To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

.. - Nie jest gotowy, by być królem - ostrzegł Kevin. - Wątpisz w jego odwagę? Czy w jego lojalność... - Och, odwaga... - powiedział Kevin i zrobił lekceważący gest. - Odwaga i mądrość... ale to jego sercu nie ufam i nie mogę go odczytać. I on nie jest Arturem. - I dobrze dla Avalonu, że nie jest - powiedziała podniecona Niniana. - Nie potrzeba nam więcej odszczepieńców, którzy przysięgają wierność Avalonowi, a potem łamią daną przysięgę! Księża mogą sobie usadzić na tronie pobożnego hipokrytę, który będzie służył takiemu Bogu, jaki w danej chwili jest dla niego wygodny... Kevin uniósł swą wykręconą rękę w tak rozkazującym geście, że Niniana natychmiast zamilkła. - Avalon to nie cały świat! Nie mamy ani siły, ani armii, ani możliwości, a Artur jest kochany ponad wyobrażenie. Nie w Avalonie, o tym wiem, ale wzdłuż i wszerz tych wysp, Artur jest tą dłonią, która stworzyła pokój, tak przez nich ceniony. W tej chwili każdy głos, który podniesie się przeciw Arturowi, będzie uciszony w ciągu kilku miesięcy, jeśli nie w kilka dni. Artur jest kochany, jest uosobieniem całej Brytanii. A nawet gdyby było inaczej, to to, co czynimy w Avalonie, ma już niewielkie znaczenie w zewnętrznym świecie. Jak sama zauważyłaś, usuwamy się w mgły. - Więc tym bardziej musimy działać szybko, by pokonać Artura i posadzić na tronie Brytanii króla, który przywróci światu Avalon i Boginię... - Czasem się zastanawiam - powiedział Kevin cicho - czy kiedykolwiek jeszcze będzie to można uczynić... czy przypadkiem wszyscy nie spędziliśmy naszego życia we śnie poza rzeczywistością...? - I ty to mówisz? Ty, Merlin Brytanii? - Ja żyję na dworze Artura, nie chroniony na wyspie, która oddala się coraz bardziej od świata - odparł Kevin łagodnie. - Tu jest mój dom i umrę tak, jak przysięgałem... ale to z Brytanią wstąpiłem w Wielki Związek, Niniano, nie tylko z Avalonem. - Jeśli Avalon zginie, Brytania zostanie bez swego serca i także umrze, gdyż Bogini zabierze swą duszę z całej tej ziemi. - Tak myślisz, Niniano? - Kevin znów westchnął. - Przemierzam te wyspy wzdłuż i wszerz, w każdą pogodę, w różnych czasach, jako Merlin Brytanii, Posłaniec Bogów, sokół Wzroku, posłaniec Wielkiego Kruka, i teraz widzę w tej ziemi inne serce, a ono bije z Kamelotu. Zamilkł. Po długiej chwili Niniana powiedziała: - Czy to wtedy, kiedy wyrzekłeś takie słowa, Morgiana nazwała cię zdrajcą? - Nie, to było coś innego. Być może, Niniano, nie znamy zamiarów Bogów i ich woli tak dobrze, jak nam się wydaje. Powtarzam ci, jeżeli teraz zrobimy ruch, by obalić Artura, ta ziemia pogrąży się w większym chaosie niż wtedy, kiedy zmarł Ambrozjusz i Uther musiał walczyć o swój tron. Czy myślisz, że Gwydion będzie potrafił walczyć tak, jak Artur, by władać na tych ziemiach? Rycerze Okrągłego Stołu zjednoczą się przeciw każdemu, kto wystąpi przeciw ich królowi i bohaterowi, on jest dla nich jak Bóg i nie może się mylić. - Nigdy nie było naszym życzeniem - powiedziała Niniana - by Gwydion wystąpił przeciw swemu ojcu i walczył o jego koronę, ale by pewnego dnia, kiedy Artur będzie wiedział, że nie ma innego potomka, musiał zwrócić się do syna, który pochodzi z królewskiej linii Avalonu i przysiągł lojalność Avalonowi i prawdziwym Bogom. Przed tym jednak musi być obwołany Królem Bykiem w Avalonie, tak by w chwili, gdy Artur będzie szukał następcy, mogły odezwać się głosy, które go poprą. Słyszałam, że Artur wybrał na swego dziedzica syna Lancelota, gdyż królowa jest jałowa. Lecz syn Lancelota to tylko mały chłopiec, a Gwydion już jest dorosłym mężczyzną. Gdyby w tej chwili coś się stało Arturowi, myślisz, że wybraliby Gwydiona, dorosłego wojownika i do tego Druida, czy dziecko? - Rycerze Artura nie pójdą za obcym, nawet gdyby był podwójnym wojownikiem i Druidem. Najprawdopodobniej obraliby Gawaina regentem w imieniu syna Lancelota, dopóki ten nie dorośnie. A rycerze to w większości chrześcijanie, odrzuciliby Gwydiona z powodu jego pochodzenia, kazirodztwo to między nimi wielki grzech. - Nie znają się na rzeczach świętych. - Oczywiście. Muszą mieć czas, by przywyknąć do tej myśli, a ten czas jeszcze nie nadszedł. Ale nawet jeśli w tej chwili Gwydion nie może być uznany dziedzicem Artura, powinno być rzeczą wiadomą, że kapłanka Morgiana, która jest rodzoną siostrą Artura, ma syna, i że ten syn stoi bliżej tronu niż dziecko Lancelota. A tego lata znów będzie wojna... - Sądziłam - powiedziała Niniana - że Artur uczynił pokój. - Tutaj, w Brytanii, tak. Ale jest taki jeden w Brytanii Mniejszej, który chce całą Brytanię uznać za swe cesarstwo. - Ban? - spytała zaskoczona. - Przysięgał już dawno temu, zawarł Wielki Związek na długo przed narodzinami Lancelota. Jest chyba o wiele za stary, by wypowiadać Arturowi wojnę... - Ban jest stary i słaby - powiedział Kevin. - Na jego miejscu rządzi jego syn Lionel, a brat Lionela, Bors, jest jednym z kompanów Artura i wielbi Lancelota jako bohatera. Żaden z nich nie sprawiałby Arturowi kłopotów. Ale jest ktoś, kto to uczyni. Nazywa siebie Lucjuszem, zdobył gdzieś stare rzymskie orły i ogłosił się cesarzem. I on wyzwie Artura... Niniana poczuła mrowienie na skórze. - Czy tę wiedzę posiadłeś Wzrokiem? - spytała. - Morgiana powiedziała mi kiedyś, że nie trzeba mieć Wzroku, by wiedzieć, że hultaj jest hultajem - odparł Kevin z uśmiechem. - Nie potrzeba Wzroku, by wywnioskować, że ambitny człowiek zaatakuje, jeśli to sprzyja jego ambicji. Są tacy, którzy mogą myśleć, że Artur się starzeje, gdyż jego włosy nie błyszczą już tak złotem jak kiedyś i już nie nosi sztandaru ze smokiem. Ale nie wolno go nie doceniać, Niniano. Ja go znam, ty nie. To nie jest głupiec! - Uważam - powiedziała Niniana - że zbytnio go kochasz, jak na człowieka, którego przysiągłeś zniszczyć. - Kochać go? - Uśmiech Kevina był nieubłagany. - Ja jestem Merlinem Brytanii, posłannikiem Wielkiego Kruka, i zasiadam u jego boku w radzie. Artura łatwo jest kochać. Lecz ja przysięgałem Bogini