To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

- Przeskoczyliśmy właśnie ostatnie pasmo wzgórz jakieś trzy stopnie na południe od waszej pozycji. Oprócz widocznej jak na dłoni eskadry czerwonych namierzyliśmy ukryte w zatoczce kilka mil od was trzy kolejne jednostki. Chris twierdzi, że to tajwańskie kutry rakietowe klasy Hai U. Wygląda na to, że wkrótce może tu być gorąco. - Przyjęłam, Paź zero jeden. Pozostań w kontakcie. Amanda błyskawicznie połączyła się znowu z centrum informacyjnym. - Poruczniku Selkirk, mówi kapitan. Czy mijająca nas chińska eskadra mogła być tym słabym echem, o którym pan wcześniej informował? - Wykluczone, pani kapitan - odparł pewnie oficer wywiadu. - Od tych trzech jednostek bije tyle ciepła, że wskazówka namiernika termograficznego wychyla się prawie do końca skali. Tamten pierwszy kontakt był ledwie namierzalny. Amanda pokiwała głową, przygryzła wargi i dała sobie pięć sekund do namysłu. Nie potrzebowała jednak aż tyle na obmyślenie planu działania. - Sternik, uruchomić główne silniki. Niewykluczone, że będziemy musieli się szybko ruszyć z miejsca. - Przełączyła się na ogólny interkom i powiedziała: - Uwaga, wszystkie sekcje, tu mostek. Sytuacja jest następująca. Eskadra czerwonych płynie prosto w zasadzkę. Prawdopodobnie kilka dobrze zamaskowanych tajwańskich kutrów torpedowych posuwa się za nimi, podczas gdy trzy inne czekają w ukryciu przy brzegu, dalej na południe. Podejrzewam, że gdy tylko niszczyciele znajdą się w zasięgu strzału, nacjonaliści wyskoczą na nie z całą dostępną siłą ognia. Zamierzam wycofać okręt na pełne morze pod osłoną tych fajerwerków. Sekcja antynamiarowa? - Zgłaszam się, pani kapitan. - Spróbujemy przemknąć niezauważeni tylko pod osłoną środków pasywnych, panie McKelsey. Proszę jednak trzymać w pogotowiu wszelkie urządzenia zagłuszające i wyrzutnie celów pozornych. - Rozkaz. - Oficer taktyczny? - Słucham, pani kapitan. - Dix, uzbrój parę rakiet w standardowe systemy naprowadzania typu HARM. Gdyby mimo wszystko ktoś nas wyłapał na radarze, chciałabym posłać pociski prosto w źródło promieniowania. - Dotyczy to zarówno czerwonych, jak i Tajwańczyków? - Nie, tylko czerwonych. Chyba nie musimy się w takiej sytuacji zachowywać całkowicie bezstronnie. - Zrozumiałem. - Maszynownia? - Słucham. - Masz już wszystko, szefie? - A czego mógłbym więcej potrzebować? - W głosie komandora Thomsona zabrzmiało zdumienie. - Sekcja lotnicza? - Zgłasza się sekcja lotnicza - odezwała się szybko porucznik Nancy Delany, zastępująca obecnie Arkady’ego w centrum dowodzenia sekcji zajmującym rufową część głównej nadbudówki. - Musimy przyjąć waszego szefa na pokład w trybie awaryjnym. Niech cała obsługa pozostanie w pełnej gotowości. Chciałabym, aby śmigłowiec znalazł się pod pokładem tak szybko, jak tylko to możliwe. - Będziemy gotowi, pani kapitan. Amanda przełączyła się z powrotem na radiowy kanał łączności. - Szara dama do Pazia. Pozostań na obecnym kursie i obserwuj ukryte kutry tajwańskie. Zamelduj, kiedy otworzą ogień, po czym skręć na północ wzdłuż linii brzegowej i wracaj na okręt. Wyjdziemy pełną mocą z zatoki i skierujemy się na północny wschód. Powtarzam, na północny wschód. Leć naszym śladem i jak najszybciej siadaj na lądowisku. Obsługa będzie czekała na wasze lądowanie w trybie awaryjnym. - Zrozumiałem - odpowiedział lakonicznie Vince. - Przystępuję do wykonania. Amanda podeszła do stanowiska sternika. Pełniący wachtę oficer zdążył już bez jej polecenia przywołać na ekran monitora nawigacyjnego komputerową mapę wejścia do zatoki, na której płycizny były obrzeżone połyskliwymi jasnoniebieskimi liniami. Lewą dłoń trzymał na dźwigniach regulacji mocy pomp napędowych, natomiast prawą miał opartą przy manetce ustawiania steru. Jego pomocnik stał nieco dalej, oparty o centralny postument stanowiska, tak samo gotów do błyskawicznego uruchomienia głównych turbin i przeniesienia ich napędu na śruby. Dźwignie sterowania generatorami były już ustawione w pozycji wyjściowej, świecące zielonkawo paski na pulpicie kontrolnym tańczyły niecierpliwie wokół optymalnych punktów, czemu towarzyszył dobiegający spod pokładów stłumiony pomruk potężnych turbin gazowych rolls-royce’a. Amanda położyła dłoń na ramieniu sternika i powiedziała cicho: - W porządku. Zapewne nie będzie czasu na wydawanie rozkazów, więc zostawiam w pańskich rękach zadanie wyprowadzenia nas z zatoki. Proszę uważać na mielizny i trzymać się środka kanału żeglownego. Po wyjściu na otwarte morze skręcimy na północny wschód. Powiem panu, kiedy zmienić kurs. - Tak jest, pani kapitan - odparł nieco spiętym głosem młody oficer