To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Druga ewentualność jest wysoce nieprawdopodobna, poczyniono bowiem bardzo wiele starannych i skorelowanych ze sobą przygotowań, a taka przymusowa przerwa może trwać nawet miesiącami. Łączyłoby się to z wielkim ryzykiem, zbyt wiele bowiem osób przygotowanych do poniedziałkowych działań już od dawna zna wiele szczegółów. Wczoraj zdecydowano zatem o wyborze pierwszego wariantu. Wyłoniły się jednak problemy: nie możemy uśmiercić pojmanego w Los Angeles człowieka, ponieważ narażamy w ten sposób na zdemaskowanie jednego z naszych najcenniejszych "legałów", zatrudnionego jako agent specjalny w tutejszej centrali FBI. Miejsce uwięzienia naszego towarzysza zostało utajnione, jeśli więc zorganizujemy akcję, w gronie podejrzanych o spowodowanie "przecieku" znajdzie się tylko sześć osób. Każdy obywatel zatrzymany przez policję podlega rutynowemu sprawdzeniu. Początkowo, jeszcze przed przewiezieniem na posterunek, zostaje poddany ogólnemu przesłuchaniu, które ma wykazać, czy jest w jakikolwiek sposób powiązany z Organizacją. Jeśli okaże się, że tak, wówczas przewożą go samolotem do Waszyngtonu, gdzie trafia do rąk izraelskich specjalistów. Do tego żadną miarą nie możemy dopuścić. Tym razem intrygujące jest jednak to, że miejscowe FBI nadal przetrzymuje więźnia. Nie został on odesłany do Waszyngtonu w czwartek wieczorem, kiedy tamci powzięli przekonanie, że zgarnęli członka Organizacji. To niewiadomej przyczyny opóźnienie spowodowało, że w Dowództwie Rewolucyjnym zapanowała atmosfera nerwowego wyczekiwania. Nikt, nawet nasz "legał" zatrudniony w FBI, nie wie, czym kierowały się władze. Być może przyczyną był zwykły bałagan albo też tym razem, wbrew ustalonym wcześniej procedurom, mają zamiar sprowadzić ekipę z Waszyngtonu. Dowództwo Rewolucyjne postanowiło odsunąć w czasie ofensywę i poczekać na rozwój wypadków. Ustaliło, że jeśli przez najbliższe 36 godzin więzień nie trafi na pokład samolotu, lub też nie zostanie poddany dalszym przesłuchaniom na miejscu, problem przestanie istnieć. Jeśli bowiem System wydobędzie nawet od jeńca jakieś informacje, nie zdąży już wówczas pokrzyżować naszych planów na poniedziałek. Jeśli się jednak okaże, iż do niedzielnego popołudnia więzień ma zostać przetransportowany do Waszyngtonu lub poddany śledztwu, dokonamy błyskawicznego rajdu na tutejsze tajne więzienie FBI. Trudno, zaryzykujemy nawet "spalenie" zatrudnionego tam naszego tajnego współpracownika, którego informacje mogą mieć dla nas w najbliższych miesiącach kapitalne znaczenie. Jeśli chodzi o mnie, nadal nie wiem, w jakim celu zostałem wezwany i co mam właściwie robić. Nie jestem pewien, czy wie o tym ktokolwiek inny. Kazano mi po prostu czekać. Cóż, mogę się tylko domyślać, że Organizacja stoi ponownie w obliczu wielkiej próby. Wprost nie mogę uwierzyć że już za dwa dni przeprowadzimy ogólnokrajową akcję zbrojną przeciwko Systemowi! Dysponujemy przecież w całym kraju nie więcej niż 1500 bojownikami, mimo iż w ostatnich miesiącach przybyło nam wielu nowych członków. Ogółem, włączając personel pomocniczy, kobiety i "legałów", nasze siły nie przekraczają stanu raptem pięciu tysięcy osób, a wedle moich obliczeń jedna trzecia przebywa obecnie w Kalifornii. Nie, to wprost niewiarygodne, zupełnie jakby komar porywał się słonia! Oczywiście nie liczymy na obalenie Systemu w ów najbliższy poniedziałek. Gdyby do tego doszło, żadną miarą nie zdołalibyśmy opanować sytuacji, ponieważ Organizacja, ze względu na swoją słabość strukturalną, nie jest jeszcze w stanie przejąć i sprawować rządów w kraju oraz przystąpić do przebudowy amerykańskiego społeczeństwa. Żeby tylko rozważyć tę ewentualność, musielibyśmy rozporządzać stukrotnie liczniejszą infrastrukturą. W poniedziałek dokonamy eskalacji konfliktu, przeciwstawiając się w ten sposób strategii stosowanej od niedawna przez System w walce z nami. Prawdę powiedziawszy, nie mamy większego wyboru. Jeśli mamy przetrwać i rosnąć liczebnie w nadzwyczaj trudnych warunkach, które stworzyły i narzuciły nam władze, musimy zachować wewnętrzną dynamikę, zwłaszcza, że tak powiem, dynamikę psychologiczną. Niebezpieczeństwo, jakie łączy się z faktem odejścia od polityki nieustannej eskalacji działań, polega na tym, że System swoimi działaniami doprowadzi do wytworzenia się stanu nowej równowagi. Społeczeństwo z czasem do niej przywyknie. Warunkiem utrzymania napływu nowych członków na obecnym poziomie jest wprowadzenie znacznej części społeczeństwa w stan trwałego psychologicznego rozchwiania; musimy wpoić ludziom przeświadczenie, że System nie jest wystarczająco sprawny i skuteczny, aby nas zlikwidować