To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Urpianie jednak tęsknili za wolną, rozkwitającą swobodnie przyrodą. Dlatego z głębokim pietyzmem, a nawet kultem odnosili się do wszystkiego, co żyje. Ta tęsknota odbija się wyraźnie w ich twórczości artystycznej, począwszy od motywów liści w płaskorzeźbach, a skończywszy na dostosowaniu do warunków naturalnych architektury hal wypełnionych roślinnością. Sądzę, że straszna była dla nich świadomość nieuchronnej zagłady ostatniego naturalnego ogniska życia w Układzie Proximy. Archeolog przerwał na chwilę. - Czy nieuchronnej zagłady? - zapytał podnosząc nieco głos. - Otóż nie. Urpianie posiadali już wówczas tak potężne środki techniczne, że mogli i tu zwyciężyć przyrodę. Ale na to, by zmienić orbitę planety, trzeba było dysponować dostatecznie wielką masą grawitacyjną, i to krążącą możliwie blisko Temy. Takim globem o dużej masie mogła być tylko Urpa B - największy księżyc w Układzie Proximy. Urpianie postanowili poświęcić swe sztuczne słońce, swe oazy ciepła, ażeby uratować życie na Temie. O tym, w jaki sposób to osiągnęli, mówił już Dean. Istnieje tu dla mnie pewna niejasność: dlaczego planeta X po wykonaniu swego zadania uległa zagładzie? Może ktoś z was przedstawi jakąś hipotezę w tej sprawie? - Myślę, że nie jest to zagadka zbyt trudna - odezwał się Nym. - Są dwie, a właściwie nawet trzy możliwości. Pierwsza, mniej prawdopodobna, że Urpianie celowo zniszczyli planetę X. Po przesunięciu Temy planeta X poruszała się prawdopodobnie po bardzo wydłużonej orbicie, w płaszczyźnie układu, przecinając drogi innych planet. Groziło to zderzeniem, przy czym największe prawdopodobieństwo katastrofy dotyczyło Urpy i Temy, które mają stosunkowo krótki czas obiegu. Dlatego najsłuszniej było rozbić planetę X ha drobne ciała, co zresztą nie w pełni się udało. Oczywiście trzeba założyć, że dalsze pogłębianie lejów, w których przebiegły reakcje jądrowe na planecie X, było niemożliwe bez spowodowania rozpadu całej planety i Urpianie nie byli w stanie ustawić jej na dowolnej orbicie. Druga hipoteza tłumaczy katastrofę zbyt bliskim przejściem Urpy B obok Proximy, w okresie gdy skorupa planety była już poważnie nadwerężona "działalnością rakietową". Po przeprowadzeniu tak gigantycznego eksperymentu powstały ogromne leje sięgające setek kilometrów i właściwie trudno było mówić o stałej skorupie planety. Trzecia,' na j prawdopodobnie j sza hipoteza zakłada, że Urpianie usiłowali po zmianie 370 orbity Temy uczynić z planety X jej księżyc. Wobec bliskości Proximy przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem: planeta X uległa zagładzie. Kora uniosła rękę. - Wszystko to jednak nie tłumaczy, dlaczego nastąpiła zmiana orbity Nokty. - To zupełnie inna historia, zresztą niedostatecznie wyjaśniona - odparł Nym. - Wokół Nokty prawdopodobnie również krążył księżyc, zbliżony wielkością do Sel. Na tym księżycu Urpianie prowadzili eksperymenty związane z bezprzewodowym przekazywaniem energii z planety na planetę. Mogło to wiązać się z dalszym udoskonalaniem sztucznego słońca. Być może zamierzano nawet zmienić Noktę w takie słońce. W wyniku tych eksperymentów stopiono pokrywę lodową Nokty, zresztą bardzo cienką. Można wysnuć hipotezę, że w okresie przystosowywania planety X do roli "prze-suwacza planet" dokonano podobnych prób dla celów doświadczalnych na księżycu Nokty. Próby zakończyły się ostatecznie katastrofą satelity, może zresztą spowodowaną celowo. To właśnie jego szczątki wy wołały chaos w naszych obliczeniach dotyczących warunków panujących na planecie X. - Oto nasza pierwsza niespodzianka! - Szu wskazał na ekran, gdzie pojawił się nowy obraz. - Tydzień temu Suzy i Wład natrafili na galerię malowideł i zestawów fotoplastycznych przedstawiających Temę. - A ta ognista kula? Nad gęstą, przyprószoną śniegiem puszczą widniała ogromna tarcza z jasnoniebieskim pióropuszem podobnym do ogona komety. - Planeta X przelatuje obok Temy - wyjaśniła Ast. Dopiero po dłuższej chwili, gdy umilkły głosy wyrażające podziw nad niezwykłością plastycznej wizji, archeolog podjął dalej swe sprawozdanie: - Na parę lat przed zmianą orbity Temy zaczyna się nowa fala zmasowanego lądowania Urpian na tej planecie. Przypomina ona inwazję, lecz w istocie ma zupełnie inny charakter niż poprzednia, sprzed tysiąca lat. Powstałe osady to wyłącznie placówki naukowe i technologiczne. Prawdopodobnie mieściły się one w gigantycznych statkach kosmicznych, gdyż jak dotąd nie udało się odnaleźć żadnych śladów budowli tego rodzaju. Takich osad, a właściwie centrów naukowo-badawczych i wytwórczych było co najmniej cztery, a położone były gdzieś w pobliżu obecnych oaz ciepła. - Skąd to wszystko wiesz, jeśli nie znalazłeś śladów - nie wytrzymał Renę. - Poczekaj - uśmiechnął się Szu. - Na razie dowiedz się, że miałeś słuszność:' temiańskie życie ma swoją arkę Noego. Wiwaria zoobotaniczne rzeczywiście istniały. Zresztą pamięć o nich w postaci temidzkiej legendy o "boskie j-nieboskie j grocie" przetrwała