To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Trzeba niekiedy „przywrócić rozum" ta- kim zadowolonym z siebie osobom. 37. Samoaktualizacja nie jest czymś całkowicie ogól- nym. Zachodzi poprzez kobiecość lub męskość, które przeważają nad tym, co ogólnoludzkie. To znaczy trzeba najpierw być zdrową, spełnioną w swej kobiecości ko- bietą lub spełnionym w swej męskości mężczyzną zanim się stanie możliwa ogólnoludzka Samoaktualizacja. Istnieje też pewna liczba dowodów na to, że typy o róż- nej konstytucji aktualizują się w nieco odmienny spo- sób (ponieważ muszą aktualizować różne wewnętrzne jaźnie). 38. Innym przełomowym aspektem zdrowego wzrostu osobowości i pełni człowieczeństwa jest pozbycie się chwytów stosowanych przez słabe i małe dziecko, aby się przystosować do silnych, wielkich, potężnych, wszyst- kowiedzących, podobnych bogom dorosłych. Musi ono 206 zamienić to postępowanie na inne, samo się stać silnym, niezależnym i spełniającym rolę rodzica. Wymaga to prze- de wszystkim wyzbycia się u dziecka rozpaczliwego prag- nienia wyłącznej, całkowitej miłości ze strony rodziców i uczenia się kochać innych. Ono musi się nauczyć za- spokajać raczej własne potrzeby i pragnienia niż prag- nienia rodziców i musi się nauczyć zaspokajać je samo nie polegając na rodzicach, że uczynią to za niego. Musi zaniechać być dobrym ze strachu i dla zachowania ich miłości, musi być dobrym, bo samo tego pragnie. Mu- si odkryć swe własne sumienie i przestać uważać swych zinternalizowanych rodziców za jedynych przewodników etycznych. Musi od zależności przejść do stanu odpowie- dzialności i potrafić nią się cieszyć. Te wszystkie techni- ki, przez które słabość adaptuje się do siły, są konieczne dla dziecka, ale są objawem niedojrzałości i zahamowa- nia u dorosłego (1.03). Dorosły musi zastąpić bo jaźń od- wagą. 39. Z tego punktu widzenia społeczeństwo lub kultura mogą albo podsycać wzrost, albo go powstrzymywać. Źródła wzrostu i człowieczeństwa znajdują się zasadniczo wewnątrz osoby, społeczeństwo ich nie tworzy ani nie wymyśla, ono może tylko dopomóc lub przeszkodzić roz- wojowi człowieczeństwa, tak jak ogrodnik może pomóc lub przeszkodzić w rozwoju krzaku róży, ale nie może spowodować, aby stał się on dębem. Jest to prawda, cho- ciaż wiemy, iż kultura jest niezbędnym warunkiem dla samoaktualizacji samego człowieczeństwa, na przykład język, myślenie abstrakcyjne, zdolność do miłości; ale to wszystko istnieje w formie potencjalnej w zalążku ludz- kiej plazmy wcześniej niż kultura. Dzięki temu staje się teoretycznie możliwa socjologia porównawcza, obejmująca i przekraczająca względność kultury. „Lepsza" kultura zaspokaja wszystkie podsta- wowe potrzeby ludzkie i pozwala na samoaktualizację. Kultury „uboższe" tego nie czynią. To samo sprawdza się dla wychowania, gdyż o ile popiera ono wzrost ku sa- moaktualizacji, o tyle jest „dobrym" wychowaniem. Kiedy zaczynamy mówić o „dobrych" i „złych" kul- turach i traktować je raczej jako środek niż cel, powstaje kwestia „przystosowania". Musimy zapytać: „Do ja- kiego rodzaju kultury lub podkultury »dobrze przy- stosowana« osoba jest dobrze dostosowana?" Dostosowa- nie absolutnie nie musi być synonimem zdrowia psy- chologicznego. M». - 40. Jest to dość paradoksalne, że osiągnięcie samoaktu- alizacji (w sensie autonomii) bardziej umożliwia przekroczenie własnej jaźni, samoświadomości i samo- lubstwa; ułatwia też osobie stopienie się jako części z większą całością homonom (8). Warunkiem pełnej homonomii jest pełna autonomia i odwrotnie (do pewne- go stopnia), do autonomii dochodzi się tylko przez pozy- tywne doświadczenia homonomiczne (zależność dziecka, niiłość-B, troska o innych itd.). Należy wyróżniać stopnie homonomii (coraz większą dojrzałość) i odróżniać „niską homonomię" (leku, słabości i regresji) od „wysokiej ho- monomii" (odwagi i pełnej, niezależnej autonomii), „niską nirwanę" od „wysokiej nirwany", łączenie się ku doło- wi od łączenia się ku górze (170). 41. Ważny problem egzystencjalny wynika z faktu, że jednostki samorealizujące się (a w momentach doświad- czeń szczytowych wszyscy ludzie) chwilami żyją po- za czasem i poza światem, nawet jeśli głównie muszą żyć w świecie zewnętrznym. Życie w wewnętrznym świe- cie psychicznym (rządzonym prawami psychicznymi, a nie prawami zewnętrznej rzeczywistości) to znaczy w świecie doświadczenia, emocji, pragnień, obaw i nadziei, miłości, poezji, sztuki i fantazji, to coś innego niż życie v/ rzeczywistości nie-psychicznej i przystosowywanie się do niej, rządzą bowiem nią prawa, których człowiek nie ustanawiał i które nie są istotne dla jego natury, aczkol- wiek musi żyć według nich. (Ostatecznie mógłby żyć w innych światach, o czym wie każdy amator literatury fantastycznej.) Osoba nie lękająca się tego wewnętrzne- go, psychicznego świata może cieszyć się nim tak bardzo, że nazwie go Niebem przez kontrast z wymagającym wię- cej wysiłku, męczącym, zewnętrznie odpowiedzialnym światem „rzeczywistości", światem walki i starań, spra- wiedliwości i krzywdy, prawdy i fałszu. Tak jest w isto- cie, nawet jeśli zdrowsza osoba może również łatwiej i ra- dośniej przystosować się do świata „realnego" i ma lep- sze „wyczucie rzeczywistości", to znaczy nie myli go z własnym światem psychicznym. Widać już, że mieszanie tych dwóch rzeczywistości, wewnętrznej i zewnętrznej, lub wyłączanie jednej z nich ze sfery doświadczenia jest w dużym stopniu patologicz- ne. Zdrowa osoba jest w stanie włączyć je obie w swe życie, a więc nie musi z żadnej rezygnować, potrafi do- wolnie przechodzić od jednej do drugiej. Zachodzi tu ta- ka sama różnica, jak między osobą, która odwiedza \ slumsy, a osobą, która musi w nich żyć. (Każdy świat jest slumsem, jeśli nie można go opuścić.) Wtedy to, co było chore, patologiczne i ,,najniższe", staje się dość paradoksalnie częścią najzdrowszego i „najwyższego" aspektu natury ludzkiej