To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Firmy gorliwie przystąpiły do redukcji personelu tuż po roku 1990. Wielu pracowników zaczęło zostawać po godzinach, żeby pokazać gorliwość i uniknąć zwolnienia. Pensje nie wzrosły wiele, ponieważ podaż siły roboczej była większa niż popyt na nią. Z pozoru wydawać się mogło, że średnie wynagrodzenie godzinowe stale się zmniejsza. Jak można było przewidzieć, natura skorygowała tę okresową nierównowagę, tworząc nowe rodzaje aktywności, które wyglądały jak praca, ale czy nią były? Mowa o dostępie do Internetu i o telecommutingu, czyli pracy na odległość. To ten sam proceder oszustwa i maskowania, który natura uprawia w innych zakątkach królestwa zwierząt. Na przykład ptak picer nadymacz w sytuacji zagrożenia zwiększa się dwukrotnie [przyp.: No dobrze, zmyśliłem tego nadymacza. Ale wszyscy dobrze wiemy, że gdzieś musi być ptak, który w sytuacji zagrożenia się zwiększa. O ile się nie mylę, zrobiła to Goldie, moja papużka falista, przed tym tragicznym incydentem koszykarskim, za który później obwiniłem mojego brata.]. Podobnie zatrudnieni - dopisują sobie nominalne godziny pracy bez zwiększania ilości pracy. Równowaga jest utrzymana. Całkowite równanie pracy praca rzeczywista + pozór pracy = praca całkowita I ty możesz walnie przyczynić się do realizacji wielkiego planu natury, zajmując się aktywnością, która przywraca równowagę. Próbuj utrzymać stały poziom pracy całkowitej bez zwiększania pracy rzeczywistej. Wzbogać listę pozycji w swoim zbiorze „pozór pracy” o: * Buszowanie po Internecie * Prywatną korespondencję e-mailową * Obecność na zebraniach * Rozmowy z szefem * Zjazdy * Podnoszenie standardu komputera * Testowanie nowego oprogramowania * Oczekiwanie na odpowiedzi współpracowników * Konsultacje projektów * Chowanie się za plecami automatycznej sekretarki Praca na odległość Praca na odległość jest dla naszego pokolenia darem natury. Już wydawało się, że kombinacja długich dojazdów, smogu i zakorkowanych ulic zabije nas, i właśnie w tym momencie natura przyniosła pracę na odległość. Siedzisz sobie teraz w domu w piżamie, słuchasz muzyki i bawisz się kukiełką. W geście szczodrości możesz popracować dwie godziny, czyli dłużej, niż robiłbyś to w biurze. Masz więc czyste sumienie. Biuro zostało wymyślone po to, żeby „być w pracy”, a nie zaraz pracować. Dwie godziny pracy na odległość, czyli w domu, równe są dziesięciu godzinom bycia w pracy. Żeby nie wydało się, jak bardzo lubisz pracę na odległość (z powodu nadmiaru przyjemności mogliby cofnąć ci zgodę), wykorzystuj każdą okazję, żeby łgać, o ile więcej roboty wykonujesz w domu. Nagrywaj mnóstwo bezsensownych i niepotrzebnych pseudoinformacji na automatyczną sekretarkę szefa i kolegów. W ten sposób będziesz stwarzał wrażenie, że jesteś tak samo nieszczęśliwy i nieproduktywny jak i oni, co usankcjonuje twoją pracę na odległość. Dorobić w zagródce Zagródka świetnie nadaje się na sklepik, w którym można handlować szmacianymi lalkami, kolczykami, kosmetykami, kamieniami półszlachetnymi, narzędziami do pielęgnacji roślin, środkami czystości, nieruchomościami i ofertami urlopowymi. Nie możesz przepuścić tej okazji, żeby sobie dorobić. Potrzebny jest tylko byle jaki odręczny szyld nad wejściem do twojej zagródki oraz broszurka albo próbka towaru jako wabik na klientów. Nie chodzi o żadne artykuły