To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Ta ostatnia, od dłuższego czasu niedomagająca, zapadła na zdrowiu silniej. Wstrząs moralny dopełnił miary i Maria Aleksandrówna zakończyła życie w dniu 3 czerwca 1880 roku, a więc tylko dwa miesiące zniosła sąsiedztwo rywalki. śmierć żony była dla Aleksandra II wyzwoleniem i to tak gorąco upragnionym, iż monarcha nie myślał liczyć się ze wzglądami, a nawet z pozorami. W tym przypadku wolał pójść za przykładem nieokrzesanego mużyka, któremu zwłoki połowicy są nade wszystko kłopotem, jak po stypie wyprawić wesele. Maria Aleksandrówna umarła w czerwcu - w sierpniu tegoż roku księżniczka Dołgorukow, pod nadanym jej mianem księżnej Jurjewskiej, została morganatyczną żoną cesarza, a potomstwo jej oficjalnie uznane za krew cesarską. To pogwałcenie przez cesarza nawet praw zwyczajowej żałoby wywołało w Rosji nie zgorszenie ale satyryczne uśMiechy i podkopało do reszty i tak słaby urok majestatu samowładczego. RównocześNie dwór, a raczej jego część, skupiająca się koło następcy tronu, zadrżała ze zgrozy. Tu oczywiście nie szło ani o niestosowność tak szybko zawartego małżeństwa, ani o stronę moralnego wrażenia spływającego ku poddanym, ale jedynie o nagle wzrosły wpływ księżnej Jurjewskiej, o przywiązanie cesarza do dzieci morganatycznych... o władzę, o koronę! Cesarzewicz ze swą żoną Dagmarą duńską, która zmieniając luteranizm na prawosławie nazywała się Marią Teodorówną, użyli wszystkich możliwych środków i wymogli na Aleksandrze II, aby akt ślubny zawierał warunek, usuwający księżnę Jurjewską od wszelkiej działalności politycznej i politycznego znaczenia. Cesarz dla świętego spokoju ustąpił i warunek wymieniony zastrzegł, tym niemniej cicha, uległa dotąd księżna JUrjwska nie na żarty uczuła się cesarzową i to cesarzową według świadectw (nawet wrogów), rozumną, energiczną, tylko nadto wolnomyślną. ILe w tym jest szczerej prawdy, trudno dociec, ale i trudno zaprzeczyć, gdyż na ten czas przypada właśNie w panowaniu Aleksandra II kilka błysków jaśniejszych, godziwszych, mających mało wspólnego z chwiejnym, spaczonym umysłem sterroryzowanego i terroryzującego samowładcy wszechrosyjskiego. W tym czasie zachód Europy sporadycznie, choć aż nazbyt często, zaczął zapisywać zamachy na życie panujących i naczelników władzy, oraz urabiać sobie pojęcie o międzynarodowej partii rewolucyjnej dążącej do anarchii. POjęcie to było błędem do pewnego stopnia i błędem rozmyśLnie odtąd rozpowszechnianym przez dany rząd, który często wolał królobójcę zapisać na czerwoną listę jakichś szaleńców zniszczenia, apostołów bezprawia, niż spowiadać się ze swych zakulisowych walk, uzbrajających jednostki w królobójcze narzędzia. Więc po zamachach na Wilhelma I, w Europie zanotowano zamach w Neapolu kucharza Passamantiego na Humberta I (1878) i w tymże roku zamach Moncasiego na Alfonsa XII hiszpańskiego. Rok 1879 przyniósł zamordowanie księcia Napoleona przez rzekomych ZUlusów (1 czerwca) i znów strzał chybiony Gonzalesa Otero do Alfonsa II. Rok 1880, choć według żądnej mordów raportów policji tajnej, miał liczyć potężną ilość rozmaitych spisków królobójczych - ale te jako udaremnione (częściej w imaginacji policyjnej) nie zdobyły więKszego rozgłosu. Rosja przeto, rozbrzmiewająca łomotem dynamitu i błyskająca ostrzami sztyletów, Rosja dzwoniąca łańcuchami katorgi, trzymała prym. XII Wielki żandarm cesarstwa, naczelnik sławetnego Trzeciego Oddziału, Loris_Melikow, gdy go ominęła kula Mťodeckiego, został liberałem. Dotąd srogi, zaślepiony reakcjonista, zaczął przebaczać, darować winy, wracać z Syberii setki zesłańców. Cesarz wypełniał potulnie rozkazy Loris_Melikowa, ledwie rozumiejąc się na takich rządach, ledwie obejmując plan. A plan ten polegał na wyodrębnieniu grupy terroru rewolucyjnego i wpojeniu w ogół narodu wiary, że władza zwalcza nie ideę, nie przekonania, lecz zbrodnię. środek ten byłby skuteczny, gdyby był uczciwy, gdyby nie obłudna obawa przyznania się do win popełnionych. Bo było niezaprzeczonym faktem, iż pośród ośmiu tysięcy wygnańców i katorżników politycznych, co najmniej siedem tysięcy skazano bez sądu, bez dowodu winy