To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

icli. Zaremba z korpusem swoim stanął około Widawy, miasteczka s mil pocztarskich od Piotrkowa odległego; sam z sztabem stanąw-s/.y w samej Widawie. Branicki miał rozkaz wprzód dobrym sposobem próbować Za-i embę, ażeby broń złożył, a gdyby się nie dał nakłonić po przyjacielsku, dopiero zbrojną siłą uderzywszy na niego ze wszystkich stron, * na dworze królewskim w godzinach przyjęć 287 Wyprawa Branickiego przeciw Zaremhie albo przymusić do poddania się, albo w pień wszystkich wyciąć. Rozporządzając tedy Branicki środki do takiego końca porozsyłał ordynanse do Moskalów, aby na naznaczony dzień każdy punktualnie o jednej godzinie na miejscu sobie naznaczonym stanął; co za 5 dni nastąpić miało. Sam zaś z pułkami królewskimi i Rzeczypospolitej pospieszył ku Zarembie, aby go w miejscu zatrzymał, nim nadciągną Moskale. Gdy się zbliżył ku Widawie, Zaremba wyszedł naprzeciw niemu w pole. Tam zaraz Branicki wyprawił do Zaremby trębacza, żądając, aby wstrzymawszy nieprzyjacielskie kroki, wprzód się chciał z nim rozmówić. Zaremba na to pozwolił. Wyjechali tedy obydwa przeciw sobie w równych konwojach, wojska zaś ich w miejscach swoich za-stanowione zostały. Za pierwszym przywitaniem oświadczył Branicki Zarembie, iż król, estymując tak godnego kawalera, nierad by go zgubić; chciałby go zachować do usług swoich i ojczyzny. Zatem proponował mu, aby się dał nakłonić na życzliwą perswazją; a że moment jeden mały jest do przerobienia rzeczy przeciwnych w przyjacielskie, przeto żądał, ażeby Zaremba pozwolił na zawieszenie broni pięciodniowe, przez który czas jeżeli Zaremba nie przekona się sam na umyśle dowodami, które mu pokazać obiecywał, że konfederacja nie ma żadnego fundamentu i już stoi nad przepaścią, tedy po wyjściu tych dni wolno będzie Zarembie stanąć przy swoim uporze z szablą w ręku. Zaremba, nie wahając się bynajmniej z myślami, przyjął propozycją Branickiego, czyli dufając szczęściu swemu, czyli puszczając na los błędną w zamiarze* swoim konfederacją. Obwołano natychmiast parol do piąciu dni w obu wojskach. Przykazano pod gardłem dla uniknienia wszelkiej zaczepki między wojskowymi, aby nicht nie śmiał pod żadnym pozorem chodzić do kwater przeciwnej strony. Miejsce zaś rozmowy obrał Zaremba w kwaterze swojej, jako w mieście wygodniejsze, do którego zaprosił Branickiego z małym konwojem. Wojskom zaś kazano się z osobna rozłożyć wedle miasta po wsiach. Zaremba przyjął Branickiego w stancji swojej w zamierzeniu 288 Wyprawa Branickiego przeciw Zarembie /. wszelkimi honorami, jakie należały hetmanowi od oficjera kompu-towego, którym był Zaremba. Pomówiwszy z sobą ci dwaj wodzowie cokolwiek po francusku resztę puścili na polską manierę, to jest zaczęli pić z sobą. A będąc obydwa tęgich głów, próbowali się od południa aż do wieczora. Tak iż Branickiego jak nieżywego wsadzono do powozu, a Zaremba, chwiejąc się na nogach, ledwo zdołał gościa swego odprowadzić do pierwszego proga. Widząc takie spoufalenie się Zaremby z Branickim, ów wspom-niony w oblężeniu Poznania Wawrzyniec Potocki, pobożny katolik i żołnierz dobry, ale w rzeczach politycznych wielki prostaczek, zaraz ruszając z pola do kwater, zawołał do swoich: „Mościwi panowie, jest tu zdrada. Trzeba tu i lutra w łeb, i Niemca w łeb (terminem lutra znacząc Branickiego, terminem Niemca znacząc Zarembę, że chodził w niemieckiej sukni czasem albo węgierskiej czasem). Kto kocha wiarę i wolność, proszę z sobą." Odszedł tedy z obozu Zaremby, pociągnąwszy za sobą najwięcej z konfederacji łęczyckiej i z innych do trzechset koni. Udał się ku Łęczycy