To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Vi III i;*KWOOD Uspokojona tym wyjaśnieniem kucharka ścisnęła rękę swej pani na znak. że rozumie i otarła zapłakane oczy. Niebo było prawie całkowicie zasnute ciemnymi chmurami i zanim Brenna dobiegła do warowni, lunął rzęsisty deszcz. Zamknęła za sobą drzwi niezwykłe cicho, gdyż nie chciała przeszkadzać Euphemii i Raenowi. Postanawiając, iż wejdzie do hallu dopiero wówczas, gdy zapadnie cisza, oparła się o framugę i czekała. Zamierzała się przywitać, zapytać, czy im czego nie trzeba i pójść do swej komnaty. W tej jednak chwili usłyszała szept Euphemii. - Nie wiem. czy Connor dokonał właściwego wyboru. Brenna jest niewątpliwie bardzo ładna, lecz stanowczo zbyt młoda, by właściwie poprowadzić dom. Zachowuje się jednak niezwykle lojalnie i wykazuje jak najlepsze chęci. Szkoda, że nie ma tu doświadczonej kobiety, która mogłaby jej służyć radą, lecz wkrótce to i tak będzie bez znaczenia. W tym domu może rządzić tylko jedna pani. nieprawdaż? - Jest ładna, mówisz? Jak ona wygląda? - zapytał Raen. - Na miłość boską, co za różnica, jak ona wygląda! - wykrzyknęła Euphemia. - Nie wystarczą ci folwarczne dziewki? Porzuć jakiekolwiek grzeszne myśli związane z żoną innego mężczyzny. Niczego się jeszcze nie nauczyłeś? Zepsujesz cały plan, jeśli... - Uspokój się, matko - rzucił Raen poirytowanym tonem. - Pytałem z czczej ciekawości. Obrażasz mnie, sugerując, że chciałbym uwieść mężatkę. - Już ci sie to zdarzało - przypomniała. - I to nawet kilkakrotnie. - Ale wtedy byłem młody i głupi - odparł. - Connor zapewne ją kocha? - Nie wiem, czy ją kocha. Nie spędziłam z nią dość dużo czasu, by się czegokolwiek domyślić. Ot - Jeśli satysfakcjonuje go w łożu, czegóż więcej mógłby chcieć? - Myślisz tylko o jednym. - Jak większość mężczyzn. Niczym się nie różnię od innych, nie patrz więc na mnie z taką dezaprobatą. - Nie wiem na pewno, ale odnoszę wrażenie, że ona i pod tym względem go zawiodła. Connor przeniósł ją dziś rano do innej sypialni. Poszła potem do niego i błagała, by zmienił zdanie albo też przypomniała mu, że separując ją od swego łoża. traci szansę na potomstwo. - I co? Przekonała go? - Tak - odparła Euphemia. - Nie dalej jak godzinę temu widziałam jak jeden z ludzi Connora przenosi jej rzeczy z powrotem na miejsce. - Biedak chyba nie ma powodów do radości - parsknął Raen. - Nie będę mu współczuć. Ożenił się z, tą kobietą wbrew naszej woli i sam jest sobie winien. Czy ty wiesz, że on nawet nie porwał tej, którą ścigał? - Co to za nonsens? - Szczera prawda. Ojciec Brenny przyrzekł MacNare'owi jedną córkę, a potem przysłał mu drugą - Jakież to angielskie - mruknął Raen. Policzki Brenny zapłonęły żywym ogniem. Czyżby krewni Connora zapomnieli, że nie należy poruszać tematów związanych z małżeńską alkową? Gdy jednak Euphemia stwierdziła, że Connor zamierzał pojmać inną kobietę, dziewczyna poczuła jeszcze większe zażenowanie. Euphemia najwyraźniej wyrobiła sobie zupełnie fałszywy pogląd na całą sprawę. Connor nie