieki. - A cóż Nep ma z tym wspólnego? - spytała Leslie. Klęczała nade mną naga, miodowozłota, i wpatrywała się we mnie unosząc brwi. - Jemu właśnie - odpowiedziałem niechętnie - poświęcę drugą i trzecią część tej powieści. Imponująca gama uczuć zagrała na twarzy mojej żony przez krótką chwilę: głębokie zdumienie, tamowana radość, satysfakcja, triumf i wreszcie zafrasowanie. Zgadywałem, co Leslie przeżywa. Po długich miesiącach kwestionowania jej ciąży, licznych nieporozumieniach i zatargach, stwierdzałem oto, że uznaję istnienie Nepa. - Wierzę, że on... że oni pomogą rozwikłać zagadkę... Nie pozwoliła mi skończyć. - Och, Mike. Pochyliła się i włosami załaskotała mnie w ucho. Poczułem jej ciepłą, aksamitną pierś na swojej piersi. - Ale, kotku, on ci nie pomoże - wyszeptała ze współczuciem. - On... Oni nie są w stanie ci pomóc. - Jak to? - Bo oni nic nie pamiętają z tamtego lotu. Absolutnie nic. Dopiero ja im powiedziałam, że zginęli na Trytonie. Te słowa sprawiły mi ulgę. Owszem, doznałem zawodu, wszelako czerpałem z niego pociechę. Już nie musiałem walczyć ze sobą, nie musiałem się oszukiwać; żadna konieczność nie skłaniała mnie już do przestąpienia progu pokoju Nepa. Oddech Leslie owiewał mi szyję. - Ale nie myśl teraz o tym, kotku. - Nie będę. - Wiesz, o czym masz teraz myśleć? - Mhm. Jej serce biło na mojej piersi. Leslie ulokowała swą nogę między moimi i leniwie podsunęła kolano do góry. - Nie ruszaj się. Wpełzała na mnie milimetr po milimetrze. Leżałem bezwładnie i chłonąłem zapach czystej, podnieconej kobiety. Drobna dłoń błądziła po mym brzuchu, zataczała półkola i sięgała coraz niżej. - Jeszcze nie, kotku. Wpatrując się we mnie nadal Leslie ujęła go z wprawą. Drgnąłem. - Jeszcze nie. Niech on będzie wielki. Manipulowała nim umiejętnie. - Lee... - Wielki, wielki... Zamknąłem oczy i wciągnąłem ją na siebie. Odpowiedziała mi stłumionym jękiem, gdy wśliznąłem się w nią i poczułem na udach jej miękkie pośladki. Usiadła sztywno, obejmując łydkami moje biodra, potem zaś opadła na wyprostowane ręce i zaczęła swój rozkoszny taniec, który trwał i trwał, aż ona zakwiliła i to był sygnał, że muszę ją dogonić. Później zsunęła się na prześcieradło, na swoje miejsce przy moim boku. Odprężeni leżeliśmy w ciszy i świetle kinkietu. Czekałem na pochwałę. - Było cudownie - zyskałem ją. Jeszcze później Leslie powiedziała: - Nie miałam pojęcia, że rozmowy o Nepie wpływają na ciebie tak korzystnie. Okryłem nas pledem. - Chciałbym cię o coś prosić, Lee. Poruszyła się i mocniej przytuliła policzek do mojej piersi. - Na pewno ci nie odmówię, kotku. - Bez względu na to, jak na mnie wpływaią rozmowy o Nepie, wstrzymajmy się od tych rozmów. - Zrobiłem pauzę, Leslis jednak nie odezwała się. - Piszę teraz część drugą, tę o twojej ciąży i o narodzinach Nepa. Powinienem spojrzeć na te sprawy z dystansu, wyrobić sobie do nich własny stosunek, a ty mi narzucasz swoje zdanie. - Znów zamilkłem. - Przyrzekniesz mi to? Nieznacznie kiwnęła głową. - Przyrzekam - powiedziała ledwie dosłyszalnie i powtórzyła głośno: - przyrzekam. Zresztą... Miałam ci tego na razie nie mówić... Niedługo Nep opuści nas w ogóle. Wiesz?" - Wiem - rzekłem do pustego pokoju. - Opuści nas dzisiaj. I nie dane mi będzie spotkać się z nim. Nazajutrz po tej opisanej przeze mnie nocy, kiedy dowiedziałem się, że z Nepa nie będę mieć pożytku, po raz kolejny zmieniłem koncepcję swojej powieści. Zdecydowałem, że szkicując główny wątek fabularny, historię tragicznej śmierci Nevilla i Epsteina, oprę się nie na faktach, ale na fikcji literackiej