To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Dowody, które są przydatne dla świata, zatrzy- B 425 mu ją przy tym wszystkie swą nieumniejszoną wartość i przez odrzucenie owych dogmatycznych uroszczeń zyskują raczej na jasności i niewymuszonym przekonaniu, osadzając rozum we właściwej mu dziedzinie, mianowicie w dziedzinie porządku celów, który jest przecież zarazem porządkiem przyrody. Rozum, jako władza praktyczna sama w sobie, nie będąc ograniczonym warunkami przyrody, jest jednak wtedy zarazem upoważniony do rozszerzenia porządku celów, a z nim naszego własnego istnienia poza granice doświadczenia i życia. Sądząc na podstawie analogii z naturą istot żywych w tym świecie, co do których rozum musi koniecznie 136 Nauka o elementach cz. II di. II ks. II poddział I przyjąć zasadę, że nie znajduje się w nich żaden narząd, żadna władza, żaden popęd, a tym samym nic zbędnego lub nie dostosowanego do użytku, a więc nic niecelowego, lecz wszystko jest w nim dokładnie dostosowane do swego przeznaczenia w życiu, musiałby człowiek, który wszak jedyny może w sobie zawierać ostateczny cel tego wszystkiego, być jedynym stworzeniem, które stanowiłoby pod tym względem wyjątek. Albowiem jego przyrodzone właściwości — nie tylko co do talentów i co do skłonności (Antriebe) do zrobienia z nich użytku, lecz przede wszystkim [żyjące] w nim prawo moralne — wykraczają tak daleko poza wszelki pożytek i korzyść, jakie mógłby z nich w tym życiu czerpać, że prawo to uczy [go] cenić ponad wszystko nawet samą tylko świadomość uczciwości postawy mo-B 426 ralnej (Gesinnung) przy braku wszelkich korzyści, a nawet cienia sławy pośmiertnej, i że czuje się on wewnętrznie do tego powołany, by przez swe zachowanie się na tym świecie, przy wyrzeczeniu się wielu korzyści, wyrobić się na obywatela lepszego świata, jaki posiada w [swej] idei. Ten to potężny, nigdy nie dający się zbić dowód wciąż jeszcze pozostaje, choć musimy zrezygnować z wniknięcia, na podstawie czysto teoretycznego poznania samych siebie, w konieczne dalsze trwanie naszego istnienia — dowód, któremu towarzyszy nieustannie pomnażające się poznanie celowości we wszystkim, co widzimy przed sobą, tudzież wgląd w niezmierzoność stworzenia, a więc także świadomość pewnej nieograniczoności w możliwym rozszerzaniu naszej wiedzy wraz g pdpowiadającym [mu] popędem. O paralogizmach czystego rozumu (wyd. B) 137 Zakończenie rozwiązania paralogizmu psychologicznego Dialektyczny pozór [występujący] w psychologii rozumowej polega na pomieszaniu pewnej idei rozumu (czystej inteligencji) z nieokreślonym pod żadnym względem pojęciem istoty myślącej w ogóle. Dla uzyskania możliwego doświadczenia, lecz abstrahując jeszcze od wszelkiego rzeczywistego doświadczenia, myślę siebie samego i wnoszę stąd, że mógłbym mieć świadomość mego istnienia także poza doświadczeniem i jego warunkami empirycznymi. W następstwie tego możliwe B 427 abstrahowanie od mego empirycznie określonego istnienia mieszam z rzekomą świadomością możliwości odrębnego istnienia mego myślącego Ja i jestem przeświadczony, że to, co substancjalne we mnie, poznaję jako podmiot transcendentalny, mając [naprawdę] na myśli jedynie jedność świadomości, która jako sama tylko forma poznania leży u podstaw wszelkiego określania. 1 Zadanie wyjaśnienia wspólnoty duszy z ciałem nie należy właściwie do tej psychologii, o której tu mowa, ponieważ ma ona zamiar udowodnić osobowość duszy także poza tą wspólnotą (po śmierci) i jest przeto trans- 1 W oryginale: „welche allem Bestimmen, als der blossen Form der Erkenntnis, zum Grunde liegt..." (= która znajduje się u podłoża wszelkiego określenia jako samej tylko formy poznania). W tłumaczeniu mym idę za propozycją Willego, który zamiast „der blossen Form" każe czytać „die blosse Form". Wersją ta wydaje mi się bardziej zgodną z pozostałymi tekstami Krytyki, albowiem jedność świadomości należy wedle Kanta do formy poznania, natomiast wydaje się wątpliwe, \>y wszelkie określenie miało być samą tylko formą poznania. 138 Nauka o elementach cz. II dz. II ks. II poddział I cendentalna we właściwym tego słowa rozumieniu, jakkolwiek zajmuje się pewnym przedmiotem doświadczenia, ale tylko o tyle, o ile przestaje on być przedmiotem doświadczenia. Jednakże można i na to dać zgodnie z naszym poglądem odpowiedź wystarczającą. Trudność, którą nasunęło to zagadnienie, polega, jak wiadomo, na przyjętej z góry niejednorodności przedmiotu zmysłu wewnętrznego (duszy) z przedmiotami zmysłów zewnętrznych, ponieważ z tamtym jako formalny warunek jego naoczności wiąże się tylko czas, z tym natomiast także i przestrzeń. Jeżeli jednak się zważy, że obydwa rodzaje przedmiotów nie różnią się w tym między sobą wewnętrznie, lecz tylko o tyle, B428 o ile jeden drugiemu się zewnętrznie przejawia, że więc to, co znajduje się u podłoża zjawiska materii jako rzecz sama w sobie, nie jest, być może, tak odmiennego rodzaju od przedmiotu zmysłu wewnętrznego, wówczas znika ta trudność i nie ma żadnej innej nad tę, w jaki sposób jest w ogóle możliwa wspólnota substancyj — trudność, której rozwiązanie znajduje się zupełnie poza polem psychologii i — jak to czytelnik łatwo osądzi na podstawie tego, co powiedzieliśmy w Analityce o siłach podstawowych i o zdolnościach — leży zupełnie bez wątpienia także poza polem wszelkiego ludzkiego poznania