To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Ale uparcie obciążano też winą dwa rody wielkopolskie: Nałęczów i Zarębów, choć historycy do dziś nie mogą znaleźć bezpośrednich śladów ich zdrady. Śmierć uczyniła Przemysła męczennikiem sprawy zjednoczenia i zadzierzgnęła nić sympatii do niego, przenikającą większość dzieł historycznych. Wyżej wyraziliśmy pewne wątpliwości co do przypisywania wszystkich sukcesów osobistym zasługom króla, który nie reprezentował zbyt wysokich wartości moralnych. Ale politycy rosną często w miarę pojawiających się przed nimi wielkich zadań. Jak Pieczęć Przemyśla II trudno porównywać Łokietka - małego awanturnika z lat 1288-1290, psującego wielkie dzieło konsolidacji Polski, z Łokietkiem - twórcą ostatecznego połączenia rozbitych dzielnic Królestwa, tak też nie możemy zaprzeczyć, że i Przemysł z niecierpliwego młokosa, buntującego się przeciw mądremu stryjowi i wplątującego się niepotrzebnie w śląskie awantury, z okrutnika, mordującego niewinną żonę, mógł przekształcić się w wybitnego polityka, realizującego cele najlepszych kręgów społeczeństwa polskiego. Ale jeżeli tak, to i w tym musiał zaznaczyć się wpływ Jakuba Świnki, właściwego przywódcy obozu zjednoczeniowego. Benedykt Zientara WACŁAW II Było to w końcu sierpnia lub we wrześniu 1300 roku - pamiętnego roku, w którym świat chrześcijański po raz pierwszy obchodził jubileusz: 1300 rocznicę Bożego Narodzenia. Tłumy pielgrzymów ruszyły do Rzymu, gdzie papież Bonifacy VIII, pełen głębokiego przekonania o swym monarszym w chrześcijaństwie stanowisku, umacniał się w decyzji przekształcenia swych pretensji do władzy nad królami w rzeczywiste panowanie. Inne uroczystości odbywały się w Gnieźnie: oczywiście nie na skalę rzymskich, ale w Polsce robiły wielkie wrażenie. Po raz drugi po przeszło dwuwiekowym okresie Królestwa bez króla arcybiskup Jakub Świnka wkładał koronę na skronie polskiego monarchy. Jakaż jednak różnica w porównaniu z dokonaną pięć lat wcześniej pierwszą koronacją! Wtedy królem zostawał Przemysł II, przedstawiciel prastarej polskiej dynastii, w prostej linii potomek pierwszego króla - Bolesława Chrobrego. Teraz na tronie zasiadł cudzoziemiec, przedstawiciel obcego rodu, łamiąc dziedziczne prawa Piastów do tronu polskiego. Co więcej - dokonał tego za zgodą i wolą społeczeństwa polskiego, które krótko przedtem po prostu wygnało dotychczasowego pretendenta, ,,dziedzica Królestwa Polskiego", jak się tytułował, Władysława Łokietka. Aby taki przełom stał się możliwy, konieczne były dwie rzeczy: po pierwsze - znużenie większości społeczeństwa ustawiczną rywalizacją i walką między mnożącymi się Piastami, po drugie - przekonanie, że państwo nie jest związane nieodwracalnie z dynastią, lecz jest dobrem społeczeństwa (to znaczy, oczywiście, w myśl ówczesnych pojęć, jego klas rządzących). Ta zasada pozwalała przezwyciężyć podziały dzielnicowe i uznać Polskę za całość, w czym pomagała utrwalana przez dziejopisarstwo tradycja o dawnej świetności Królestwa Polskiego oraz szerzące się proroctwa o zbliżającym się zjednoczeniu. Jednym z nurtów ideowych, towarzyszących tendencjom zjednoczeniowym i walnie je wspierających, była opozycja wobec nasilających się kulturalnych i politycznych wpływów niemieckich. Książęta piastowscy chętnie otaczali się Niemcami, powierzali im ważne urzędy, ufali im często bardziej niż miejscowemu możnowładztwu, licząc na ich wdzięczność. Również w Kościele polskim zarysował się wzrost wpływu imigrantów, a tuż przed Jakubem Świnką dwukrotnie doszło do nominacji Niemców na katedrę gnieźnieńską - kościelną stolicę Polski. Rywalizacja na dworach i w Kościele zaostrzyła przeciwieństwa między miejscowymi możnymi a przybyszami: ci pierwsi zrozumieli znaczenie języka jako czynnika jednoczącego naród, a zarazem pozostawiającego poza jego nawiasem obcych; język ojczysty stał się wartością, cenioną na równi z chwalebną tradycją historyczną, a nawet został uznany za nieodłączną część owej tradycji. Tę właśnie opozycję reprezentował w sposób najbardziej dobitny arcybiskup Jakub Świnka