To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Ten bowiem, kto ma uroszczenie do tego, iżby uczyć ludzi, jaka jest droga do tak wielkiego szczęścia, ma uroszczenie, by rządzić ludźmi, to znaczy; panować nad nimi i władać, co jest rzeczą, której wszyscy ludzie z natury swej pożądają; i wobec tego jest tu podstawa, by podejrzewać takiego człowieka o ambicję i oszustwo. A zatem takie uroszczenie winien każdy człowiek poddać badaniu i próbie, nim okaże mu posłuszeństwo, chyba że już się do posłuchu zobowiązał, gdy było ustanawiane państwo, jak to ma miejsce tam, gdzie prorok jest jednocześnie suwerenem świeckim albo gdzie świecki suweren obdarzył go autorytetem. Gdyby takie badanie proroków i duchów nie było dozwo lone każdemu poszczególnemu człowiekowi, to nie mia łoby celu wskpoddanie ludzie zawiązują umowę ze zwycięzcą, przyrze kając posłuszeństwo za życie i wolność. "W rozdziale XXIX ustaliłem jako jedną z przyczyn roz kładu państw to, że powstają one w sposób niedosko nały, co polega na tym, iż brak w nich absolutnej i nie skrępowanej władzy ustawodawczej; z braku tej władzy suweren państwowy jest zmuszony trzymać w ręku miecz sprawiedliwości niepewnie, tak, jak gdyby był on za gorący, by go w ręku utrzymać. Jedną tego racją (której tam nie wspomniałem) jest to, że wszyscy suwerenowie państwowi chcą usprawiedliwić wojnę, przez którą osią gnęli władzę, jako że sądzą, że na niej, a nie na posia daniu władzy opiera się ich uprawnienie. Tak, jak gdyby na przykład uprawnienie do władzy królów Anglii opie rało się na tym, że dobra była sprawa Wilhelma Zdo bywcy, i na tym, że się od niego w sposób najprostszy wywodzą. Lecz na takiej podstawie dziś w całym święcie nie byłoby, być może, więzów posłuszeństwa, . 630Przegląd i konkliizja. które by łączyły poddanych z ich suwerenem. I gdy suwerenowie niepotrzebnie uważają, że w ten sposób usprawiedliwiają swoją władzę, to w istocie rzeczy uspra wiedliwiają oni wszelkie szczęśliwie przeprowadzone rebelie, jakie ambicja kiedykolwiek wznieci przeciw nim i ich następcom. Dlatego też uważam za jeden z najbardziej płodnych zarodków śmierci państwa, gdy zdobywcy -wymagają od ludzi nie tylko poddania się im w przyszłości, lecz również aprobaty wszelkich ich działań w przeszłości: nie ma wszak chyba takiego pań stwa na świecie, którego początki znalazłyby usprawie dliwienie w oczach sumienia. Ponieważ zaś miano tyranii nie oznacza nic więcej ani mniej, niż miano suwerenności czy to jednego czło wieka, czy wielu ludzi, z tym tylko, że ci, którzy używają pierwszego określenia, są, jak należy rozumieć, źli na tych, których nazywają tyranami, przeto myślę, że tolerowanie jawnej nienawiści do tyranii jest tolerowaniem nienawiści do państwa w ogóle; i jest to inny zarodek zła, niewiele się różniący od poprzedniego. Ażeby bowiem uczynić słuszną sprawę zdobywcy, trzeba koniecznie w większości przy padków uznać za niesłuszną sprawę podbitego. Lecz ani jedno, ani drugie nie jest konieczne do tego, ażeby powstało zobowiązanie podbitych. Tyle uważałem za wskazane powiedzieć, przeglądając pierwszą i drugą część tej rozprawy. W rozdziale XXXV dostatecznie wyjaśniłem na pod stawie Pisma, że w państwie żydowskim sam Bóg był uczyniony suwerenem na mocy paktu z ludem, który wobec tego nazywał się ludem wybranym Boga, co go odróżniało od reszty narodów, nad którymi Bóg nie panował z ich własnej zgody, lecz ze swej własnej mocy. Wykazałem też, że w tym królestwie Mojżesz był na miestnikiem Boga na ziemi i że to on mówił ludowi, jakie prawa ustanowił Bóg na to, iżby tym ludem rządziły. Ale nie wskazałem tam, kto byli ci urzędnicy, ustanowieni do wykonywania praw, zwłaszcza co się tyczy kar; wów czas uważałem, że nie jest to sprawa tak wielkiej wagi, jak to uważam dzisiaj. Wiemy, że powszechnie we wszelkich ir Przegląd i konkluzja 631 państwach wykonywanie kar cielesnych było powierzane straży albo innym żołnierzom władzy suwerennej; albo też oddawane tym, których brak środków, lekceważenie honoru i twardość serca łącznie skłaniały do tego, że ubie gali się o taki urząd. Natomiast u Izraelitów było to po zytywnym prawem ustanowionym przez Boga, ich suwerena, że ten, kto został skazany na karę śmierci, winien był być ukamienowany przez cały lud; i że świadkowie zbrodni winni rzucić pierwsze kamienie, a po świadkach dopiero reszta ludu. Było to prawo, które wskazywało, kto ma być-wykonawcą kar; nie stanowiło ono natomiast, iżby tam, gdzie zgromadzenie było sędzią, ktokolwiek miał rzucać kamieniem na człowieka, nim zostanie ustalona jego wina i wydany wyrok