To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Że jednak większość tych dowodów jest dokładnie do siebie podobna, przeto umysł łatwo posuwa się wzdłuż ich linii, przeskakuje z łatwością z jednego ogniwa na drugie i tworzy sobie tylko niejasne i ogólne pojęcie o każdym z nich. Dzięki temu długi łańcuch argumentów ma niewielki wpływ na zmniejszenie żywości pierwotnej, znacznie mniejszy, niżby miał, gdyby się składał z części różnych między sobą, z których każda wymagałaby oddzielnego rozważenia. Czwarty rodzaj niefilozoficznego prawdopodobieństwa wywodzi się z reguł ogólnych, które tworzymy sobie nieopatrznie i które są źródłem tego, co słusznie nazywamy przesądem. Irlandczyk nie może być dowcipny, Francuz nie może być solidny; choćby rozmowa z pierwszym była w każdym przypadku oczywiście bardzo przyjemna, a z drugim bardzo rozsądna, to przecież zachowujemy taki przesąd co do nich, iż jeden musi być głupcem, a drugi fircykiem, mimo że co innego mówi zdrowy rozsądek i rozum. Natura ludzka łatwo popada w błędy tego rodzaju, a naród angielski, być może, w równej mierze jak inne. Gdyby zapytano, dlaczego ludzie tworzą takie reguły ogólne i dlaczego pozwalają na to, iżby one wpływały na ich sądy nawet wbrew aktualnej obserwacji i doświadczeniu, to odpowiem, że w moim przekonaniu wynika to z tych samych zasad, od których zależą wszelkie sądy dotyczące przyczyn i skutków. Sądy nasze dotyczące przyczyny i skutku wywodzą się z nawyku i doświadczenia; gdy nawykliśmy do tego, że widzimy jedną rzecz powiązaną z drugą, to wyobraźnia nasza przechodzi od pierwszej rzeczy do drugiej w przejściu naturalnym, które poprzedza wszelką refleksję i któremu refleksja nie może zapobiec. I leży to w naturze nawyku, że działa z pełną swą siłą nie tylko wtedy, gdy są nam obecne rzeczy, które są dokładnie takież same z tymi, do jakich nawykliśmy, lecz działa również w mniejszym stopniu, gdy stajemy wobec rzeczy, które są podobne do tamtych. I choć nawyk traci coś ze swej siły, gdy zachodzi jakakolwiek między nimi różnica, to przecież rzadko zanika zupełnie, o ile pewna ilość ważnych rysów pozostaje ta sama. Człowiek, który nawykł do jedzenia owoców, spożywając gruszki lub brzoskwinie, zadowoli się melonami, gdy nie będzie mógł znaleźć swego ulubionego owocu; podobnie jak ten, kto stał się pijakiem używając wina czerwonego, będzie miał ten sam gwałtowny pociąg do Traktat o naturze ludzkiej t. I 14. i, m,i3 196 O wiedzy i prawdopodobieństwie O prawdopodobieństwie niefilozoficznym 197 I, m,i3 białego, gdy znajdzie się przed nim. Tą zasadą wyjaśniałem ten rodzaj prawdopodobieństwa opartego na analogii, gdzie przenosimy nasze doświadczenie w minionych przypadkach na rzeczy, które są podobne, lecz które nie są dokładnie tożsame z rzeczami, z jakimi mieliśmy do czynienia w doświadczeniu minionym. W miarę jak zmniejsza się podobieństwo, zmniejsza się też prawdopodobieństwo, lecz zachowuje pewną siłę dopóty, dopóki pozostają jakieś rysy podobne. Tę obserwację możemy rozszerzyć dalej; i możemy zauważyć, że chociaż nawyk jest podstawą wszelkich naszych sądów, to przecież czasem ma on wpływ na wyobraźnię wbrew władzy sądzenia i wytwarza w naszych uczuciach przeciwieństwo w odniesieniu do jednej i tej samej rzeczy. Zaraz wyjaśnię myśl moją. Niemal we wszystkich rodzajach przyczyn zachodzi pewna komplikacja okoliczności, z których jedne są istotne, inne zaś nieistotne; niektóre są bezwzględnie nieodzowne, by powstał skutek, inne zaś związane z nim są tylko przypadkowo. Otóż możemy zauważyć, że gdy te okoliczności nieistotne są bardzo liczne, gdy się rzucają w oczy i gdy często wiążą się z istotnymi, to mają taki wpływ na wyobraźnię, iż nawet tam, gdzie nie ma okoliczności istotnych, poddają nam one myśl o zwykłym skutku i myśli tej dają taką siłę i żywość, iż staje się ona czymś więcej niż fikcją fantazji