wiedział, ani nawet nie chciał wiedzieć, którą z sióstr przyrzeczono MacNare'owi. On po prostu chciał wykraść narzeczoną swego wroga. Skąd jednak macocha Connora zaczerpnęła tak szczegółowe informacje na temat zamiany? Czyżby od niego samego? JUUB GAirWOaD Dlaczego jednak Connor miałby mówić Euphemii takie rzeczy? To byłoby niepodobne do kogoś, kto zwierzał się tylko Crispinowi i Quinlanowi, no i oczywiście Alecowi. Oparłszy się ciężko o drzwi, Brenna próbowała rozwiązać tę zagadkę. Czyżby Connor okazał się nielojalny? Nie. miał wiele wad, ale na pewno nie chciałby świadomie upokorzyć swej małżonki. Postanowiła, że kiedy już zaskarbi sobie przyjaźń Euphemii, sama ją o to zapyta. Gdyby udało jej się zyskać sympatię rodziny Connora, on również zadbałby o poprawne stosunki z rodziną Hayneswor-Ihów. Może przynajmniej zechciałby poznać imiona jej braci i sióstr. Odetchnęła głęboko, otworzyła drzwi i zatrzasnęła je za sobą na tyle głośno, by Euphemia i Raen mogli ją usłyszeć, po czym weszła do środka z uśmiechem na ustach. - Dzień dobry, lady MacAlister - zawołała od progu. - Witaj. Brenno. Cieszę się, że przyszłaś. Czekamy na ciebie od dłuższego czasu. - Przepraszam. Omawiałam jadłospis z kucharką. - Podejdź, dziecko. Chcę cię przedstawić memu synowi. Zirytowana tym protekcjonalnym traktowaniem, Brenna z trudem powstrzymała gniew. Jakim prawem Euphemia nazywa ją „dzieckiem"? Odzyskała jednak panowanie nad sobą i podeszła do kominka, przy którym stał młody mężczyzna. - Oto mój syn Raen i sądząc z wyrazu jego twarzy. wywarłaś na nim piorunujące wrażenie - powiedziała Euphemia. - Gdzie się podziały twoje maniery, synu? - dodała słodkim głosem. On jednak nadal milczał, nie spuszczając wzroku z Brenny, co wprawiło ją w niemałe zakłopotanie. - Mi!o mi cię poznać, panie - wybąkała w nadziei, że Raen wreszcie się odezwie. 212 Nie był podobny do Euphemii. Zapewne wdał się w ojca, który chyba nie odznaczał się szczególną urodą. Syn Euphemii miał bowiem nieciekawy, pospolity wygląd i choć dorównywał Connorowi wzrosłem, nie dbał najwyraźniej o leżyznę fizyczną. A co gorsza, nie przestawał świdrować Brenny swymi piwnymi oczami. Napatrzywszy się do syta na jej usta. przeniósł wzrok na piersi. Zachowywał się doprawdy skandalicznie, lecz dziewczyna doszła do wniosku, że nie powinna oczekiwać zbyt wiele od barbarzyńcy z północy. - Jesteś bardzo piękną kobietą Brenno - szepnął, biorąc ją I za rękę. - Ufam, iż Connor docenia twą urodę. - Nie wygląd stanowi o wartości kobiety, lecz to, co ona I nosi w sercu. Zapewniam cię, panie, że mój małżonek dostrzega moje zalety. Dziękuję jednak za komplement - dodała pospiesznie, by się nie obraził- - Tak, z pewnością. - Raen skłonił się nisko i mówiąc, jak bardzo się czuje zaszczycony, pocierał kciukiem wnętrze jej dłoni. Gdy jednak usiłowała wyrwać mu rękę, przytrzymał ją w żelaznym uścisku. Wtedy postanowiła, że będzie w stosunku do niego uprzejma, lecz nigdy go nie polubi. - Chodźcie do stołu! - zawołała Euphemia. Korzystając z okazji