To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
A ja te¿ nie. Poniewa¿ nigdy za niego nie wyjdê, bo nie chcê. Nie bêdê nosi³a ¿adnego g³upiego nazwiska po jakimkolwiek facecie, nawet gdyby to mia³ byæ mój Adaœko! Zdenerwowa³am siê trochê. Wszystko na mojej g³owie. Adam mia³ podjechaæ na róg Marsza³kowskiej i Jerozolimskich o pi¹tej i wcale go nie ma. A tu nie mo¿na parkowaæ. Nie bêdê siê wiêcej z nim umawiaæ. A jeszcze tak niedawno mog³am na niego liczyæ i by³ punktualny. I przecie¿ wcale nie wziêliœmy ¿adnego g³upiego œlubu, po którym mê¿czyŸni zaczynaj¹ siê spóŸniaæ, rzucaæ skarpetki byle gdzie i nie naprawiaæ uszczelki pod zlewem, co Adaœko robi z zapa³em i znawstwem socjologa, a czego nigdy nie umia³ zrobiæ Ten od Joli. Stojê na tym rogu jak g³upia i naprawdê czujê siê jak porzucona kobieta. Ksi¹¿ki mi ci¹¿¹ i na pewno wszyscy na mnie patrz¹ i myœl¹ sobie: o, nastêpna porzucona, naiwna baba. Nie bêdê z siebie robiæ poœmiewiska. Poczekam jeszcze dwie, trzy minuty i idê do kolejki. Oto jak poranny seks wp³ywa na mê¿czyzn. Patrzê na zegarek - jest siedemnasta czterdzieœci. Uuuu, niedobrze. Ale trochê móg³ na mnie poczekaæ. Kiedyœ czeka³. Ciekawa jestem, jak d³ugo tu stojê? Z piêæ minut? W³aœciwie nie mam po co staæ dalej. Pojecha³. - Dzidziu s³odka, czy ty masz zegarek? Odwracam siê i widzê mojego kochanego Niebieskiego. Wcale mu nie zrobiê awantury, ¿e siê spóŸni³am. Rozk³adam bezradnie rêce z dwoma ciê¿kimi reklamówkami z napisem „Tania ksi¹¿ka". - Musia³em zaparkowaæ przed Smykiem. ChodŸ - bierze ode mnie torbê z ksi¹¿kami i zagl¹da do œrodka. Na samym wierzchu Seks i wszystko, co o nim powinnaœ wiedzieæ. Niebieski uœmiecha siê, socjolog jeden! - Trzeba by³o zapytaæ rano, a nie literaturê na ten temat kupowaæ. Liczy siê empiria. - Jak chce mi podokuczaæ, to mówi takie rzeczy. - Empiria - zaczynam - to doœwiadczenie, wiêc... - Stukam go przyjaŸnie w ramiê i wcale nie wypominam, jak to wczoraj na mnie mia³ czekaæ z tym winem. Bo Adam jest bardzo, ale to bardzo dobry. W ogóle nie wiem czasami, jak siê przy nim zachowaæ, bo nawet nie mogê siê z nim pok³óciæ, w czym by³am niez³a, jeœli chodzi o Tego od Joli. Przyje¿d¿amy do domu prawie wieczorem. Na zachodzie niebo rozlewa siê w pomarañczow¹ strugê. Siedzimy pod wierzb¹! gryziemy kurczaczki z jakiejœ jad³odajni, popijaj¹c sokiem pomarañczowym. Adam pije resztkê wczorajszego wina. - Juta, czy ty serio mówi³aœ, ¿e nie chcesz nigdzie jechaæ na urlop? Bêdziemy sobie siedzieæ w domu? No i jednak cz³owiek spokojnie nie mo¿e zjeœæ, bo mu wypominaj¹ coœ, co powiedzia³ w chwili s³aboœci. A mo¿e mu to na rêkê, ¿e nie chcia³am jechaæ na tê Kretê? - A ty chcesz jechaæ? - pytam ostro¿nie. - Pojecha³bym... Ale... Martwiejê. Zaraz mi powie, ¿e nie ze mn¹ albo ¿e chcia³by z samym Szymonem, albo z by³¹ ¿on¹, bo siê za ni¹ stêskni³. - Szymon pilnie potrzebuje komputera. Pomyœla³em, ¿e jeœli naprawdê wolisz zostaæ, to by³oby na komputer dla niego z tych pieniêdzy, co od³o¿yliœmy na wakacje, a my mo¿e byœmy skoczyli w zimie, tak jak chcia³aœ? Wzi¹³em sta³e zlecenie w radiu, to szybko ten wydatek siê zwróci... Co ty na to? Co ja na to? Nic. Nie mogê mu powiedzieæ, ¿e jestem winna Ali pieni¹dze, i przysz³o mi do g³owy, ¿eby nak³amaæ, ¿e Moja Matka albo Mój Ojciec pilnie chc¹ po¿yczyæ pieniêdzy i czy mo¿emy im... Nak³amiê póŸniej. - Jasne - mówiê spokojnie - zróbmy tak. Teraz jest za gor¹co w ciep³ych krajach. - Fajnie. Szymon siê ucieszy. Zreszt¹ myœla³em, ¿e Tosi te¿ by siê przyda³ w³asny sprzêt. Przecie¿ ona ju¿ od roku ma zajêcia z informatyki, a ty jej nie pozwalasz korzystaæ ze swojego. - Pozwalam - oburzam siê. - Oczywiœcie, ¿e pozwalam, ale w granicach normy. - No tak - Adam ³apie mnie za nogê. - Tylko norma u ciebie taka niewielka. - Adam, to jest moja praca, a nie przyrz¹d do zabawy. Ile mo¿e byæ komputerów w domu? Twój, mój i jeszczeTosi? - No - potakuje Adam. - Stary komputer Szymona, gdyby mu powiêkszyæ pamiêæ i twardy dysk, by³by ca³kiem niez³y za ca³kiem niewielkie pieni¹dze. Jakieœ tysi¹c, tysi¹c dwieœcie. To tyle, ile miesiêcznie bêdê sp³acaæ przez nastêpne dwa lata, jeœli dostanê tê cholern¹ po¿yczkê w banku, ¿eby oddaæ Ali pieni¹dze. Bo¿e drogi, co ja narobi³am? Furtka skrzypnê³a i wœród dalii pojawi³ siê Krzyœ. Machn¹³ rêk¹ w kierunku nieba. - ChodŸcie na ma³ego grrila - powiedzia³. - Uczcimy ten zachód. I uczciliœmy. * * * Uniezale¿niam siê - Naprawdê nie chcecie nigdzie jechaæ? - g³os Konrada by³ tak donoœny, ¿e a¿ Ula pochylona nad roœlinkami w swoim obejœciu podnios³a g³owê znad swoich roœlinek. Konrad z ¿on¹ wpadli do nas sobotnim popo³udniem. By³o jasne, ¿e uzale¿niam siê od Adama i postanowi³am wszystko naprawiæ. Teraz nasz dom bêdzie pe³en goœci. „Jeœli przestajesz siê spotykaæ z przyjació³mi, bo on staje siê najwa¿niejszy..