To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Świątynia światła. Katedra oślepiającego światła na tle nocnego nieba. Olbrzymie snopy białego światła; sto pięćdziesiąt reflektorów tworzy 138 Barnaby Williams pinakiel wiary, świątynię dla dusz setek tysięcy stłoczonych w ciasne szeregi wiernych, świątynię dla ducha Niemiec, ducha wszystkich Niemców. Hitler. Na koniec Hess wyłaniający się z ciemności, by powiedzieć: „Partia to Hitler. Hitler to Niemcy, a Niemcy to Hitler. Hitler, sieg heffi". Wyszliśmy na zalane czerwcowym słońcem ulice. Wokół nas rozbrzmie- wał gwar podekscytowanych widzów. Zdawało się, że tylko my dwaj milczy- my. Ochraniały nas mundury, widomy znak naszego poparcia dla reżimu. Pozostali każde święto figurujące w nazistowskim kalendarzu czcili wywie- szaniem flag. Były wszędzie. Hoeppner mocno odchrząknął; za bardzo odstawaliśmy od reszty tłumu. - Co powiesz na piwo? - zaproponował. Poszliśmy w dół Unter den Linden. Szeroka aleja była jednym morzem flag ze swastykami, pośród których gdzieniegdzie tylko przebijała biel flagi olim- pijskiej. Budynki rządowe obwieszone były girlandami z kwiatów i olbrzymimi złotymi wstęgami. Igrzyska olimpijskie były w pełnym toku, stad też napisy w rodzaju: ŻYDZI NIEMILE WIDZIANI i ŻYDZI WCHODZĄ NA WiASNE RYZYKO zostały dyskretnie usunięte, a z parowców wycieczkowych kursujących po Haweli ściągnięto transparenty głoszące: KUPUJĄC OD ŻYDÓW OGRABIASZ WŁASNY NARÓD. Dziesięć kilometrów dalej na stadionie sportowym Rzeszy Hitler, który nie cierpiał sportu, oglądał przebieg igrzysk, a Leni Riefenstahl filmowała go. - Jak twój syn? - zainteresował się Hoeppner. - Nie widuję go tak często, jak bym tego chciał. Mnóstwo czasu zajmuje mu szkoła i zdaje się, że ją polubił. Jest już w wieku, kiedy chłopcy lubią przebywać z rówieśnikami. Dużo czasu spędzają na świeżym powietrzu: uprawiają wspinaczkę górską, skaczą ze spadochronem, strzelają do celu. Kurtowi przypadło to do gustu. - A czytać umie? - zażartował Hoeppner. - Owszem, czyta, chociaż głównie miernotę. Na przykład opowieści z Dzi- kiego Zachodu napisane przez Karola Maya. Kowboje i Indianie mówiący po niemiecku! - My mamy swój Drang nach Osten - podsumował zwięźle Hoeppner. - Parcie na wschód, inaczej mówiąc poszukiwanie tebensmum. A co u Hildy? - Nie mam pojęcia, gdzie teraz jest. Podobno była w Paryżu, uczestniczyła we Froncie Antyfaszystowskim, ale ktoś mi mówił, że miała pojechać do Moskwy. Usiedliśmy przy stoliku w cieniu lip. Zjawił się kelner z piwem. - Gott mit uns - powiedział cynicznie Hoeppner, ściszając głos. Podniósł szklanicę. Prosił Pole śmierci 139 - Wygląda na to, że Bóg już z nami jest - zauważyłem. - Riefenstahl to młoda, sprytna kobieta - zmienił temat. - Goebbels wścieka się, bo nie chce pójść z nim do łóżka. - Bardzo mądrze, tylko czy uda jej się od tego wymigać? - Wymagania wobec urodziwych kobiet pragnących odnieść sukces w przemyśle filmowym Rzeszy były powszechnie znane i mało pociągające. - I nie pozwala, by wtrącał się w sprawach artystycznych - podkreślił Hoeppner. - Zresztą nie musi go słuchać, bo odpowiada wyłącznie przed Hitlerem. Daje wodzowi to, co ten potrzebuje - mit tworzony wokół jego osoby. - Hilda byłaby wściekła widząc, że do tego celu wykorzystują wszystkie atrybuty kultury stworzonej przez Republikę Weimarską. - Mesjasz - mruknął cicho Hoeppner, niemal z niedowierzaniem. -Jak to możliwe, że my, oficerowie, składamy osobistą przysięgę, biorąc Boga na świadka, Adolfowi Hitlerowi, Fuhrerowi Rzeszy Niemieckiej i narodu niemiec- kiego? W ten sposób czynimy go królem, monarchą. Więcej nawet - czyż nie widzimy w nim Wybrańca, Mesjasza? Kto by pomyślał, że kapral Hitler może stać się Mesjaszem? - Po to właśnie wymyślono propagandę, nieprawdaż? „Wielkie kłamstwo" -jak mówi Goebbels. Miałem okazję z nim porozmawiać, kiedy lecieliśmy do Monachium. - Wkrótce chyba wylatujesz gdzieś dalej, zgadza się? - spytał domyślnie Hoeppner. Minął już czas zabijania, był więc teraz w miarę bezpieczny. Wrócił do wojska, ale z tego, co wiedziałem, swoje poglądy trzymał w tajemnicy przed wszystkimi, z wyjątkiem nader szczupłego grona ludzi, do których i ja się zaliczałem. - Hiszpania - odparłem krótko. - Zdaniem Góringa rozpoczynająca się tam wojna stwarza doskonałą okazję do sprawdzenia naszych nowych samo- lotów w warunkach bojowych