To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Pośpieszaj przeto, Hajduczku, ja tu choinkę rychtuję i jakiego tęgiego grasanta na szpic zasadzę, najlepiej Azję Tuchajbejowicza, bo on świeci długo. Twój Miszka Wołodyj, Pierwsza szabla Rzeczypospolitej, Ale druga pochwa... Pułkownik Michał Wołodyjowski do do Pana Hetmana Wielkiego co sobie lubi ten-tego Szanowny Panie Hetmanie, Niech Ci zaraz sztorcem stanie Zastęp stalowych rycerzy Któren na wroga uderzy. (Dobre! Oj, żebym ja nie wpadł jak Jesienin w poezję jesienną, czyli w jakieś HerbstGedichte zwanzig Stuck auf eine Schichte... Ja.) Tak więc spieszę Panu donieść, iż ostatniemi czasy tutejsze piechoty niemieckie Oberstehra Kapusty połączyły się były z zas- tępem pieszych trabantów Sturhmbanfuerera Ulbrichta przy wtórze okrzyków: Wio! Wiśta! Heta, heta! Gdzie idzieta? Halt! Halt! Halt! Tam je kalt! Naści cyklamen und komm zusammen! Alle Leute marsch nach gemeinsam Arsch! Kommt Erike etwas ficke! Przełóż wajchu taj do Reichu i tym podobnych patriotycznych hasłach, które wszelakoż wzbudziły we mnie pewien nacjonalistyczny niepokój, gdyż po onym anszlusie formacyje niemieckie są plus-minus dwukrotnie silniejsze od naszych i w dodatku przeważnie ze sobą skłóconych. Zaraz też spróbowałem, dla równowagi, zjednoczyć ze sobą Lipków. Lipków, Czeremisów i Semenów pana Motowidły, co wszelakoż nader mierne przyniosło rezultaty, gdyż albowiem Czeremisy zaczęły się z Lipków wyśmiewać, wołając: "Wy skubane Lipki, Całujta nas w pipki" "Każden Lipek ma trypek!" oraz "Spieprzaj Lipku, byle szybku!" na co Lipkowie odpowiadali również mową wiązaną: "Miała baba Czeremisa, trzymała go za kotysa" "U Czeremisa pała łysa" "Czeremis ma mały pemis" itd. itd., a wreszcie wszyscy razem nuże plantować pana Motowidłę: "Motowidło to straszydło!" "U Motowidły we dupie widły" i jeszcze gorzej, co sprawiło, iż ów kongres zjednoczeniowy przerodził się był w ogólną mordownię, z której co i raz wyskakuje któryś wojownik a to z głową na poły rozrąbaną, a to z rohatyną w plecach, a to znowóż na kikutach równiutko urżniętych i we stepy, w oczerety sobie kica, by nieco świeżego powietrza zażyć i urokiem Dzikich Pól napawać oczy, o ile mu ich uprzednio nie wyłupiono i do pyska nie wsadzono, co jest starym kresowym obyczajem wielce tu obserwowanym. O czym dla porządku donosząc, kreślę się jednocześnie z należytym respektem, Michał Wołodyjowski w onucach Bez uszów i z kulą w płucach Oj, coś mi się zdaje snadnie Że zaraz kula wypadnie... . Pułkownik Michał Wołodyjowski do Pana Hetmana Wielkiego Koronnego Jana Sobieskiego, Jaworiw we lwowskoj obłasti Szanowny Panie Hetmanie, zgodnie z Pańskim rozkazaniem zarządziłem przekwalifikowanie się części tutejszej załogi na zawody cywilne, co z wielkim przyjęto aplauzem, a najwcześniej przebranżowił się pan Zagłoba, otwierając pierwszą na Dzikich Polach giełdę, spekulującą różnemi akcjami. Zaraz też pan Motowidło przeznaczył był na sprzedaż akcję żniwną, natomiast moja najukochańsza Basieńka wystawiła akcję "W", za którą wytargowała od pana Motowidły dwie akcje odszczurzania, co bardzo korzystne. Zasię pan Muszalski postanowił zdobyć profesyję astronoma, w którym to celu obserwował przez swą nożycową lunetę firmament niebieski i nawet odkrył na nim nigdzie dotychczas nie notowaną czarną dziurę niezwykłych rozmiarów, które to znalezisko przyniosłoby mu zapewne sławę wiekopomną, gdyby nie było się okazało, iż to ulubienica całej stanicy - Horpyna - opalała się na dachu stodoły, czego jej natychmiast zakazałem ze względu na efekt cieplny, lukę ozonową i wydzielinę dwutlenków w atmosferze, gdy się jeździ na rowerze, po spożyciu samogonu, popędzonego z freonu. Natomiast gruby pan Nienaszyniec przystąpił do pracy nad dagerotypem natychmiastowego użytku, tako zwanym polaroidem, z tym, że niestety na wskutek omyłki drukarskiej we instrukcyji, zamiast polaroida uzyskał hemoroida, a i to samiczkę, której nikt nie chce wziąć do domu, chociaż wszyscy niby to ślozy leją nade biedactwem. Ja sam zasię zająłem się historią i opublikowałem ankietę pod tytułem "Czy Polacy zajęli Kazachstan?", na co większość respondentów odpowiedziała, że w pewnym sensie i owszem, co dowodnie zaświadcza o względności rzeczy i zależności punktu widzenia od kierunku wywiezienia na mocy postanowienia wprawlienia. O który to ukcesach we transmutacyji bywszych kadr wojskowych donosząc, jednocześnie pozostaję z należnym, acz cywilnym szacunkiem, Michał Wołodyjowski, uprzedni dowódca pułku, z buławą w brązowym kółku. Pułkownik Michał Wołodyjowski do Pana Hetmana Jana Sobieskiego we Jaworowie na Ukrainie, dawniej Podole Wasza Miłość... Hihi, Wasza Miłość - zima też wasza, wiosna nasza, a lato - Muminków. Otóż, Wasza Miłość, zgodnie z Pańskim rozkazaniem, zarządziłem powołanie we Chreptiowie giełdy papierów wartościowych, a to w celu przyspieszenia naszego marszu ku Europie, aczkolwiek długi to będzie marsz, bo co my ku niej, to ona - bidaczka, ogon podkuliwszy od nas ucieka, po drodze nam ochłapy różne podrzucając, abyśmy jako wilcy za saniami goniący choć na chwilę nade padliną się pogryźli, ale niedoczekanie. Tak więc na otwarcie giedły kazałem wszystkim swym podkomendnym przynieść wartościowe papiery, obligacyje, dewizy, renty i dywidendy, przy czym każdy miał głośno krzyczeć, po sali biegać, pośredników gdzieniebądź wysyłać, notatki liczne czynić i, za włosy się ułapiwszy, rozpacz udawać, abo też radość z udanej transakcyji, jak tako to oglądamy na prawdziwych giełdach we monarchiach Zachodu