wysokiej jakości. Bądźmy szczerzy - gdyby twoje koleżanki były na tyle rozgarnięte, żeby dostrzec różnicę pomiędzy diamentem i małpią kupą, nie tkwiłyby w tej firmie. Nie trać więc czasu na jakość. Liczy się miejsce na półce, a ty masz pięć metrów kwadratowych zagródki do wykorzystania. To szansa, żeby zarobić jakieś pieniądze, kiedy jesteś w pracy. Podkradanie przyborów i materiałów biurowych Materiały biurowe to istotna pozycja w twoim faktycznym wynagrodzeniu. Gdyby Bóg nie chciał, żeby ludzie wynosili rzeczy z pracy, nie dałby nam aktówek, portmonetek, kieszeni. W gruncie rzeczy żadna z liczących się religii nie wymienia podkradania w biurze wśród grzechów [przyp.: Niektórzy teologowie będą się pewnie ze mną spierać. Ale w końcu to kwestia wiary.]. Jedyną złą stroną jest ryzyko, że się zostanie przyłapanym, straci się reputację i wyląduje w więzieniu. Ale biorąc pod uwagę dzisiejszą sytuację w pracy - czy to taka wielka różnica? Rzecz w tym, żeby nie być zachłannym. Materiały biurowe są jak procent na koncie - codziennie troszkę, a za pewien czas uzbiera się sporo. Jeśli chcesz mieć żółte kartki samoprzylepne, nie wynoś całego bloczka. Wklejaj po kilka w dokumenty, które bierzesz do domu, i tam łącz je do kupy. Pisaków możesz nakraść bez liku, ale nie popełniaj błędu nowicjusza - nie proś sekretarki o klucz od pomieszczenia gospodarczego, bo to zwraca uwagę. Kradnij długopisy koleżankom i kolegom. Na zebraniach pożyczaj i nigdy nie oddawaj. Zachowuj się swobodnie, gdy ktoś cię przyłapie na tym, jak chowasz pożyczone pióro do kieszeni. Roześmiej się i powiedz, że to odruch. Koledzy będą próbowali kraść twoje przybory. Broń swojego pióra i ołówka, demonstracyjnie obgryzając je na zebraniach. Stwierdziłem, że ślady po zębach chronią przed zaborem mienia lepiej niż policyjny patrol. Jeśli masz w domu komputer, nie musisz kupować dyskietek. Ukradzione dyskietki wyglądają dokładnie tak samo jak te, które wziąłeś ze sobą do domu, żeby „wieczorem jeszcze coś zrobić”. Jedynym limitem kradzieży dyskietek jest wartość firmy, z której je „podprowadzasz”. Jeżeli wyniesiesz ich za dużo, przedsiębiorstwo zbankrutuje. A wtedy nie ma wygranych. Oto dlaczego istotny jest umiar. Kiedy skopiujesz już cały twardy dysk na dyskietki, a może nawet pokryjesz nimi dach, zastanów się, czy nie zaniechać wynoszenia dyskietek. Pracuś przy komputerze Gdy siedzisz przy komputerze, zwykły obserwator zawsze myśli, że pracujesz. Wysyłaj więc i odbieraj prywatne e-maile, ściągaj pornografię z Internetu, licz swoje wydatki i w ogóle rób dużo szumu, który wygląda na pracę, choć nie wiąże go z nią najwątlejsza nić. Może nie są to te korzyści, których społeczeństwo spodziewało się w wyniku rewolucji komputerowej, ale rzecz jest przyjemna. Kiedy przyłapie cię szef - a na pewno cię przyłapie - tłumacz, że uczysz się nowego oprogramowania, żeby zaoszczędzić pieniądze, które inaczej firma musiałaby wydać na przeszkolenie. Nie jesteś biernym wałkoniem - samodzielnie zdobywasz kwalifikacje. Zaproponuj szefowi, że pokażesz mu, czego się nauczyłeś. Wtedy zmyje się jak przestraszona salamandra [przyp.: W testach laboratoryjnych trzy z czterech wystraszonych salamander okazały się wystraszonymi szefami.]. Czekając na informacje od współpracowników Prawie żadnej pracy nie można wykonać, jeśli się wcześniej nie otrzyma pomocy od kolegów z firmy