To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Nie chciałam wierzyć, że ktoś naprawdę wejdzie do środka, ale pragnąc zachować daleko posuniętą ostrożność, szybko wróciłam za ladę. Rozejrzałam się w poszukiwaniu najlepszej kryjówki. Podeszłam do biurka Merry, odsunęłam krzesło i wczołgałam się pod blat. Po chwili siedziałam już na zwoju grubych kabli, a głowę musiałam przechylić pod ostrym kątem, by nie uderzać o dno szuflady. Ostre rogi kartek wbijały mi się w żołądek i klatkę piersiową i wydały dziwny dźwięk, gdy podciągnęłam kolana pod brodę. Drzwi do biura nagle się otwarły. Spodziewałam się, że zaraz rozbłyśnie światło, ale w pokoju nadal panował mrok. Nie miałam pojęcia, czy spod biurka nie widać przypadkiem jakiejś cząstki mojej osoby, ale musiałam ufać opatrzności, że ktokolwiek się tu zjawił, zaraz sobie pójdzie. Chwilę później drzwi otworzyły się po raz drugi i do środka weszła druga osoba. Usłyszałam wymieniane szeptem uwagi, drobną sprzeczkę, a potem skrzypienie furtki, gdy jedna, a potem druga osoba weszła za ladę, gdzie byłam (taką miałam przynajmniej nadzieję) dobrze ukryta. Kim są te osoby? Może doszło do nieoczekiwanego zlotu włamywaczy? Może każde z nas chciało ukraść jakieś dokumenty z zupełnie innych, ale równie niecnych powodów? Jeśli nowo przybyli nie knują nic złego, to dlaczego nie zapalili światła? Zaszurały stopy i nagle obie osoby stanęły przed biurkiem Merry w łagodnym blasku padającym z jej ekranu. Zamknęłam oczy jak małe dziecko. Jeśli ja ich nie będę widzieć, to może oni też mnie nie zobaczą. Usłyszałam szelest materiału, gdy ktoś zdjął płaszcz, powiesił go na oparciu krzesła Merry, po czym odsunął je na bok. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą parę nóg w męskich spodniach i tył obcasów czarnych butów. Mogłabym przysiąc, że jest to szpakowaty mężczyzna, którego zauważyłam wcześniej na parkingu. Stał teraz tuż obok kobiety, której białe rajstopy i buty na grubych podeszwach też już widziałam. Pepper Gray. Usłyszałam całą falę trudnych do zidentyfikowania szeptów, głęboki jęk, protesty mężczyzny i pełne namiętności słowa zachęty z jej strony. Dobiegł mnie też cichy dźwięk odsuwanego zamka. O mało co nie krzyknęłam z przerażenia. Oni zamierzali się bawić w doktora, a ja utknęłam tu na dobre! Mężczyzna oparł się o biurko – widziałam, jak zaciska palce na blacie. Tymczasem ona opadła na kolana i zabrała się ostro do pracy. Jego protesty stopniowo cichły. Oddychał coraz szybciej i coraz bardziej chrapliwie. Najwyraźniej miał słabość do pielęgniarek, a ją podniecało ryzyko, że mogą tu zostać przyłapani. Robiłam, co w mojej mocy, by nie zwracać na nich uwagi. Próbowałam przywoływać wzniosłe myśli, godne zapamiętania maksymy i wznieść się na wyżyny znane tylko osobom praktykującym zen. Za całą tę sytuację mogłam obwiniać tylko siebie. Postanowiłam dać sobie spokój z włamywaniem się do miejsc, w których zdecydowanie nie powinnam się była znaleźć. Przyrzekłam, że odpokutuję za wszystkie grzechy. Nawiasem mówiąc, już płaciłam mocno wygórowaną cenę. Dla kogoś, kto tak rzadko uprawia seks jak ja, kara była stanowczo zbyt okrutna. Pepper stała niecały metr ode mnie i z radością zajmowała się pulsującą męskością swego partnera, jak określają to w powieściach obfitujących w podobne sceny. Muszę przyznać, że seksualne życie innych ludzi wcale nie jest fascynujące. Facet jęczący „Pepper, och Pep” z mojej perspektywy nie wydawał się wcale romantyczny. Poza tym trwało to strasznie długo i zaczęłam się obawiać, że Pepper zwichnie sobie w końcu szczękę. Po chwili zaczęła wydawać przytłumione, pełne zachęty dźwięki. Kusiło mnie, żeby jej zawtórować. Nawet zainstalowane pod biurkiem urządzenie regulujące napięcie wydało cichy pisk, który wyraźnie podniecił mężczyznę. Zaczął szybciej oddychać, a jęki znacznie zyskały na intensywności. Wreszcie jęknął tak, jakby przyciął sobie palec w drzwiach i starał się nie krzyczeć. Cała nasza trójka była ogromnie wyczerpana i modliłam się w duchu, żeby nie czekał nas teraz wypalany po stosunku papierosek. Minęło jeszcze dziesięć minut, zanim byli gotowi do wyjścia. Szeptem wymienili kilka zdań, ustalając, że ona wyjdzie pierwsza, a on dopiero po pewnym czasie. Kiedy w końcu mogłam się wyczołgać z mojej kryjówki, byłam cała obolała. Szyja zesztywniała mi zupełnie. Ostatni raz w życiu poprosiłam Ruby, żeby stanęła na czatach. 19 Pół godziny po północy po raz drugi tego wieczoru wróciłam do domu. Wcześniej odłożyłam na miejsce klucze od biura i wyszłam prosto przez frontowe drzwi. Dokumenty Klotyldy przylegały do mojego żołądka jak papierowy pas przeciw przepuklinie. Kiedy dotarłam na parking, nie było tam już eleganckiego, beżowego samochodu. Podeszłam do mojego volkswagena. Zanim wsunęłam się za kierownicę, wyjęłam spod ubrania kartki i schowałam je pod przednie siedzenie. Wyglądały okropnie; po bliskim kontakcie z moimi udami i żebrami były pogięte i miały pozaginane rogi. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i wyjechałam z parkingu. Po powrocie do domu obeszłam ostrożnie całe mieszkanie i upewniłam się, że wszystkie drzwi i okna są nadal zamknięte. Nie przestawałam myśleć o Tommym. Miałam wielką ochotę zagłębić się w przyniesione dokumenty, ale postanowiłam dać sobie na razie z tym spokój. Usiadłam przy biurku i zanotowałam na małych karteczkach kilka cennych informacji. Czułam się trochę dziwnie, czytając swoje wcześniejsze notatki na temat Purcella teraz, gdy wiedziałam już, że nie żyje. Nie miałam bowiem najmniejszych wątpliwości, że to jego ciało znaleziono za kierownicą mercedesa. Przy odrobinie dobrej woli można było sobie co prawda wyobrazić, że doktor podstawił ciało kogoś innego. W rzeczywistości nie było to łatwe, zwłaszcza w przypadku utonięcia, kiedy śladów nie da się zatrzeć. Patolog kryminalny nie potrzebowałby wcale dużo czasu, żeby porównać stan uzębienia i odciski palców, i w ten sposób poznać prawdziwą tożsamość ofiary