To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Gdy ja doszedłem do władzy w rękach obywateli było po trzy sztuki broni palnej na głowę wliczając starców i noworodków, po kilogramie trotylu, co pięć minut w wyniku strzelaniny ginął człowiek. Dziewięćdziesiąt procent zgonów następowało na skutek zastrzelenia. Co trzeci żywy Polak był uzależniony od narkotyków. Co drugi był nałogowym alkoholikiem. Zafundowałem im boom gospodarczy, ale to pomogło tylko trochę. Naród zszedł na psy. Gdy wybuchła moja mała wojna z niezależnym terytorium ekonomicznym Posen ogłosiłem pobór na ochotnika. Spodziewałem się wystawić milionową armię w ciągu trzech dni. Do komisji poborowych zgłosiło się dwunastu chętnych w tym trzech umysłowo chorych, czterech niemieckich agentów oraz osiemdziesięcioletni staruszek. Urządziłem prawdziwy przymusowy pobór. Połowy poborowych w ogóle nie udało się złapać. Poprowadziłem ich osobiście do walki, to znaczy tych zmobilizowanych. Sądziłem, że natchnę ich osobistym przykładem. Widziałem jak poddawały się całe oddziały. Widziałem jak oddawali bez walki świętą ziemię swojej ojczyzny. W boju traciliśmy sztandary bojowe. Wreszcie udało się wgrać. Tylko dlatego że nałapali tylu polskich jeńców, że nie mogli ich wywieźć na tyły i osadzić w obozach jenieckich. Jeńców było tak wielu , że zablokowali im linie kolejowe i wyżarli całą żywność. Połowa Niemców musiała zajmować się ich pilnowaniem transportowaniem i zaopatrywaniem. A ci znali na wyrywki konwencję genewską łącznie ze wszystkimi poprawkami. Żądali żarcia o odpowiedniej wartości kalorycznej, odpowiednich pomieszczeń na cele, jedna trzecia miała ostry głód narkotykowy, żądali panienek z burdeli, gwarantowała im to któraś poprawka, na koszt oczywiście niemieckiego podatnika. Zarazili te panienki hifem i syfilisem, a potem pozarażali się od nich. Żądali odszkodowań za utratę zdrowia i to jeszcze w czasie trwania działań wojennych. W twardej walucie albo w złocie. Ściągali sobie amerykańskich adwokatów, amerykańską telewizję. Robili raban na cały świat jak to z Niemców wyłazi faszyzm. Genewa słała ostrzeżenia, obłożyła szkopów embargiem za nieludzkie traktowania jeńców wojennych, zaczęły się procesy strażników. Jeńcy domagali się odszkodowań za stracony na skutek niewoli żołd. Gdyby to nie było takie smutne widzieć upodlenie mojego narodu zaśmiewałbym się do łez widząc co wyrabiają. Gdy wdarliśmy się do Poznania w całym mieście nie było jednego żelaznego przedmiotu. Gwoździ, drutów, łopat. Wszystko co się dało przetopili żeby zrobić drut kolczasty do ogrodzenia obozów. Niemcy żebrali o chleb u naszych żołnierzy, bo jeńcy wyżarli w ciągu sześciu miesięcy całoroczne zapasy. Jeśli popuścimy trochę tym na ziemi powtórzy się historia. Ludzkość radośnie pogrąży się w prostytucji, narkomanii, wybuchną z dawną siłą nacjonalizmy. Liczba ofiar pójdzie w miliony. Czasami mam taką szaloną ochotę wysadzić w powietrze cały ten kurnik a potem palnąć sobie w łeb. -Nie podejmiemy żadnych przygotowań do nadchodzącej konfrontacji? Wstał z fotela i przeszedł się kilka kroków. Stanął na krawędzi tarasu i przyglądał się czerwonym grzbietom ryb. -Widzisz oni wcale nie chcą tej wojny - powiedział wreszcie. -Ale wytoczą nam...? -Oczywiście. Jeśli wystawimy oddział uzbrojony w kije od szczotek to wedle kodeksu Bushido który zakłada jednakowe uzbrojenie obu stron konfliktu wystawili by taki sam. Im nie chodzi o wojnę w naszym pojęciu tego słowa. Nie chcą dokonywać szaleńczych operacji w których giną miliony żołnierzy. Nie chcą likwidować cywilów, nie zależy im nawet na zabijaniu naszych żołnierzy. Będą zadowoleni jeśli uda im się nas upokorzyć i to będzie koniec wojny. Wylądują na planecie otworzą swoje konsulaty i zajmą terytorium które im nieopatrznie obiecałem. -A gdybyśmy zechcieli prowadzić totalną wojnę partyzancką aż do całkowitej likwidacji? -Z żalem serca, czy też tego co pełni w ich organizmach rolę serca, odpłacą nam się pięknym za nadobne. Zostanie z nas mokra plama